Zjawisko emancypacji kobiet było czymś nowym i dość niepokojącym. Z jednej strony stanowiło wyzwanie dla utartego porządku rzeczy. Z drugiej zwracało uwagę na fakt, że świat zmieniał się znacznie i szybko i że nowe czasy wymagały nowych środków, sposobów, modeli zachowań. Oczywiście, sama emancypacja także nie miała jednej definicji i w różnych krajach przyjmowała różne formy. Jednak, mimo protestów i krytyki, emancypantka pozostała już elementem społeczeństwa.
Zestaw opisów ogólnej sytuacji kobiety, jej położenia w społeczeństwie i ewentualnych postulatów zmiany.
W miarę, jak ruchy kobiece na całym świecie zyskiwały na sile, coraz częściej zaczynały też pojawiać się żądania przyznania kobietom praw politycznych. Pod koniec wieku żądanie takie zaczynały być spełniane, z reguły w miejscach odległych od Europy – w 1893 r. prawo głosu wszystkim pełnoletnim kobietom przyznała Nowa Zelandia, w 1895 r. Australia Południowa. W częściach stanów Wyoming i Utah kobiety mogły głosować, odpowiednio, od roku 1869 i 1870. Znacznie bliżej, bo na Wyspie Man, przyznano kobietom ograniczone prawo wyborcze w 1881 r. Najgłośniej takich praw domagały się Angielki, regularnie składające w parlamencie stosowne petycje, by w końcu w początkach XX w. założyć aktywną organizację, której członkinie znane były powszechnie jako sufrażystki.
Jednym z głównych argumentów przeciw emancypacji była konieczność „obrony rodziny”. Jedni uważali, że zwolenniczki emancypacji świadomie odrzucają rolę kobiety w rodzinie, a wraz z nią powszechnie obowiązujące zasady moralności, domagając się prawa do rozwodów, a nawet „wolnej miłości”. Inni nie posuwali się tak daleko, ale uważali, że rezultatem zbyt daleko idących zmian w pozycji kobiety będzie nieuchronny rozpad rodziny tak, jak ją w tym czasie pojmowano.
Gdy była mowa o emancypacji kobiet, często wspominano przy tym sytuację kobiet w Ameryce – w zależności od nastawienia autora, używano jej jako przykładu pozytywnego lub negatywnego. Niektórzy chwalili amerykańską swobodę obyczajów, koedukacyjne szkoły i możliwości pracy kobiet, inni widzieli rozkład moralny społeczeństwa i wieszczyli jego szybki upadek. Jedni i drudzy skupiali się przede wszystkim na wielkich miastach i wybierali to, co najbardziej odpowiadało ich przekonaniom.
Większość publicystów wypowiadających się na temat emancypacji czyniła staranne rozróżnienie między emancypacją „właściwą” i „niewłaściwą” . Ta pierwsza wychodziła kobietom i społeczeństwu w ogóle na dobre, druga produkowała stereotypowe emancypantki.
Jaka była zatem „właściwa emancypacja”? To już zależało od danego autora, chociaż w przeważającej większości miała być zgodna z „powołaniem kobiety”. Przede wszystkim miała zlikwidować problem, któremu nie dawało się zaprzeczyć – kobiet, które po utracie rodziców lub męża zostawały bez środków do życia.
Posiadane „nadstandardowe” wykształcenie lub domaganie się takiego wykształcenia zostały niemal wyróżnikiem „emancypantki”. Termin „emancypantka” mógł mieć jednocześnie pozytywne i negatywne konotacje, podobnie jak dzisiaj termin „feministka” (zresztą „feministka” pojawiała się czasem wymiennie z „emancypantką”).
Wielu publicystów i wiele publicystek starannie unikało słowa „emancypantka” (na przykład Maria Ilnicka przeciwstawiała mu przejęty od Żmichowskiej termin „entuzjastka”). Wprowadzano też staranne rozróżnienie między „właściwą” a „niewłaściwą” emancypacją.