Kolejnym zawodem proponowanym dla kobiet jako odpowiedni dla ich możliwości było drzeworytnictwo. Praca taka wymagała zdolności artystycznych i dobrego smaku, dokładności i pilności, można ją też było wykonywać w domu, bez niepotrzebnych kontaktów z większą ilością obcych osób. Pod tym względem idealnie nadawała się dla kobiet.

Minusem był fakt, że naprawdę potrzebny był znaczny talent oraz wykształcenie plastyczne. Konkurencja w zawodzie była duża, popyt niewielki, wreszcie był to zawód poszukiwany tylko w nielicznych większych miastach.

 

U nas wzięły się niedawno do drzeworytnictwa, które staje się coraz większą potrzebą, gdyż tak pisma jak i książki poświęcone młodocianemu wiekowi, zarówno jak dzieła ściśle naukowe, do objaśnienia samego textu, już się obejść bez drzeworytów nie mogą. Zakład drzeworytniczy przy Tygodniku Illustrowanym wystarcza zaledwo potrzebom tegoż pisma. Niedawno powstał oddzielny zakład Jana Styfiego i Alexandra Regulskiego, który wspomaga nasze pisma illustrowane; jak Kółko Domowe, Przyjaciela dzieci i Opiekuna Domowego, a w potrzebie i Tygodnik Illustrowany. P. Jan Styfi, bacząc na potrzebę przysposobienia zdolnych pracowników w drzeworytnictwie, z dniem 1szym Lutego r. b. otwiera szkołę drzeworytniczą dla kobiet, niemożemy wątpić, że znajdzie chętne uczennice do tej artystycznej pracy, zapewniającej każdej zdolności byt niezależny, i że korzystać będą z nauki talentu i doświadczenia przewodnika światłego, który z prac swych znany jest w kraju.

„Kurier Warszawski”, 1865

 

Pisaliśmy już o coraz bardziej się rozpowszechniającym współdziałaniu kobiet w drzeworytnictwie; wydawca zaś Tygodnika Illustrowanego założył przed niedawnym czasem szkołę kolorowania drzeworytów i litografij, w której młode panienki mogą łatwy i stosujący się do każdych prawie moralnych i fizycznych zdolności znaleźć zarobek.
Są to pierwsze kroki zaledwie, ale za niemi można pójść i dalej. Już kobiety na artystycznem i literackiem polu współzawodniczą z mężczyznami, dlaczegóż więc w zawodach przemysłowych nie miałoby to nastąpić? Każde tego rodzaju usiłowanie, jako prawdziwie użyteczne, powinnoby ogólne znaleźć poparcie.

Kronika tygodniowa, w: „Tygodnik Illustrowany”, 1865

 

Oprócz tego, otwiera się osobna szkoła drzeworytnictwa dla kobiet, pod nadzorem pana Krzyżanowskiego, znanego z pięknych prac w Tygodniku Illustrowanym, przy pomocy panny Moniuszkównej, której drzeworyty w tutejszych ilustrowanych pismach pomieszczone, również zyskały już publiczne uznanie. Nie możemy jak przyklasnąć tym zacnym usiłowaniom, tem bardziej że uważamy drzeworytnictwo za bardzo właściwe zajęcie dla kobiet, które pragną własną pracą dorobić się niezależności. W obecnym stanie wydawnictwa, tak pisma jak i dzieła ilustrowane coraz większy zyskują odbyt i dlatego braku zajęcia obawiać się nie należy, zwłaszcza jeżeli wykształcenie obawiać się nie należy, zwłaszcza jeżeli wykształcenie pracowniczek odpowie wysokiej stopie na jakiej obecnie drzeworytnictwo stoi u nas.

Wacław Szymanowski, Przegląd, w: „Bluszcz”, 1866

 

Dowiadujemy się, iż córka naszego Dyrektora Opery, Panna Moniuszko, znana z pięknego talentu do malarstwa, a zarazem celująca w drzeworytnictwie, otworzyć zamyśla w tym czasie zakład drzcworytniczy, wyłącznie dla kobiet. Wiadomość ta pod każdym względem nie może nie obudzić najżywszego współczucia, z jakiem i my ją tu podajemy.

„Kurier warszawski”, 1866

 

Od dnia 1go Sierpnia, otwiera się nauka drzeworytów i rysunku, wyłącznie dla kobiet, pod przewodnictwem Pana Kazimierza Krzyżanowskiego, ze współ-udziałem Panny Elżbiety Moniuszkóumy. O warunkach należenia do pierwszego kompletu, wiadomość powziąść można codziennie od godz: 10tej przed południem, do 2ej po południu, w mieszkaniu PP. Moniuszków (ulica Niecała, Ner 614 lit: K), gdzie też i lekcje takowe odbywać się będą.

