Podczas gdy jedni traktowali pracę kobiet jako smutną konieczność, problem społeczny, który należałoby jak najszybciej rozwiązać, inni podchodzili do niej bardziej ideologicznie. W tym ujęciu praca była zarówno obowiązkiem jednostki wobec społeczeństwa, jak również prawem tej jednostki. Ponieważ kobiety domagały się większych praw w społeczeństwie, logiczne było, że muszą wziąć na siebie również obowiązek pracy. Z drugiej strony pracując i przyczyniając się do ogólnego dobrobytu zyskiwały – czy przynajmniej powinny uzyskać – dla siebie również inne prawa, które im wcześniej nie przysługiwały.

Trzeba jednak zauważyć, że nie wszyscy uważali, że praca ta musi być koniecznie zarobkowa. Według niektórych czynne zajmowanie się gospodarstwem, ewentualnie jakaś dobroczynność (np. zajmowanie się dziećmi na wsiach) zupełnie wystarczy jako spełnienie obowiązków względem społeczeństwa, zwłaszcza przez młode panny. Z reguły stanowisko takie zajmowały osoby bardziej konserwatywne.

 

Tak dużo w ostatnich czasach pisano o pracy kobiecej, a wszędzie praca ta przedstawiała się jako prawo dostojne, którego uszlachetniona przez wyższe wykształcenie kobieta w cywilizowanem społeczeństwie się dobija, że pojęcie jej musiało koniecznie wyrobić się w umyśle kobiecym na wyobrażenie równouprawniającej ją godności. Mówiąc inaczej, praca przedstawiła się nowoczesnej kobiecie, jako szlachetne prawo człowieczeństwa, jakiem też jest niewątpliwie, bo praca rozumna i cele swe znająca, owe ziarno postępowego doskonalenia się natury ludzkiej, jest tym wysokim przywilejem człowieka, którego z żadnym tworem w okół siebie nie dzieli.

Maria Ilnicka, Gospodarność, w: „Bluszcz, 1866

 

W imię natury, sprawiedliwości i moralności, żądamy właśnie współudziału kobiet w pracy, a wyłączenia mężczyzn od tych zajęć, którym podołają kobiety. Bo jeżeli natura i prawo, jak chce wielu, wyłączyły niewiastę od pewnych zajęć, to dla czegoś natura i prawo nie wyłączy mężczyzn od tych, które należą się niewieście?

Niezależność kobiety, w: „Przegląd tygodniowy”, 1866

 

Kiedy zatem, przy ekonomicznych stosunkach dzisiejszych, twarda konieczność życia wypędza już kobietę na pracę po za dom, dlaczego ją przykuwać do pracy najmniej zyskownej, jakiem prawem istocie inteligentnej i ukształconej nie dać z tych wyższych władz ducha jej korzystać i zskąd tej jednej między pracującymi odmówić swobody pracy którą znakomity jej historyk, Fryderyk Passy (Histoire du travail) nazywa najznakomitszym nabytkiem naszego wieku?

Maria Ilnicka, Słówko o emancypacji kobiet, w: „Bluszcz”, 1867

 

Zapewne, byłby to podwójny powód do zadowolenia: wdzięk formy z pięknością myśli przewodniej rzecz nigdy nie do odrzucenia, ale brak ten nie uderzał wcale, a nawet był pożądany, bo właściwie uwydatnił co wywołało w słuchaczach ogólną życzliwość, czy artystki, czy ich zespolenie w jedno kółko pracownic, zarabiających szlachetnie na swe utrzymanie....
Ten drugi powód przeważył, przekonał więc, że prawo kobiet do pracy właściwie już pojmujemy, że jej nie tylko tamy kłaść nie będziemy, ale przeciwnie udzielimy radę, pomoc i opiekę. Rzecz to wielce pocieszająca: sielankowe lamenta nad upadkiem domu i rodziny, ustąpić muszą przed twardą koniecznością, pracę i zarobek stawiająca po nad wszelkie względy. Czyż kobieta pewna swej przyszłości co do chleba i dachu, przestanie być najpiękniejszym kwiatem ziemi, kapłanką domowej zagrody, stanowiącej potęgę i dobro społeczne? Czyż praca a przez nią zdobyta niezależność, uszlachetniając mężczyzn ma przeciwnie na kobiety oddziaływać?
Tak jednak niektórzy dowodzą, orkiestra damska zaprzeczyła temu twierdzeniu i widocznie starała się nie urodą, ani strojem zdobyć życzliwość, ale talentem, pracą i usilnością wyczerpania z nich wszystkiego co tylko można.

