Oszczędność
Do niezbędnych cnót każdej gospodyni należeć miała wszechstronna oszczędność. Powszechny był stereotyp żony, rujnującej męża swoimi wydatkami na suknie, prowadzenie domu i inne zachcianki. Propagowano więc typ odwrotny – pani domu, która niczego nie marnuje, potrafi wykorzystać każdy skrawek i resztkę, głęboko się zastanawia przed wydaniem każdego grosza.
Oszczędność ta miała dotyczyć zarówno strojów, jak i prowadzenia domu. Oszczędna gospodyni zużytkowała wszelkie resztki i skrawki (sama lub oddawała je do dalszego użytkowania ubogim), co mogła, przygotowywała własnym przemysłem zamiast kupować.
Oszczędność miała też należeć do cnót patriotycznych – przyczyniała się do poprawy zamożności obywateli.
Do magazynów oszczędnych zaliczamy zawsze panią Kostańską (przy ulicy Senatorskiej, nie dochodząc Miodowej); wyjechała również zagranicę, ale tylko aby się w materyał gustowny własnym wyborem zaopatrzyć, bo sama zacna i pracowita matka rodziny, nikogo ponętą zbytku kusić nie będzie.
Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Przegląd mód, w: „Bluszcz”, 1866
Poważny dziennik medyczny londyński „The lancet" w jednym ze swych artykułów dowodzi, że unikanie zbytków i rozrzutności, umiejętny zarząd domowem gospodarstwem, niemarnowanie zapasów, jest obywatelską cnotą kobiety, nawet w tym stanie, w którym posiadany majątek ścisłego rachowania się z groszem koniecznością nie czyni.
Zbytek, rozrzutność, marnotrawstwo klas zamożnych, zstępują za pośrednictwem sług do klas ubogich pracujących. Uwagi te mieściły się w odezwie, aby każda kobieta, jako przypuszczalna w przyszłości naczelniczka domu, umiała być gospodynią, posiadała znajomość gotowania, aby każda panienka była obznajmiona z tajemnicą przygotowania najlepszego i najtańszym sposobem otrzymywanego pożywienia.
S-z, Działalność kobiet za granicami rodziny, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1879
Rozum dobrego gospodarstwa zależy na tak umiejętnem prowadzeniu, żeby konieczne fizyczne potrzeby nasze były zaspokojone, zdrowie nie cierpiało skutkiem oszczędności, a jednak żeby wystarczało i na to co życie uprzyjemnia i uszlachetnia; to jest aby z funduszów przeznaczonych na utrzymanie domu, czyli z danej cyfry wydobyć jak największe i najodpowiedniejsze korzyści.
Chcąc tę równowagę w wydatkach utrzymać, trzeba chcieć i umieć pracować, i ta właśnie praca około dobrobytu domowego dostała się nam kobietom w podziale, na niej opiera się szczęście i byt rodzin.
Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Podarunek ślubny. Kurs gospodarstwa miejskiego i wiejskiego dla kobiet, Warszawa 1885
W niedalekiej jeszcze przeszłości kobieta była tak wychowaną, iż idąc za mąż sądziła, że zaczyna się dla niej czas swobody i rozrywek; dziś kobieta idąc za mąż sądziła, że wchodzi w życie obowiązków i pracy, że do niej należy nietylko utrzymać ale przysporzyć to, co mąż na polu przemysłowej swój pracy zdobędzie, aby stwierdzić nasze polskie przysłowie, że mąż jeden, a żona trzy węgły domu podtrzymuje. Gdyby nawet kobieta nie mogła zużytkować wiadomości gospodarczych dla własnej rodziny, to jeszcze położenie rozumnej płatnej gospodyni jest stokroć więcej zasługujące na szacunek, jak owych bawiących w domach obcych panien, o których jałowem życiu i nieznośnym położeniu tak rozumnie i serdecznie poetycznym swojem piórem pisze Marja Ilnicka w artykule pod tytułem „Bawiąca panna"—(patrz ,.Kolęda dla gospodyń na rok 1878".)
Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Podarunek ślubny. Kurs gospodarstwa miejskiego i wiejskiego dla kobiet, Warszawa 1885
Co do oszczędności, która jest koniecznym warunkiem dobrobytu rodziny i wzrostu jej bogactwa, nie wchodząc w szczegóły prawdziwej drobiazgowej oszczędności, powiem tylko ogólnie słów kilka, iż oszczędność, to drugie z kolei po porządku prawo zasadnicze domowego układu i nie ma tak bogatych ludzi na świecie, dla których oszczędność nie byłaby potrzebą i wysoką cnotą— bo gdzie nie ma oszczędności, tam jest marnowanie pracy ludzkiej— powtóre, każde położenie towarzyskie ma odpowiednie temu potrzeby i obowiązki, dom więc powinien być tak prowadzony, aby w nim żaden drobiazg najmniejszy nie przepadał nie zużytkowany i na tem zasadza się prawdziwa oszczędność gospodarcza. *) Nie na ujęciu pożywienia służbie, która przy pracy powinna mieć zdrowy, obfity choć niewykwintny pokarm, nie na odmówieniu sobie i rodzinie jakiejś przyjemnostki, nawet nie raz zbytkowej – zależy prawdziwa oszczędność, ale, powtarzam, na ciągłem i pilnem baczeniu samej gospodyni, aby nic się nie zmarnowało, ale wszystko właściwie i z pożytkiem zużyte było.
Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Podarunek ślubny. Kurs gospodarstwa miejskiego i wiejskiego dla kobiet, Warszawa 1885
W domu nic się nie powinno marnować: każdy skrawek papieru niech będzie złożony, każdy sznureczek zwinięty i schowany, bo kiedyś przydać się może. Kawałki jedwabnych materyj można siepać i robić z nich lekką i ciepłą watę, płócienne służą na bandaże i szarpie, a wełniane i bawełniane po wypraniu można pokrajać na drobniutkie kawałki i napychać niemi poduszki, które przydadzą się dla biedaków niemających co podłożyć pod głowę. Najmniejszy skrawek może być w ten sposób zużytkowany.
Skarbiec dla rodzin w mieście i na wsi, tom I, Wydawnictwo Biesiady Literackiej, Warszawa 1888