Do cech charakteru uważanych za najbardziej typowe dla kobiet – a jednocześnie za najbardziej pożądane – była skłonność, a nawet potrzeba poświęcania się. Powszechny był pogląd, że kobieta nie może wręcz być szczęśliwa bez maksymalnego wyrzeczenia się siebie na rzecz męża i potem dzieci. Jeżeli nie miała męża ani dzieci, poświęcała się dla swoich rodziców, rodzeństwa, ewentualnie dla ubogich.

Z drugiej strony skłonność do poświęceń zalecano u dziewczynek starannie rozwijać, właśnie aby zapewnić im przyszłe szczęście. Niektórzy (jak Prus) dostrzegali, że podporządkowana pozycja kobiety zamężnej poświęcenie wręcz jej narzuca. Proponowanym rozwiązaniem było zazwyczaj staranne rozważenie wyboru męża, ponieważ nawet gdyby skłonność do poświęceń nie rozwijała się automatycznie, to niezawodnie pojawiała się pod wpływem miłości (chociaż w razie jej braku powinno ją zastąpić poczucie chrześcijańskiego obowiązku).

Opowiastki wychowawcze pełne są bohaterek wyrzekających się wyczekiwanych przyjemności na rzecz opieki nad młodszym rodzeństwem czy chorą kuzynką. Często wyrzeczenie takie jest ukazane jako definiujący moment danej postaci, rozpoczynający jej korzystną przemianę.

 

Ona, co tak lubiła naukę, tak wysoko myślą sięgała, potrafiła jednak zrobić ofiarę z dążeń swoich i marzeń najmilszych, bo rodzina jej potrzebowała chleba, a chleb natychmiastowy zapewnić im mogła tylko pracą ręczną. I dziś jeszcze ciągle idzie tąż drogą, a nigdy słowa żalu z jej ust nie usłyszysz; owszem, szczęśliwa jest i wesoła, bo pracą swoją żelazną zapewniła spokój i wygody ojcu kalece, staruszce babuni i kształci umysł młodszego rodzeństwa.

Zuzanna Zajączkowska, Wytrwałość i praca, w: Trzy powieści dla dzieci, Warszawa 1880

 

Trudna równowaga, ale możliwa dla serca niewieściego, jeżeli ono gotowe wyrzec się tego tylko to co przyjemne, dla tego co zasadnicze, jeżeli w samej rzeczy nie o zadowolenie miłości własnej, ani zachcianek wyobraźni dbać będzie, ale o przyłożenie cegiełki do gmachu wznoszonego ręką ludzką, a w poczuciu słusznem swej słabości i nieumiejętności, nie o szczytne i głośne zadania ubiegać się będzie, lecz z zamiłowaniem ujmie jak najskromniejsze, żadnem nie pogardzając, ani odtrącając żadnego, ciągle nad sobą pracując i doskonaląc się, i szukając koło siebie, w najbliższem otoczeniu, w najcichszych i najskromniejszych kołach, zajęć, prac i celów.

Anastazja Dzieduszycka,, Książka młodej kobiety, w: „Kronika Rodzinna” 1881

 

Bezustannemi potrzebami swemi dziecię uczy matkę zapomnienia o sobie, poświęcania nowym obowiązkom wszystkich dawnych przyzwyczajeń i zachcianek, słowem – udoskonala ją, aby obok poczucia obowiązku, zasmakowała w jego spełnianiu. Dla osiągnięcia tego celu, natura użyła środka zbawiennego, acz ostrego. Wyrzuca on kobietę z dotychczasowej kolei: ospałą –zmusza do czujności; zamiłowanej w stroju – daje konieczność mniej obcisłego ubrania, lekkomyślną –przywiązuje nagle do domowego ogniska; łakomej –nakazuje wstrzymanie się od potraw, mogących szkodzić dziecięciu. Krzyk małego tyrana zmusza matkę do opuszczenia najulubieńszych zajęć, powołuje ją nagle do łóżeczka niemowlęcia, a wszystko to w celu nauczania kobiety, iż odtąd obowiązek macierzyński uważać ma za najpierwszy i najświętszy ze wszystkich.

