Władza w rodzinie należała bezwzględnie do mężczyzny. Działo się tak zarówno z punktu widzenia obowiązującego prawa, jak i powszechnego obyczaju. Co prawda różnego rodzaju moraliści zalecali w małżeństwie pewien stopień partnerstwa jako warunek szczęścia małżeńskiego, ale widziano w tym raczej ustępstwo ze strony mężczyzny niż faktyczną równość obu stron, wyraz jego dobrej woli, nie zasadę. W naturze kobiecej miała leżeć uległość, więc dominacja męża nie mogła być dla niej ciężarem, a przeciwnie – ułatwieniem. Radzono tylko, aby wybierały męża człowieka przewyższającego je nieco intelektualnie i moralnie, żeby uległość nie była dla nich ciężarem.

Jeżeli kobieta przejmowała władzę w rodzinie zmuszona przez okoliczności, miała to być tragedia, gwałt zadany naturze. Jeżeli przejmowała ją dobrowolnie, zarówno ona, jak i jej mąż stawali się figurami śmiesznymi, nawet godnymi pogardy. „Pantoflarz” i jego magnifika często występowali w literaturze jako figury komiczne – najbardziej reprezentacyjny przykład może tu stanowić Felicjan Dulski i jego żona.

 

Silna dłoń męża ujęła drżącą rękę dziewicy i powiedział on jej: będę na ciebie pracował, będę cię bronił i osłaniał. Zbuduję dach, który cię okryje; zarobię chleb który spożyjesz; wiotka oprzesz się na Mojem ramieniu, które jest mocnem; skromna opromienisz się chwała, którą na ciebie rzucę, jak promień słońca, od którego księżyc blask swój bierze. Za to dasz mi słodki pocałunek twojej miłości; dasz mi twój uśmiech, gdy będę smutny, twoją wiarę kiedy zwątpię, twoją nadzieję kiedy się zmęczę. Ty będziesz pięknem mego żywota, ty będziesz ciepłem mojego serca. Natchnieniu, przez które czoło podnoszę ku górze, a które Grek nazywał Muzą, dam twoją kibić powiewną, twój wzrok słodki, twoję kosę jedwabistą.

Rodzina, w: „Bluszcz”, 1865

 

Społeczność, istota zbiorowa, funkcyonująca przez członki swoje, rodziny, męża głową tej rodziny stanowi. Tak było zawsze i wszędzie, tak jest i będzie po wszystkie czasy i wieki ludzkości, póki natura, pracownica boża, nie przestanie obdarzać mężczyznę męzką siłą ramienia i myśli, z których wyradza się dzielność woli, szybkość działania, niezłomność postanowień. Mąż jest siłą, jest pracą, obroną, zaopatrywaniem, więc musi być rządem, kierunkiem, władzą. To co stanowi treść istoty kobiecej, podaje kobietę pod przewodnictwo mężczyzny. Jej ustrój delikatniejszy, wrażliwość większa, jej uczuciowość, łagodność, dobroć, nie pozwalają jej bydź zawsze jasnowidzącym rozsądkiem, bezwzględną sprawiedliwością. Wrodzona skromność utrudnia jej sprawy pozadomowe a natura jej kochająca, skłonna do poświęceń, zaparcia się, łatwowierności nawet, musi czynić ją uległą rządowi mężczyzny.

Rodzina, w: „Bluszcz”, 1865

 

Tu dopiero wykazuje się cała cudowność harmonii, jaka istnieje w pozornej niby nierówności obowiązków mężczyzny i kobiety; w jej słodkiem, miłosnem posłuszeństwie, w łagodnej i rozumnej potędze jego władzy

Rodzina, w: „Bluszcz”, 1865

 

Głównym celem jaki młoda osoba idąc za mąż założyć sobie powinna, jest znalezienie w mężu światłego przyjaciela, któremu by mogła nawzajem stać się użyteczną. Ażeby być mężowi uległą, bez uniżoności, posłuszną do tyła żeby sprawiedliwość nie była w sprzeczności z uległością, kobieta powinna znaleźć w mężu wyższego intelligencją i nauką; w takich warunkach posłuszeństwo staje się łatwem i nie tylko nie jest upokorzeniem, ale przeciwnie miło jest dać się prowadzić przyjacielowi, który w każdej chwili przewiduje i usuwa wszelkie zawady powstające na drodze naszego życia. Lecz jeżeli nieszczęściem, nie napotka się w towarzyszu życia, tych najważniejszych zalet; jeżeli smutnem obaleniem porządku, który powinien być zachowany, kobieta znajdzie się umysłowo wyżej od męża, powinna najstaranniej ukrywać tę okoliczność, tak przed nim jak przed innemi, a nie szczycić się tem, jak to niekiedy czynią kobiety, które nie rozumieją że się poniżają, okazując jawnie władzę nad tym, który niemi właśnie kierować powinien.