„Kurier warszawski”, 1866

 

A oto z dniem 1szym Sierpnia, otwiera się nowa szkoła drzeworytów i rysunku, przeznaczona wyłącznie dla kobiet, pod przewodnictwem P. Krzyżanowskiego, ze współudziałem Panny Elżbiety Moniuszkówny, córki znakomitego naszego Stanisława, o której już pracach drzeworytniczych, chlubne nieraz czytaliśmy wzmianki.

„Kurier warszawski”, 1866

 

Osoby płci żeńskiej, życzące należeć do drugiego kompletu nauki drzeworytnictwa i rysunków, zechcą się zgłosić o warunki do niżej podpisanej, przed 1m Września, codziennie od 4ej do 6ej w wieczór. „Ulica Niecała, litera K."– Elżbieta Moniuszko.

„Kurier warszawski”, 1866

 

Ze wszech stron podnoszą się już głosy ku uwielbieniu płci pięknej u nas, która z dotychczasowej bierności w życiu publicznem i z zakresu zajęć czysto-domowych, coraz czynniej i coraz liczniej zaczyna występować na polu pracy społecznej, w naukach, sztukach, przemyśle, handlu i rzemiosłach. Że jednak obok tych pochwał, niemniej często dają się też słyszeć obawy, czy wytrwałość niewieścia na tych drogach wytrwałości męzkiej dorówna, za najlepszą w tym względzie odpowiedź, radzilibyśmy każdemu zwiedzić Zakład czyli Szkołę drzeworytniczą Panny Elżbiety Moniuszkówny, córki znakomitego naszego kompozytora, Pana Stanisława Moniuszki, wyłącznie przeznaczoną dla kobiet. Pół roku zaledwie upływa, jak ten zakład otwarty został, a już pomimo trudności, jakie nauka drzeworytnictwa, w pierwszych zwłaszcza swoich początkach, dla silniejszych nawet rąk męzkich przedstawia, zadziwiający postęp młodych uczennic, jest dostatecznym dowodem równie gorliwej jak wytrwałej pracy, i to nie tylko ich samych, ale i Szanownej Przewodniczki, która nie w widokach materjalnej korzyści, lecz naprzód z zamiłowania sztuki, a potem z chęci stania się użyteczną swoim współrodaczkom, pierwsza powzięła myśl utworzenia tego zakładu, na wzór zagranicznych, i przyjęła na siebie mozolny trud nauczycielstwa, a to za wynagrodzeniem tak małem, iż na nazwę nawet wynagrodzenia zasługiwać nie może. Za lekcję albowiem, za którą zazwyczaj płaci się najmniej po rublu, w zakładzie tym uczennice płacą tylko po kopiejek 10. Ale widzieć to piękne grono, zajęte pracą, ożywione zamiłowaniem przedmiotu, a połączone wzajemnem współczuciem, prawdziwie jest to obraz, który każdemu z widzów nasuwa życzenie, aby go która z pięknych pracownic sama co rychlej dla oczu publiczności wykonać mogła i chciała. Z pomiędzy celujących dotąd uczennic, pozwolono nam wspomnieć imiona Panien: Józefy Kleczyńskiej, Julji Werner i Izabelli Czaplickiej. Nie możemy wszakże przemilczeć, że znaczną część zasługi w prowadzeniu i postępach tego zakładu, przyznać też należy niegdyś nauczycielowi, a dziś pomocnikowi Panny Moniuszkowny, P. Kazimierzowi Krzyżanowskiemu, znanemu chlubnie z wielu prac drzeworytniczych, z dokładnem zachowaniem rysunku i z artystyczną biegłością wykonanych, które w różnych illustrowanych pismach Warszawskich umieszczone były.

„Kurier warszawski”, 1866

 

Kwestja wyzwolenia kobiety dziś wysoko stanęła. Nikt nie wątpi, że płeć piękna równouprawniona z męzką, potrafi zająć godne stanowisko w społeczności naszej, i da Bóg, że z czasem coraz więcej będziem mieli kobiet czynu, niż lalek. A jak we wszystkich zawodach kobieta chlubnie pracować może, świadczą o tem pisma zagraniczne. Ameryka ma swojego kobietę doktora, o którego przyjaźń starają się najznakomitsi lekarze Angielscy. Na wydział prawa i administracji, w New-Yorku, uczęszczają dwie panie; malarstwem, rzeźbą, drzeworytnictwem, oddawna zajmują się kobiety, a zakład drzeworytniczy Pani Nawroczyńskiej i fotografja Panny Bartkiewicz, najlepiej świadczą o tem, że i nasze damy, poczuły nareszcie obowiązki swoje, i godnie je spełnić umieją.

„Kurier Warszawski”, 1867

 

Drzeworytniczki skarżą się ogólnie na brak roboty i tylko szczególniej piękna praca mogłaby wśród konkurencyi obecnej mieć stałe zajęcie.