Zofia Kowerska, O wychowaniu macierzyńskiem, Warszawa 1881

 

Żonie tylko nigdy męża swego zupełnie opuścić nie należy i aż do ostatnich granic w poświęceniu własnego szczęścia powinna go z upadku moralnego dźwigać i tak leczyć z choroby moralnej, jak leczyłaby go z choroby ciała.

Maria Ilnicka, Dziesięcioro przykazań mężatki, w: „Bluszcz”, 1883

 

Podobnież traktuje się kobietę w rodzinie. Jako córka uważa się za istotę niższą od braci i za nieszczęście rodziców, którzy jednak dla siebie więcej wymagają pracy, wdzięczności i poświęcenia od niej aniżeli od synów. Jako żona kobieta jest niewolnicą męża, który ma obowiązek, o ile chce i może, karmić ją, odziewać, a nawet troszczyć się o jej rozrywki, ale jednocześnie – ma prawo nie pozwolić jej wyjść z domu, może czytywać listy do niej pisane, może zabronić jej zajmowania się jakimś procederem itd.

Bolesław Prus, Kronika tygodniowa w: „Kurier Codzienny”, 1888

 

Wyszedłszy za mąż, kobieta jest stanowczo pokrzywdzoną wobec męża. Nie tylko bowiem nie wolno jej myśleć o jakiejś roli samodzielnej, którą musi poświęcać dla tytułu: mamki, niańki i kucharki, ale nie wolno jej dysponować nawet własnym majątkiem i czasem.

Bolesław Prus, Kronika tygodniowa w: „Kurier Codzienny”, 1888

 

Zadaniem też miłującej kobiety musi być głównie chęć uszczęśliwiania swego małżonka wypełnianiem powinności. Pierwszą z nich jest konieczność panowania nad sobą. Dogadzając swoim słabościom, dążylibyśmy szybkim krokiem do coraz większego zepsucia własnego charakteru. Pracować nad sobą więc potrzeba przyzwyczajając się powoli do przyjmowania małżonków zawsze z uprzejmą względnością.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Nie sądźcie, aby przyszli mężowie wasi, choćby byli najidealniejszymi, nie upominali się o swoje codzienne potrzeby. Wierzcie mi, im mąż sam idealnie usposobiony, im gorliwiej spełnia obowiązki swego powołania, tem więcej potrzebuje cichej i bez wymagań żony, któraby potrafiła zadośćuczynić wymaganiom codziennego życia.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Mężczyzna, w jakimbądź  zawodzie pracując, ma zawsze do walczenia z rozmaitemi trudnościami, więc spodziewać się ma prawo, powróciwszy do domu, znalezienia tam wynagrodzenia za swoje w życiu trudy, za przykrości i zawody. Ma on nadzieję, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, iż żona pojmie, zrozumie, podzieli jego przykrość i kłopoty, iż z jego oczu wyczyta, co myśli, czego pragnie. Na to potrzeba ze strony żony zaparcia się samej siebie, potrzeba tej tkliwej miłości, zdolnej do poświęcenia, do zapomnienia o sobie, o swoich osobistych potrzebach, o swoich pragnieniach, o swoich własnych wygodach. Do tego zaś zdolne jest serce każdej nieomal kobiety, jeżeli uczyni wybór według swego własnego upodobania i jeżeli mąż miłym jej będzie.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Starajcie się być zawsze miłemi, łagodnemi, przebaczającemi winy i uchybienia mężów waszych, którzy często niecierpliwią się, jeżeli wszystko w gospodarstwie nie idzie im po ich woli. W domowem zaciszu powinna panować zawsze święta zgoda, wtenczas też do niego niezawodnie szczęście zawita.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Miłość odkryje przed nią świat nowy, pełen tajemnic i uroków, nauczy ją wierzyć, cierpieć i poświęcać się w każdej chwili – bez wahania.

Jak się podobać swemu mężowi? (Plon konkursowy), w: „Kurier Codzienny”, 1888

 

Jak zaś beznadziejnie smutną była dola niewieścia, najlepiej dowodzi ogólnie rozpowszechnione przekonanie, iż przeznaczeniem kobiety jest cierpieć i znosić bez szemrania. Matki powtarzały to córkom przez szeregi pokoleń, nauczając, że najwyższą cnotą kobiety jest rezygnacja.