List do młodej osoby, w: „Bazar”, 1865

 

Każda rodzina potrzebuje zwierzchnika a stanowisko to bezspornie należy do mężczyzny, i żadna żona pojmująca swoje obowiązki, nie tylko nie zechce wdzierać się pod tym względem w prawa męża, ale gdyby smutne okoliczności zmusiły ją do tego, uważałaby to sobie za największą przykrość i poniżenie. Kobieta z sercem i z głową nigdy nie będzie kochać człowieka, któregoby nie mogła szanować, wie ona, że tylko ręka umiejąca silnie dzierżyć władzę domową, potrafi dobrze pokierować i opieką swoją otaczać żonę i rodzinę. Jeśli mężczyzna będący mężem i ojcem nie posiada silnej woli i hartu duszy, jeźli charakter jego jest chwiejny i nie stanowczy, biada rodzinie! najlepsza, najrozumniejsza żona nie jest w stanie zapobiedz złym następstwom jakie się ztąd wyradzają– a cóż dopiero jeśli kobieta podobne posiada usposobienie i koniecznie potrzebuje opieki i kierunku. Ileż to kobiet nie byłoby upadło, ile mogłyby być najlepszemi żonami i matkami, gdyby mężowie umieli niemi kierować. Gdyby byli umieli oprzeć się niedorzecznym zachciewkom, prostować spaczone pojęcia, domagać się porzucenia złych, lub szkodliwych nawyknień, – niezawodnie byliby więcej kochani i lepiej szanowani. Ile dzieci nie zeszłoby na złą drogę, gdyby ojcowie umieli je wychowywać i zamiast psuć i dogodzać, prowadzili drogą obowiązku.
Władza i hierarchia niezbędne są w rodzinie i małżeństwie „żony winne być posłuszne mężom" a mężowie winni pamiętać „że żona jest „pomocą im podobną" wtedy władza łagodzona jest uczuciem, posłuszeństwo łączy się z godnością. Ktoby chciał uległość żony zamienić w słuźalstwo, nie pamięta chyba że miał matkę; kobieta któraby pragnęła przewodzić nad mężem a uległość uważa za jarzmo, narażałaby własne i całej rodziny szczęście.
Niech więc oboje małżonkowie pozostaną w zakresie jaki im Bóg przeznaczył, gdyż inaczej obojeby się poniżyli i podkopali małżeństwo w jego zasadniczych podstawach, jakiemi są zwierzchnictwo męża i równość obojga.
Nie godne są także żony owe sposoby i sposobiki dozwalające jej podejściem otrzymać to czegoby nie uzyskała prostą drogą, gdyż jest to zawsze podstęp, a małżonkowie powinni rządzić się szczerością i prawdą.

Konstanty Pomian, Kilka oderwanych myśli o rodzinie, kobiecie i małżeństwie, w: „Tygodnik mód i powieści”, 1873

 

W dobrem i prawdziwie kochającem się małżeństwie, ta przewaga męża bynajmniej nie daje się uczuć, gdyż panuje tam tak doskonała jedność i zgodność uczuć i myśli, iż bardzo trudno dojść od kogo wyszły postanowienia. Mąż nie potrzebuje stawać w obronie swej władzy którą żona szanuje i uznaje, żona nie ma potrzeby uciekać się do podstępów aby pozyskać wpływ którego mąż jej nie zaprzecza i uznaje zbawienieność. Rzecz prosta że w razie różności zdań, przewaga powinna pozostać przy mężu, jako odpowiedzialnej głowie domu, – ale w dobranem małżeństwie niezgodność taka nader rzadko się wydarza. Tam codziennie mąż i żona naradzają się wspólnie nad wszystkiem co tylko dotyczę dobra i interesów rodziny; czasami rozmowa taka może się ożywić, ale nigdy nie zakłóci jedności i zgody. A ileż to przedmiotów do serdecznych pogadanek; podczas nich małżonkowie poznają się i kochają coraz więcej, a ufność wzajemna z każdym dniem wzrasta.