Pogadanka, w: „Tygodnik mód i powieści”, 1873

 

Nie dość gładkich frazesów; nie dość gorącej filipiki przeciw niedostatkom teraźniejszego wychowania kobiet, trzeba złe wykazać, wykazane zwalczyć, a w miejsce usuniętego systemu, inny doskonalszy postawić. Będzie to prawdziwa a pożądana emancypacja – umysłów. Wiemy wszyscy już o tem, że praca nie hańbę, lecz chwałę i pożytek przynosi, że uszlachetnia jednostki, i podnosi moralny i materyalny dobrobyt społeczeństwa: – wiemy także, iż kobiety niezamożne, przy zmianie stosunków, gdy nie mogą znaleść wygodnego przytułku ani jako panny respektowe przy magnackich dworach, ni też liczyć na wiano i zamążpójście różnemi względami niegdyś niechybnie kojarzone, obecnie zostają w konieczności pomyślenia o własnym losie, aby nie być nikomu niemiłym ciężarem.

Marya Mirecka, O rzemiosłach dla kobiet, w: „Tygodnik mód i powieści”, 1874

 

Jeżeli kwestia emancypacji kobiet ma swoich zwolenników, przeciwników lub obojętnych, to kwestia pracy kobiet może mieć tylko życzliwych.
Prawdziwy i istotny postęp wyobrażeń polegać winien dzisiaj na tym niezbitym pewniku, że praca stałą się obowiązkiem wszystkich. Temu obowiązkowi ulega nie tylko ubogi, ale i bogaty, nie tylko mężczyzna, ale i kobieta.

Gazeta Kielecka”, 1874

 

Dowodzić bowiem i sprzeczać się o to, do jakich mianowicie zajęć kobieta może być zdolną, jest to zaczynać gmach od korony. Rzeczy te z biegiem czasu koniecznie rozstrzygnąć się muszą, stosownie do doświadczenia i potrzeb przyszłości. Ale jeśli prawo i obyczaj, nie pozwalają dotąd kobiecie zostać prawnikiem, doktorem, inżynierem i t p. nikt nie zabroni jej wydoskonalić się w jakim bądź użytecznym rzemiośle, i pracować tym sposobem na utrzymanie własne. Tylko przez sprawiedliwość dopuśćmy ją do moralnej i intelektualnej cząstki, która jej się z prawa należy, do nauki i światła.

Waleria Marrené, Kobieta w rodzinie, w: „Tygodnik mód i powieści”, 1875

 

Wymaganiem jest słusznem, otworzyć kobiecie ile możności wrota do wszelkich zajęć godziwych. Nader słusznie i dokładnie Maurycy Muller na zgromadzeniu robotników w Gera żądanie to streścił w lakonicznem zdaniu, że: „kobieta ma ekonomicznie prawo zajmować się wszelkiemi pracami, do których jest uzdolnioną".  Dziś kobiety bardzo mało mają zawodów, którym by się mogły poświęcić.

Franciszek Kasparek, prof. Wszechnicy Jagiellońskiej, Kobieta i jej stanowisko w rodzinie, społeczeństwie i państwie, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1877

 

W ten czynnem życiu, pełnem pracy umysłowej lub fizycznej, wszystkie złe i dobre przymioty duszy zahartują się, wystąpią silniej; a ponieważ słusznie przyznajemy pracy i wykształceniu wpływ uszlachetniający, to też temu wpływowi ulegnie i kobieta, a jeżeli tkwi w jej istocie moralnej zaród dobrego, to na swobodzie rozwinie się on i wyda plon bujny. Zdobywa więc kobieta przez swoją pracę zawodową i wyższe wykształcenie – dobrobyt i samoistność w czynach, a za niemi pójdzie i samoistność w poglądach i zasadach, wyrobionych własnym trudem; cenić je będzie jako najwyższe swoje dobro i potrafi utrzymać niezmiennie nawet wobec swoich najdroższych. Praca daje jej utrzymanie, łączy ją z całem społeczeństwem węzłem wspólności, w tem społeczeństwie wyrabia jej pewne określone stanowisko, temsamem więc darzy ją zupełną wolnością w wyborze męża. Tego ona poślubi na towarzysza doli i niedoli, temu przysięgnie wieczną miłość, kto potrafi zbudzić w jej sercu tę moc uczucia, potęgę szacunku.

