Dobroczynność była w znacznej mierze domeną kobiet, chociaż to nie one zarządzały finansami. Tradycje działalności dobroczynnej sięgały dawnych obowiązków pani dworu wobec jej służby i chłopów. Nałożył się na to pozytywistyczny etos pracy u podstaw.
Potem do tradycyjnego zajmowania się okolicznymi chłopami doszły nowe potrzeby, stworzone przez nowe okoliczności – pomoc biednym w miastach, organizacja wyjazdów wakacyjnych dla miejskich dzieci, instytucje dobroczynne działające na większą skalę, dla których trzeba było zbierać fundusze. Tworzyły się również kasy samopomocy, także dla kobiet.
Zawód nauczycielski był nie najlepiej płatny i łączył się z licznymi niedogodnościami. Dodatkowym, ogromnym problemem był fakt zabezpieczenia na starość. W czasach, gdy nie było rent i emerytur, odłożenie wystarczającej sumy na starość było trudne. Nauczycielki (i nauczyciele), którzy nie założyli własnych rodzin – co było niełatwe zwłaszcza przy wędrownym życiu nauczycieli domowych - zmuszone były pracować, póki starczało im sił. Czasami zdarzało się, że byli uczniowie przygarniali dawną nauczycielkę (lub nauczyciela) na starość jako rezydentkę, powierzając rolę niańki itp. Większość jednak nie mogła liczyć na podobne szczęście.
Okres Wielkiego Postu tradycyjnie wiązał się z dobroczynnością. Aktywna była ona we wszelkich swoich postaciach, także w formie „towarzyskiej”. Po zakończeniu karnawału nie można było oczywiście urządzać bali czy maskarad, odbywały się natomiast dobroczynne rauty.
Raut był przyjęciem wieczornym bez tańców, poświęconym przede wszystkim konwersacji. Jednak starano się umilić gościom czas także innego rodzaju atrakcjami – smacznymi przekąskami, popisami muzycznymi lub recytatorskimi, żywymi obrazami itp. Rauty takie organizowano na rzecz różnych instytucji dobroczynnych.
Popularną formą dobroczynności były bale dobroczynne. Jako organizatorki patronowały im często osoby z najwyższego towarzystwa. Na bale sprzedawano bilety – bywało, że imienne i sprzedawane tylko osobom należących do właściwych sfer – a dochód przeznaczano na z góry określony szlachetny cel. Przygotowania dekoracji sali mogli podejmować się znani artyści (za żadnym lub bardzo skromnym wynagrodzeniem). Niektórzy hojniejsi dobroczyńcy oprócz zakupienia biletu wpłacali także dodatkowo jakieś sumy na rzecz danej organizacji.
Miłosierdzie i opiekę nad uboższymi i niżej postawionymi zalecano paniom i pannom realizować także we własnych domach. Do zadań państwa zaliczano opiekę nad służbą pod względem moralnym (zwłaszcza uniemożliwienie służącym utrzymywanie związków z mężczyznami), ale zachęcano do zajęcia się nią także pod względem intelektualnym – począwszy od nauki czytania.
W Wielki Piątek i Wielką Sobotę w miastach tradycyjnie organizowano kwestę wielkotygodniową – damy z towarzystwa zasiadały w kościołach w pobliżu grobów Chrystusa, by zbierać datki na wybrane cele dobroczynne od oglądających groby. W gazetach informowano z wyprzedzeniem, które z pań będą kwestowały i gdzie.
Jedną z popularnych form dobroczynności były tak zwane bazary dobroczynne, inaczej wenty. Odbywały się one z reguły przed Bożym Narodzeniem, a w ich organizacji uczestniczyły damy z najwyższych sfer towarzyskich.
Dobroczynność była domeną kobiet, ponieważ powszechnie uważano, że najlepiej się dla nich nadaje. Charakter kobiety miał być ukształtowany tak, że litość i chęć pomocy była jej naturalnym odruchem.
Tradycyjnym obowiązkiem dobrej ziemianki było dbanie o dobro podległych jej włościan. To obejmowało także edukację wiejskich dzieci. Początkowo dotyczyło to głównie czytania i religii oraz „moralności”. Potem edukacja taka stała się nieco bardziej obszerna, spory nacisk kładziono także na historię i rozbudzanie patriotyzmu. We wsiach zakładano szkoły i ochronki, w których rodzice mogli zostawiać małe dzieci, idąc w pole (niebezpieczeństwa grożące dzieciom pozbawionym takiej opieki przedstawiła Orzeszkowa w Tadeuszu). Panie i ich córki często osobiście prowadziły lekcje.