Konstanty Pomian, Kilka oderwanych myśli o rodzinie, kobiecie i małżeństwie, w: „Tygodnik mód i powieści”, 1873

 

Przepisy, o których mowa, nie nauczą niedołężnych być rozsądnymi, nie natchną złych dobrą wiarą i nie zdołają zapewnić żonie należytej pomocy w jej czynnościach, jeżeliby tego potrzebowała. Obok tego, nie podobna nie zauważyć, że prawodawca w rozbieranych motywach ślizga się ciągle po gruncie idealnego małżeństwa, widzi przed sobą męża prawdziwego i czułego opiekuna żony, zapominając o rzeczywistości, która może dostarczyć odmiennych przykładów. Poddanie kobiety pod władzę męża, jak twierdzi prawodawca, jest hołdem przed władzą, która się nią opiekuje. Dobrze, ale czem usprawiedliwić hołd, jeżeli władza opiekuńcza o spełnieniu swego zadania nie myśli? Ta jednostronność prawodawcy jest błędem.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Kodeks Napoleona z chwilą zamężcia kobiety pozbawia ją właściwie prawa własności, a nawet swobody osobistej. Żona, chociaż nominalnie pozostaje właścicielką nieruchomości i sum, jakie posiada, traci prawo do dochodów, które przechodzą pod bezwarunkowe władanie męża. Mąż mocen jest wyczerpać na lat trzy wszelkie dochody z nieruchomości bez zdawania z nich rachunku, a tem samem mocen jest uniemożliwić nadal prowadzenie gospodarstwa, płacenie podatków i faktycznie doprowadzi żonę do ruiny w sposób legalny. W zamian prawo orzeka, iż mąż winien jest żonie alimenta; jednakże przy jego złej woli, lub ruinie, alimenta muszą pozostać fikcją. U nas wprawdzie żona nie odpowiada za długi męża, ale skoro on jest panem jej dochodów, wierzyciele mają do nich prawo i mogą żonę na czas jakiś pozbawić środków utrzymania.

Waleria Marrené-Morzkowska, Kobieta czasów obecnych, Warszawa 1903

 

Swoboda osobista kobiety z chwilą ślubu istnieć przestaje, mąż ma prawo wbrew jej woli zabierać ją z sobą, gdzie mu się tylko podoba i zmusić ją przez policję do zamieszkania z sobą. Nadto niema ona prawa sporządzenia żadnego prawnego aktu, nawet tyczącego się jej własności bez jego asystencji, nie może naprzykład pokwitować z odbioru ani sumy, ani należnego sobie procentu. U nas nie może dostać paszportu bez przyzwolenia męża. Co więcej, mąż ma prawo do jej zarobków i może je zabierać bezkarnie.

Waleria Marrené-Morzkowska, Kobieta czasów obecnych, Warszawa 1903

 

Kobieta jednak ma prawo intercyzą przedślubną uregulować stosunki majątkowe i osobiste w sposób dowolny i obwarować sic przeciw arbitralności kodeksu. Ale obyczaj potępia taką umowę, mężczyzna uważałby sobie za ujmę zrzec się dobrowolnie praw swoich, a przytem jakże wiele kobiet niema pojęcia, jakim je prawom kodeks poddaje, ani też jakim sposobem wyłamać się mogą z pod jego ucisku. Zadaniem prawa jest regulować stosunki ogółu według słuszności i etyki.

Waleria Marrené-Morzkowska, Kobieta czasów obecnych, Warszawa 1903

 

Kobieta z t. zw. przewróconą głową, rozbudzonem naśladowczo pragnieniem emancypacyjnem, a niedorosłym rozumem, jest największą pomyłką dzisiejszej doby.
Przeciętnie wziąwszy, należy ćwiczyć kobietę przedewszystkiem w uległości, do której jest powołaną, w chrześcijańskiej cierpliwości, abnegacyi i wyrozumiałości, które jej w życiu będą konieczne; inaczej stanie się ono dla niej ciężkiem brzemieniem bezsilnych, trawiących się w sobie buntów, daremnych wobec przewagi ustawodawczej silniejszego i zawsze nad nią dominującego rodzaju męskiego.
W dalszym ciągu, zarówno ochroną, podnietą, treścią i szczęściem w życiu kobiety, może być tylko możność nieograniczonej ufności i miłości dla męża.

Janina Miodoborska. Lwów, Nasz kwestyonaryusz macierzyński, w: „Bluszcz”, 1904

 

Część słaba powinna być szanowaną nie dla tego, że jest słabą, ale dlatego, że będąc słabą, szanuje silnego. Jeżeli niekiedy nawet żona nadużyje własnej cierpliwości, to i wtedy dobry mąż nie powinien pozbawiać jej szacunku. Mąż winien pamiętać, że żona ma naturę słabą, że jest fizycznie delikatniejsza od niego, że ma nerwy czułe, że jest narażona na więcej pokus, na więcej bólów i cierpień szczególnych.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów 1905

 

Żona ze swej strony, winna szanować i poważać swojego męża dopóty, dopóki to jest możliwem. Jeżeli może, powinna udawać, że uważa go za dobrego męża, a postępowanie takie będzie służyło za silną podnietę, ażeby istotnie na miano dobrego męża zasłużył z biegiem czasu. Dopóki będzie myślał, że jest dobrym mężem, dopóty starać się będzie o utrzymanie tej opinii o sobie.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów 1905