Kobieta zazwyczaj nie zarabiała pieniędzy, zarządzała jednak znaczną ich częścią, przeznaczoną na dom i wydatki rodzinne. Pewne sumy wydawała także na siebie.

Pieniądze, jakie miała do dyspozycji, były jej wydzielane przez męża i on kontrolował jej wydatki, jeżeli uznał to za stosowne (chociaż prowadzenie domu zwyczajowo należało do kobiety i mężowie nie zajmowali się nim, o ile wydatki nie przekraczały znacznie przyznanej kwoty; znacznie bardziej prawdopodobne było kwestionowanie jej wydatków na toaletę). Wszelkie autorytety surowo ostrzegały, że suma ta musi jej wystarczyć. Nauka prowadzenia domu miała zatem obejmować także prowadzenie domowego budżetu, chociaż nie zawsze obejmowała.

Często powtarzano, że od właściwego zarządzania budżetem domowym zależy przede wszystkim dobrobyt całej rodziny. Także straszono – pani nie umiejąca odpowiednio postępować z pieniędzmi ryzykowała rozczarowanie albo gniew swojego męża. Złe prowadzenie domu mogło zatem doprowadzić do małżeńskich niesnasek, a odpowiedzialność za zgodę w małżeństwie należała przede wszystkim do kobiety.

Rady, jak prowadzić domowy budżet, zamieszczały wszelkie możliwe publikacje - podręczniki gospodarstwa, pisma kobiece, czasami nawet podręczniki etykiety. Sporo czasu poświęcała temu tematowi także pani Ćwierczakiewiczowa.

 

Ostatni ten artykuł nie jest najmniej ważnym w obecnej egzystencji kobiet, bo tysiączne przykłady dowodzą nam przy końcu każdego roku, ile gwałtownych sprzeczek wywołują w małżeństwie wydatki kobiece. Ażeby uniknąć tych nieporozumień, kobieta powinna znać dokładnie dochody, któremi rozporządzać może na swoją toaletę, i zawsze być w zgodzie z tą cyfrą, gdyż nieprzewidziane wypadki powinny być w to policzone. W tym względzie jak i we wszystkiem żona powinna mieć dla męża nieograniczone zaufanie i nie ukrywać przed nim prawdziwej ceny swoich strojów. Jeżeli przez niedoświadczenie albo lekkość popełniła jaką niedorzeczność, wydając za wiele, może tylko natychmiastowem przyznaniem się do winy okupić swój błąd; opóźnienie podwaja niebezpieczeństwo skrytość może się wyrodzić w przyzwyczajenie, a kiedy kobieta popadnie w niebezpieczeństwo tak wielkie z przyczyny tak błahej, trudno wówczas mężowi zachować jej szacunek i przywiązanie tak niezbędne w spokoju małżeńskim. Ten spokój zależy zupełnie od kobiety; jej słodycz, poświęcenie, szlachetność, mogą w najwięcej zatwardziałych sercach obudzić lepsze popędy. Trzeba szukać wypadków bardzo wyjątkowych, żeby przykład i wypełnianie podobnych cnót były bez skutku.

List do młodej osoby, w: „Bazar”, 1865

 

