Niezależnie od tego, jakie prawa przyznawały żonie tradycja i obyczaje, w świetle obowiązujących przepisów miała ich bardzo niewiele. W Królestwie Polskim, którego prawodawstwo oparte było na Kodeksie Napoleona, kobiecie zamężnej nie wolno było podpisać praktycznie żadnego dokumentu urzędowego bez zgody męża, podjąć pracy, rozporządzać swoim majątkiem, ani nawet przyjąć spadku. Nie miała też prawa bez zgody męża zmienić miejsca pobytu.

Nieco więcej praw miała kobieta w Rosji, a najwięcej w Austrii, chociaż i tam daleko było do pełnej równości.

Chociaż powszechnie przyjmowano to jako status quo, odzywało się sporo głosów podkreślających niesprawiedliwość takiego prawa.

 

Idąc dalej widzimy, iż mąż obowiązany jest kochać i szanować swą żonę, winien jej wierność i obronę(art. 208 pr. o małż. 1076 i 1078 K.K.G.iP.). Żona potrzebuje upoważnienia męża do różnych czynności życia cywilnego i umów, jak to jest urządzone prawami obowiązującemi (art. 214 pr. małż.). Obecne więc prawo wyraźnie nadaje mężowi charakter doradcy i opiekuna, bez asystencyi którego żona żadnej czynności prawnej przedsiębrać nie może.

Kronika kryminalna. Sprawa o sprzedaż żony, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1873

 

Trybunał handlowy w Warszawie, ogłosił upadłość kupca. Żona upadłego pragnie przyjść w pomoc swemu mężowi i w celu zniesienia upadłości, poświęcić część swego mienia nieruchomego, na rzecz wierzycieli jego.
Potrzebuje dla dopełnienia tego być upoważnioną przez męża.
Zachodzi pytanie: czyli mąż w stanie upadłości zostający, może udzielić ważnie żonie swojej tego rodzaju upoważnienie?

ZDANIA PRAWNIKÓW (*). Sprawa w kwestyi assystencyi mężowskiej, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1873

 

Kobieta zamężna jest niezdolną do czynności życia cywilnego bez zezwolenia męża (art. 1124 Kod. Nap., 184 Kod. Pol. i 214 pr. o małż. z 1836 r.). Nie może ona, jak głosi art. 184 K. P., własnego majątku sprzedawać, ani go darować, ani nim w ogóle rozporządzać, czy to on będzie ruchomy, czy nieruchomy, a to tak dalece, że nie jest władną wydzielić coś z niego własnem śwojem dzieciom, nie mówiąc o tem, że tenże jej majątek przez czas trwania małżeństwa pozostaje pod zarządem męża (art. 192 K. P.), co zresztą nie wchodzi w zakres niniejszego rozbioru. Mężatka, w myśl tegoż samego przepisu prawa, nie może stawać do umów i zaciągać zobowiązań, bez różnicy, czyby one korzystnemi, czy nie korzystnemi dla niej być miały, ilekroć mąż na to nie pozwala. Niedość tego, z mocy art. 776 Kod. Nap., żona nie może przyjąć spadku, który się na jej rzecz po jakimkolwiekbądź krewnym, a choćby po rodzicach otworzył, z mocy zaś art. 934 t. Kod. nie może również przyjąć darowizny, płynącej z jakiegokolwiek bądź źródła. Tym sposobem nawet akta, stanowiące o prostym wzroście majątku żony, nie mogą być przez nią dokonane, dopóki mąż się w tej mierze nie oświadczy. Bezwątpienia na tem polu opór męża równałby się pojawieniu białego kruka, lecz samo istnienie przepisów, obejmujących podobne ograniczenia, zasługuje na zaznaczenie.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Przypuśćmy, że skutkiem szczególnego zaufania w rozum i takt kobiety zamężnej, ktoś przy zgonie swoim zechce ją zrobić wykonawczynią testamentu. Na nic to się nie zdało, wola zmarłego nie będzie uszanowaną, testament utraci najlepszą wykonawczynię, osoby trzecie ponieść mogą szkodę, jeżeli mąż będzie przeciwny przyjęciu przez żonę włożonego na nią obowiązku, bo żona, wedle art. 1029 K, nie może bez zezwolenia męża, zostać wykonawczynią testamentu nawet rodzonego ojca lub matki. Ktoś inny, pragnąc powierzyć kobiecie zamężnej zastępstwo w ważnej czynności, udziela jej stosowną do tego plenipotencyę, lecz przyjęte przez żonę, bez assystencyi męża, pełnomocnictwo nie rodzi dla niej ścisłej prawnej odpowiedzialności. W razie nie wykonania takowego trudno będzie osobie, która je dała, poszukiwać jakichkolwiekbądź szkód i strat. Nie tylko żona sama, ale i mąż jej, wedle art. 1190 K. N., ma prawo wynieść skargę o nieważność wypływających z takiego pełnomocnictwa zobowiązań.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