Waleria Marrené-Morzkowska, Kobieta czasów obecnych, Warszawa 1903

 

Uczucie silniejsze od indywidualnego egotyzmu usposobi ją do odczuwania bólów kraju, narodu, czy współczesnego jej pokolenia. Kobiety wznieść się niekiedy potrafiły do takiego zapomnienia o samych sobie, że ich indywidualnego życia od życia narodowego wyodrębnić nie było podobna. I tylko takie zupełne zapatrzenie się w sprawy ogółu uzdolnić może do ich całkowitego zrozumienia. Tylko oddanie się im sercem całem stworzy świadomość narodowego ideału. Inaczej być nie może, bo ideał ten nie jest i nie będzie nigdy wcielonym faktem konkretnym, ani oderwaną od życia abstrakcyą, ale żyje i żyć musi w pojęciach ogółu, zrodzony w głębi duszy poetów, na dnie myślowej jaźni filozofów, wykołysany w marzeniach przodowników narodu i ukochany przez najlepsze z pośród niego jednostki.

Dr Zofia Golińska, Kobieta obywatelka, w: Głos kobiet w kwestyi kobiecej, Kraków 1903

 

Mężczyzna, służąc ogółowi, mógł przy pomyślnym zbiegu okoliczności stanąć na czele, wybić się, poprowadzić za sobą tłumy, zdobyć znaczenie, sławę, stanowisko. Kobieta służyła mu tylko wyrzeczeniem się osobistego szczęścia, zapomnieniem o sobie zupełnem. Mężczyzna bowiem wypełniając obowiązki, wykonywał jednocześnie prawa swoje i w imię tych praw szedł naprzód, zdobywał przyszłość dla siebie i dla ogółu. Kobieta praw żadnych nie miała i dlatego obywatelką prawdziwą była tak rzadko, bo stając się nią wyrzekała się całkowicie osobistości własnej. A przecież pojęcie kobiety-obywatelki, ideał takiej kobiety-ofiarniczki żyły w pojęciach ludu i w wyobraźni poetów, postaci podobne zdarzały się w dziejach każdych, a w dziejach naszych było ich może więcej, niż gdziekolwiek.

Dr Zofia Golińska, Kobieta obywatelka, w: Głos kobiet w kwestyi kobiecej, Kraków 1903

 

Powinnością naszą jest uczyć córki, jak należy uszlachetniać uczucie, podnosić je do poświęcenia i zaparcia się siebie, jak trzeba nieraz całą siłą woli, pracą nad sobą i gorącą modlitwą bronić szlachetności swego serca i jego czystości, aby nie uledz temu, co jest w miłości igraszką zmysłów, nerwów lub podnieconej wyobraźni.

Matka-Polka M. R.-S., W karnawale, w: „Bluszcz”, 1904

 

Budować szczęście, stawać się dźwignią dobrobytu drogich sobie istot – oto cel główny kobiety, jej wyższe przeznaczenie. Nie dość tego – dla kobiety jest to jedyny środek, jedyna droga, prowadząca ją do pozyskania własnego szczęścia.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów. Dzieło, opracowane na podstawie licznych źródeł swojskich i obcych. Warszawa 1904

 

Poświęcenia szukała u swoich synowych Maria Górska:

Ona to takie uosobienie poświęcenia, przywiązania, zapomnienia o sobie, że doprawdy nabycie tej wybranej istoty jest dowodem błogosławieństwa Bożego dla całej rodziny. Malutkie to i słabe, ale dzielne i hartowne jak nasze prababki. Ani umysłem, ani przekonaniem nie nachyliła się do modernizmu fin de siècle, w czym widzę gwarancję, że w dzieciach potrafi wolę i wytrwałość wyrobić.

Maria z Łubieńskich Górska, Gdybym mniej kochała, Warszawa 1997

 

Jestem tu od paru dni i rada, że przyjechałam, bo Anna bardzo mi się podoba i jest osobą według serca mojego. Ujęła mnie nadzwyczajną delikatnością, ani na chwilę nie dała mi uczuć, że nie jestem u siebie. Dobra jest i nie egoistka, bo mało o sobie myśli.

Maria z Łubieńskich Górska, Gdybym mniej kochała, Warszawa 1997