Rzeczą jest ojca, lub męża, dostarczyć pieniędzy na utrzymanie, żona zaś lub córka staje się odpowiedzialną za użycie tych pieniędzy; z tej więc przyczyny każda gospodyni obliczy sumiennie roczne swoje dochody i nie będzie się łudzić urojoną nadzieją że powiększyć się mogą; to ją powstrzyma od wydatków nieuzasadnionych i pobudzi do rozsądnego zastanowienia się nad każdą domową potrzebą; wtedy dopiero potrafi się ona ograniczyć w ten sposób że i drugim udzieli rady i pomocy.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Jeżeli więc otrzymuje gospodyni miesięczną kwotę na zarząd domu, zakupi na cały miesiąc potrzebną ilość mąki, krup, słoniny, kawy, cukru itp.; zapłaci służącę, mleczarkę, odliczy ile ma odłożyć na opał i oświetlenie, które w większej ilości zakupi, a gdy w ten sposób zaopatrzy niezbędne potrzeby domowe, odłoży sobie potrzebną sumkę na bieżące potrzeby, jak pranie, rozmaite naprawki itp. W miesiącach letnich, kiedy żywność jest tańszą a światła mniej się zużywa, może przezorna gospodyni zaoszczędzić się znacznie i zakupić w większej ilości zapasów na zimę, w skutek czego będzie miała wygodę i oszczędność się jej podwoi. Teraz dopiero może ona użyć w ten sposób oszczędzony pieniądz na powiększenie wygód swego domu lub w celu wspólnej rozrywki rodzinnej.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Każda więc gospodyni musi umieć rachować i mieć książki rachunkowe, te bowiem przedstawią jej najdokładniej bieg interesów domowych, wykażą równowagę między dochodami a rozchodami, z których może każdej chwili złożyć rachunek przed mężem.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Prócz tego każda gospodyni powinna posiadać dokładny inwentarz wszystkich swoich ruchomości, począwszy od wyprawy, którą otrzymała z domu. Inwentarz taki uprzytomni jej w zaokrąglonej całości wszystko co posiada i przypomni każdej chwili gdzie się co znajduje? Ma przytem zawsze wpisywać co do domu przybywa, jako też wynotować co się zużyło lub ubyło.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Aby zaś wiedzieć co się wydaje i ile na każdy przedmiot, aby wydatki na życie nie przechodziły czwartej części dochodu, należy koniecznie prowadzić rachunki. W ogóle przyjęto za zasadę podział dochodu na cztery części: przeznaczając jedną czwartą część na mieszkanie, dwie czwarte, czyli połowę, na życie, opał, światło i służbę, a czwartą część, czyli jedną czwartą ogólnego dochodu na ubranie, przyjemności i nadzwyczajne wydatki. Podział ten jednak ogranicza się tylko do 2,000 rubli dochodu, lub mniejszego —od 3,000 rubli dochód dzieli się już na sześć części, przeznaczając jedną szóstą na mieszkanie, dwie szóste na życie, jedną szóstą na ubranie, jedną szóstą na przyjemności, a jedną szóstą na nieprzewidziane wypadki i oszczędność. I tak, w miarę powiększania się dochodu, wzrasta cyfra przeznaczana na przyjemności, wychowanie dzieci i oszczędność.
Nie daję tu wzoru prowadzenia ksiąg gospodarczych, bo to nie moja specjalność. Tyle u nas już wydano podobnego rodzaju więcej lub mniej szczegółowych buchalteryi domowych, że do tych odsyłam przyszłe gosposie —zawsze jednak zastrzegając, aby zbyt drobiazgowych rachunków nie prowadziły, te bowiem do niczego nie doprowadzą—i nie martwiły się, gdy jakaś mała nie dokładność rachunkowa wypadnie. Szkoda czasu i myśli na zbadanie tego, na czem nikomu nie zależy i z czego nikomu rachunku zdawać nie będziemy. Braki takie zapisać w rubrykę różnych wydatków, lub też na życie, które zwykle największe pochłania summy przy obecnej drożyźnie produktów wyżywienia. Na prowadzenie zwykłej buchalteryi domowej wystarcza kobiecie nauka czterech działań arytmetycznych—na prowadzenie produkcyjnego gospodarstwa, gdzie już niezbędnie należy się obeznać z pierwszemi warunkami handlu, o czem później mówić będziemy, potrzebną jest znajomość choć początkowych danych buchalteryi—chociaż nie przeczę, że i bez tej inteligentna i obrotna gospodyni w najtrudniejszych nawet wypadkach sprzedaży swej pracy, zaradzić sobie będzie umiała. Znam kilka gospodyń, których wszechstronne wykształcenie odebrane przed 20 laty nie dotknęło buchalteryi ówcześnie nie wprowadzonej jeszcze w system edukacyi kobiecej— a jednak życzę każdej umiejętnej gosposi i odpowiednio w warunkach dziś żądanych wykształconej, aby takie robiła interesa z produktów swego gospodarstwa.

Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Podarunek ślubny. Kurs gospodarstwa miejskiego i wiejskiego dla kobiet, Warszawa 1885

 

Jeszcze jedna rachunkowość czyli zapisywanie i prowadzenie ścisłe pewnego działu jest konieczne w każdym średniem gospodarstwie czy to miejskiem, czy wiejskiem. Oto zapisywanie, ile czego się ma w piwnicy — poczynając od wina, jeżeli takowe jest, owoców zimowych—sków, konserwów, jeżeli ktoś ma suchą piwnice i z powodu zupełnego braku innego miejsca zmuszony jest je tam trzymać. Klucze naturalnie są zwykle u pani w koszyku na to przeznaczonym i w jednem, a tem samem zawsze miejscu stojącym. Najlepiej jeżeli pani sama wydaje ze spiżarni i piwnicy raz na dzień rano wszystko, co nawet przypuszczalnie może być potrzebne na 24 godzin, są jednak wypadki, że albo choroba w domu, albo zajęcie jakieś bardzo ważne, albo goście staną temu na przeszkodzie — zresztą w ciągu dnia można czegoś zapotrzebować z piwnicy właśnie wtedy, gdy pani nie może się wydalić, otóż na to są dwa sposoby aby nie dać służbie okazyi do kradzieży i łakomstwa: mieć wszystko zapisane, i dawać klucze zawsze tylko jednemu ze służby — wtedy stawia się niemożliwość zwalenia winy na drugich, a przyniesiona butelka wina lub pewna liczba jabłek wykreśla się z książki i mowy być nie może o żadnym braku. Jeszcze jedna z tego wynika korzyść — zaufanie dla służby nienadwyrężone i stosunek dobrej wiary, o który tak bardzo dbać powinna każda pani, utrzymany.

Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Podarunek ślubny. Kurs gospodarstwa miejskiego i wiejskiego dla kobiet, Warszawa 1885

 

Kobieta, której zadaniem jest załatwianie domowych potrzeb i kierowanie wydatkami, nie powinna żyć w nieświadomości co do dochodów rocznych bądź z gospodarstwa, bądź z jakiegoś przedsiębiorstwa, urzędu, lub kapitałów. Dobrze też zgodne małżeństwo oblicza wspólnie, ile wedle rocznego dochodu można poświęcić na utrzymanie domu i gospodarstwa.
Wiele tymczasem znajduje się mężów, którzy nie wtajemniczają wcale żon swoich w stosunki majątkowe, zwalając za to na ich barki cały ciężar i kłopoty utrzymania domu, pozwalając im wedle potrzeby urządzać domowe wydatki, tak długo, dopóki nie przewyższą dochodów, lub dopóki utrata całego majątku, pociągająca za sobą nieszczęście całego życia, nie położy kresu marnotrawstwu i rozrzutności.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Powtórzę tu zasadę przyjętą przez ekonomistów, co do podziału dochodu na 4 części w sposób następujący: jedną czwartą część na mieszkanie, dwie czwarte, czyli połowę, na życie, opał, światło i służbę, a jedną czwartą ogólnego dochodu na ubranie, przyjemności i nadzwyczajne wydatki.

Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Kolęda dla gospodyń, Warszawa 1893

 

Pani domu winna pamiętać, że jest nie tylko królową w swojem miniaturowem państewku, ale nadto – ministrem finansów swojego męża. Od pierwszej chwili wspólnego pożycia małżonkowie, za wspólną zgodą, powinni ustalić budżet wydatków i postanowić, w jaki sposób dzielić będą dochody, ażeby zabezpieczyć sobie spokojne życie na przyszłość i nie zaznać braku.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

Komorne lub rata za dom, nabyty na wypłaty, nie powinny przewyższać dziesiątej części dochodu. Trzydziestą lub czterdziestą część dochodu należy odkładać na wypadek choroby lub innego nieszczęśliwego wypadku.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

Pozostałą część dochodu należy podzielić możliwie najpraktyczniej: na pożywienie, ubranie, obuwie, bieliznę, pranie, opał, światło, pensyę i podarunki dla służby, wynagrodzenie stróża za przynoszenie węgla lub inne posługi grubsze, napiwki wszelkiego rodzaju i inne nieprzewidziane wydatki, stanowiące sporą rubrykę rozchodu; nadto do budżetu wnieść należy pewną kwotę na podatek kwaterunkowy lub inny, na przyjęcie gości i na rozrywki osobiste, w końcu zaś na wsparcie ubogich, gdyż i o bliźnich swoich w najmniej zamożnym stanie nigdy zapominać nie należy.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

Pierwsze prawidło ekonomii rodzinnej zaleca odkładanie bodaj cząstki dochodów dla oszczędzenia pewnego zasobu na t. zw. czarną godzinę. Trzydziestą lub czterdziestą część dochodu należy odkładać na wypadek choroby lub innego nieszczęśliwego wypadku. Resztę dochodu należy podzielić możliwie najpraktyczniej na pożywienie, ubranie, obuwie, bieliznę, opał, światło, pensyę i podarunki dla służby, napiwki wszelkiego rodzaju, podatki, przyjęcie gości i rozrywki osobiste, wkońcu zaś na wsparciu ubogich, gdyż i o bliźnich w najmniej zamożnym stanie nigdy zapominać nie można.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów 1905

 

Maria Górska wspomina, że wychodząc za mąż w 1857 roku nie znała się w ogóle na domowych finansach, co po ślubie z niezbyt zamożnym Janem Górskim.

Ślub nasz był w niedzielę. W poniedziałek koło południa mój mąż mi przyniósł 200 złp w różnych gatunkach pieniędzy, mówiąc, że to na wydatki domu, po czym wyszedł do gospodarstwa.
Pamiętam, że jak zostałam sama z tymi groszakami przed sobą, gorzko zaczęłam płakać. Jak ja ten dom będę prowadzić? Prócz owego gotowanego bobu, który w Kolanie wydawałam dziadom, o żadnym gospodarstwie nie miałam wyobrażenia. Nie chciałam zdradzić się z moją nieświadomością, ale życie wydało mi się bardzo trudne.

Maria z Łubieńskich Górska, Gdybym mniej kochała, Warszawa 1997