Wanda Podgórska, Tradycya i postęp w życiu naszych kobiet, Bluszcz, 1883

 

W tym celu, porozumiawszy się z gronem wykształconych kobiet, pani Jasieńska zwraca się do ogółu z kwestionariuszem, obejmującym ogromną liczbę pytań; gdyby na nie odpowiedziano, rozumie się, faktami, nie poglądami, mielibyśmy bardzo dokładny obraz dzisiejszego stanowiska naszej kobiety i jej zarobków.
Byłby to krok naprzód w rozwoju cywilizacji, a zarazem głośne upomnienie, wysłane pod adresem kobiet pewnej sfery, że życie ich nie powinno upływać na zabawach, strojach albo jałowych robótkach, ale że musi być wypełnione pracą realną, która daje dochód i zapewnia byt niezależny.

Bolesław Prus, Kronika tygodniowa, w: „Kurier Codzienny”, 1888

 

Dopóki kobieta zaprzęgała się do warsztatu, do pracy fizycznej często ponad siły, nie tylko że nie potępianą, ale nawet chwaloną była. Gdy jednak jęła się zawodów wolnych, związanych z wyższem wykształceniem, gdy zagrzana przykładem sióstr z klas biedniejszych, zaczęła domagać się prawa pracy, kobieta warstw wyżej na drabinie społecznej postawionych, „wtedy dopiero nauka spytała się, czy ma do tego prawo” (Krzywicki). Zaczęto usilnie wyszukiwać ujemnych stron w organizacyi fizycznej i umysłowej i za jeden z największych argumentów uważano fakt skąpych dotąd przejawów wyższej umysłowości kobiecej, jak gdyby rozwój duchowy osobnika był czemś stałem, nie podlegającem zmianom i warunkom tak wewnętrznym, jak i zewnętrznym.

Dr. Med. W. Popiel, Kobieta wobec badań nauki współczesnej, Warszawa 1902

 

Nadszedł czas pracy jednakowo dla wszystkich obowiązkowej, różnej tylko co do formy i warunków ustrojowych danego osobnika. Kobiety wszystkich prawie warstw społeczeństwa stanęły w szeregu pracowników i coraz bardziej zyskują sobie miejsce i uznanie nawet w zawodach dotąd wyłącznie przez mężczyzn zajmowanych. Pojedyncze początkowo, ale teraz coraz liczniejsze przykłady pouczają nas, że kobieta zdziałać może stanowczo więcej, niż ongi za możliwe uważano.

Dr. Med. W. Popiel, Kobieta wobec badań nauki współczesnej, Warszawa 1902

 

Przywykła na pensyi do czynnego życia, do pracy intelektualnej, wnet się spostrzeże, że w jej życiu, na czynność najszlachetniejszego organu t. j. myśli, miejsca zupełnie niema. Nie wystarcza jej banalna rola „panny na wydaniu”, czczość i nuda wkrótce ją ogarniają. Zasłyszawszy o hasłach samodzielności kobiet, i ona uczuwa potrzebę jakiejś samodzielnej pracy i wypełnionego życia. Zaczyna prawie zazdrościć swym biedniejszym koleżankom z pensyi, zajętym obecnie zawodową pracą; one same na siebie pracują, nic od nikogo nie potrzebują, są pożytecznemi członkami swej rodziny i społeczeństwa. To jej imponuje.

Z. Bielicka, Kilka uwag o wychowaniu kobiet, w: „Dobra Gospodyni”, 1902

 

Ponieważ wszelka niewola ściśle jest związana z zależnością ekonomiczną jednego człowieka od drugiego, zdążają spółczesne kobiety do zdobycia niezależności materyalnej przez pracę zarobkową, czyniąc jednocześnie starania w kierunku takiego zorganizowania tej pracy, żeby nie czyniła ona szkody obowiązkom rodzinnym, oraz takiego przystosowania gospodarstwa domowego do potrzeb bieżącej epoki, żeby według środków, stworzyć możliwie najlepszy dobrobyt przy najkorzystniejszem zużytkowaniu sił i czasu.