Korespondencye. Pannie Joannie C., w: „Bluszcz”, 1867

 

Dostępniejszem, lubo mozolniejszem jest drzeworytnictwo, do którego nie brak kobiecie zdolności. Roboty niektórych naszych drzeworytniczek mało w czem ustępują męzkim. Szczupłe to wszakże u nas pole pracy ogranicza się niemal jedynie na kilku czasopismach illustrowanych, – nic dziwnego więc że już teraz drzeworytniczki użalają się na brak zatrudnienia.

Listy z ulicy Złotej, w: „Bluszcz”,1867

 

Kwestja wyzwolenia kobiety dziś wysoko stanęła. Nikt nie wątpi, że płeć piękna równouprawniona z męzką, potrafi zająć godne stanowisko w społeczności naszej, i da Bóg, że z czasem coraz więcej będziem mieli kobiet czynu, niż lalek. A jak we wszystkich zawodach kobieta chlubnie pracować może, świadczą o tem pisma zagraniczne. Ameryka ma swojego kobietę doktora, o którego przyjaźń starają się najznakomitsi lekarze Angielscy. Na wydział prawa i administracji, w New-Yorku, uczęszczają dwie panie; malarstwem, rzeźbą, drzeworytnictwem, oddawna zajmują się kobiety, a zakład drzeworytniczy Pani Nawroczyńskiej i fotografja Panny Bartkiewicz, najlepiej świadczą o tem, że i nasze damy, poczuły nareszcie obowiązki swoje, i godnie je spełnić umieją.

„Kurier Warszawski”, 1867

 

Tak naprzykład, szkoła rzemieślnicza, świeżo założona w Warszawie, urodziła się już ze wszystkiemi cechami lokalizacyi; jest ściśle do lokalnych potrzeb zastosowaną, lubo nic wyczerpuje ich zupełnie.
W szkole tej, wyłączywszy rachunkowość i introligatorstwo, wszystkie inne działy mają za przedmiot sztuki lab rzemiosła, mogące być praktykowanemi tylko w wielkiem mieście, a na nic nieprzydatne prowincjom; jak naprzykład: zecerstwo, drzeworytnictwo. Nie utrzymujemy wcale, aby działy te były niepotrzebne: owszem, zawody, których nauczają, mogą być pożyteczne, ale jedynie w Warszawie; na prowincyi chleba nic dadzą, cóż bowiem zecerka albo drzeworytniczka miałaby do roboty w miastach, gdzie mało albo nic wcale nie drukują i gdzie nic wydają ani pism, ani książek illustrowanych?

Eliza Orzeszkowa, Kilka słów o kobietach, Warszawa 1870

 

Mająca powstać w Warszawie szkołą drzeworytnictwa, w której-by i kobiety uczyć się mogły, obudziła obawy, cz wyuczone znajdą następnie zarobek i cz nie stanie się to bolesnym zawodem dla tej, która pracować na chleb musi, gdy pracy nie znajdzie? Prawdą jest, że obecnie bardzo mała, maluczka liczba kobiet mogła w mieście naszem na pracy drzeworytniczej oprzeć utrzymanie swoje: trudno przecież wyrokować, co tu przyczyną było? Czy brak uzdolnienia, czy szczelne zajęcie miejsc przez mężczyzn? Jest to przecież praca w dział artyzmu wkraczająca: musi tu zatem być ten pierwszym, kto jest lepszym, a sam rodzaj zajęcia ze wszech miar odpowiednim jest dla kobiety, której poza dom nie wyciąga, od rodziny nie odrywa, i z tego względu należałoby sobie szczególniej życzyć, aby drzeworytnictwo stało się gałęzią pracy kobiecej.

Kronika działalności kobiecej, Bluszcz, 1882

 

Drzeworytnictwo. Do tego zajęcia trzeba koniecznie talentu, znajomości rysunku i doskonałego wzroku, kto zaś z tem połączy wydoskonaloną technikę, może mieć znaczne nawet dochody. Liche drzeworyty wobec używanych obecnie innych sposobów przenoszenia obrazów, jako to: trawienia, fotografii błyskawicznej i t. d., na zbyt liczyć nie mogą. Od cala płacą od 30 do 90 kop. w miarę trudniejszego i delikatniejszego wykończenia; portrety są najdrożej płatne. Najlepiej mieć stałą umowę z wydawcami pism illustrowanych, albo zapewnić sobie zbyt do Rosyi. Dla osób uzdolnionych i umiejących rysować nauka nie jest zbyt długą: 24 lekcyj wystarcza. Praca jest mozolna, wymagająca wielkiego skupienia uwagi, artystycznego poczucia i delikatnej, lekkiej ręki, z tego względu bardzo dla kobiet stosowna. Przy średniem uzdolnieniu można mieć od 30 do 35 rs. miesięcznie, pracując 4 do 5 godzin dziennie.

Skarbiec dla rodzin w mieście i na wsi, tom II, Warszawa 1889