Maria Turzyma, Kwestya kobieca, w: Głos kobiet w kwestyi kobiecej, Kraków 1903

 

Praca regularna uszlachetnia kobietę bez względu na sferę, do której należy; nie powinna rumienić się za to, że się zajmuje pracą użyteczną.

Mieczysław Rościszewski, Panna dorosła w rodzinie i w społeczeństwie. Podręcznik życia praktycznego dla dziewic polskich wszelkich stanów, Warszawa 1905

 

Potrzeba, wręcz konieczność pracy i użyteczności dla społeczeństwa jest myślą przewodnią "Dwóch sióstr" Marii Julii Zaleskiej.

– Ależ i ja ją kocham serdecznie, – odrzekła ciocia – i nie zaprzeczam, że ma serce najlepsze i mnóstwo przymiotów. Ubolewam tylko nad nieszczęsną metodą wychowania, która z naszych kobiet zamożniejszych, a często i mniej zamożnych, czyni istoty niezdolne do poważnego zapatrywania się na życie, nieużyteczne dla społeczeństwa. Dobra jest, poczciwa, kochająca, ale przyznaj sama, czy słyszałaś kiedy z ust jej myśl jaką głębszą, czy spostrzegłaś zapał do wyższych dążeń i celów? Ani pojmuje tego, że życie bezczynne, nieużyteczne, jest grzechem, że każdy członek społeczeństwa ma obowiązki dla niego.

Maria Julia Zaleska, Dwie siostry. Opowiadanie z życia młodych dziewcząt, 1888

 

– Niejeden się temu dziwi, bo to naprawdę rzecz troszkę niezwykła, u nas do pracy zarobkowej biorą się zazwyczaj tylko kobiety zupełnie ubogie, zagrożone nędzą, gdyby nic nie robiły. A są jeszcze i takie, chociaż to się już Bogu dzięki rzadko zdarza, które pracę tego rodzaju za rzecz poniżającą uważają i chociaż jaki taki zarobek zdałby się im bardzo, wolą go się wyrzec, bo to nie uchodzi, według ich przekonania. Nasi rodzice inaczej o tem sądzą, ojciec powiada, że ten tylko pieniądze cenić i szanować potrafi, kto je sam zapracował, a dobrze zrozumiane wychowanie powinnoby to uwzględniać. Przekonałam się sama na sobie, jąkato wielka prawda. Rodzice nic dla nas nie żałują, nieraz nawet i na zachcianki, byle niezbyt nierozsądne, dostawałam od nich pieniądze i wydawałam bez namysłu. Lecz nigdy nie zapomnę tej chwili, gdy w zakładzie malowania na porcelanie, w którym dawniej lekcye pobierałam, sprzedano po raz pierwszy parę moich robót i zapłatę mi wręczono. Ręce mi drżały, trzymałam te pieniądze przed sobą, patrzałam na nie z radością niewymowną, z rozrzewnieniem prawie; nie była to jednak chciwość, wszakże tę niewielką kwotę mogłam otrzymać w każdej chwili od rodziców. Ale to zupełnie co innego, te pieniądze miały dla mnie wartość moralną, były owocem mojej pracy! Cieszyłam się też niemi, jakby skarbem najszacowniejszym i długo, długo namyślałam się, cobyto kupić za te własne, zapracowane pieniądze.

Maria Julia Zaleska, Dwie siostry. Opowiadanie z życia młodych dziewcząt, 1888

 

Podobne myśli pojawiały się w także w pismach dla dzieci, tu w formie fikcyjnego listu dziewczynki:

Mama wie, że mam bardzo zuchwałe na przyszłość projekty. Chcę być kimś. Proszę się nie śmiać, tylko wysłuchać mnie cierpliwie.
- Kto jest ten pan? – pytam, kiedy widzę nieznajomego mi jegomościa, i dowiaduję się natychmiast, że jegomość ten jest inżynierem, adwokatem, prawnikiem, rolnikiem, aptekarzem etc. słowem ma zawód, cel pracy, jest kimś. Ale ileż razy, sama mateczka to przyzna, widziałam szereg dorosłych, oh, i bardzo nawet przyrosłych panien, z których żadna nie umiała ani powiedzieć czem jest? jaki jej zawód? jaki cel pracy?
Czyż to nie wstyd? czy tak być powinno?

Wieczory Rodzinne, List Helenki J. czytelniczki „Wieczorów”, 1902