1-o Kobieta handlująca, prowadząca handel niezależny od męża, posiada prawo zaciągania zobowiązań, w granicach swego handlu, bez assystencyi męża (art. 186 K. P. z r. 1825). Ze jednak mężatka, z mocy art. 4 Kod. Handl., może zostać handlującą jedynie za zezwoleniem męża, przeto czynności jej handlowe są wypływem powyższego zezwolenia, a tem samem tkwią w niem najzupełniej. Nie jest to więc emancypacya mężatki z pod władzy męża, lecz jedynie wyjaśnienie rozległości udzielonego jej do handlu zezwolenia, bez którego o samodzielnem zaciąganiu przez nią zobowiązań handlowych nie mogłoby być mowy.
2-o W wypadkach, przewidzianych w art. 213–216 K. P., gdy przez umowę przedślubną, zastrzeżona została t. zw. rozdzielność majątkowa, służy żonie użytkowanie ze swego majątku, a ztąd służy jej prawo dokonywania czynności, dotyczących zarządu tymże majątkiem. Ten rzadko zdarzający się wypadek również nie dowodzi uznania zdolności żony, lecz wynika z zezwolenia, jakie mąż udzielił przyszłej swej żonie, w chwili zawarcia intercyzy, przez fakt przyjęcia podobnej formy stosunków majątkowych.
3-o Żonie, z mocy art. 189 K. P., dodozwala się rozporządzać swoim majątkiem bez upoważnienia męża przez testament. Podobne jednak wyrażenie woli na przypadek śmierci wybiega po za epokę małżeństwa, skutkiem czego podobnież za samodzielność żony w obec męża uważanem być nie może. Zresztą nawet nieletni, byle 16 lat mający, może już dysponować swobodnie połową swego mienia za pomocą testamentu.
4-o Nakoniec żonie, z mocy art. 1096 K. N., wolno, bez assystencyi męża, odwołać darowiznę, uczynioną na rzecz jego w ciągu małżeństwa. Ten czwarty wyjątek stanowi jedyny wypadek uznanej samodzielności żony, której tym sposobem dozwolono cofnąć to, coby może zbyt skwapliwie mężowi przeznaczyła.
Nie należy jednak upatrywać w tej szczególnej zasadzie zbytniego humanizmu, gdyż wyrzeczoną ona została jako prosta wzajemność względem praw męża, który posiada możność również nieograniczonego odwoływania darowizn, zrobionych na rzecz żony. Słowem, emancypacya kobiety zamężnej w art. 1096 K. N. nie okazuje się bardzo szczytną!

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Wprawdzie w art. 183 K. P. zapewnionem zostało żonie prawo stawania przed sądem bez assystencyi męża, gdy jest pociąganą do odpowiedzialności w prawie karnej, lecz podobne ustępstwo, zwalniające męża od opieki w najprzykrzejszej chwili życia, wypłynęło ze względów polityki karnej, która domaga się prawie zawsze wysłuchania podsądnego, bliższego zbadania jego osoby, często nawet zatrzymania bez udziału jakiegokolwiek bądź osób trzecich. Jeżeli zaś wolno pociągnąć żonę do odpowiedzialności karnej bez wpływu męża, to z natury rzeczy musiało jej być dozwolonem stawanie w sądzie i obrona w tym razie bez tej koniecznej tyle razy assystencyi.
Obok tego, prawo pozwala mężatce zapisywać hypotekę prawną dla zabezpieczenia należności, jakie mogą jej przypadać od opiekunów z epoki nieletności lub od męża, z tytułu wniesionego w dom jego majątku, w pierwszym wypadku na hypotece opiekunów, w drugim na hypotece męża, w obu razach bez mężowskiej assystencyi (art. 15 i 16 Ust. hyp. z 1825 r. i 206 -K.P.). Są to przecież czyny prostego zabezpieczenia, które wykonywać może każdy nieletni bez wpływu opiekuna.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Mężowie nie są aniołami, obok dobrych i rozumnych bywają źli i ograniczeni. Łatwo pojąć, że mąż, korzystając z przepisów prawa, przez prosty kaprys, nierozsądek lub złośliwość, może odmówić żonie zezwolenia dla dokonania czynności, która w danej chwili staje się konieczną. Jakąż drogę wskazał kobiecie w tym razie prawodawca dla wyjścia z przykrego położenia? Odpowiedź znajdujemy w art. 185 Kod. Polsk.
Według tego przepisu na wypadek odmowy męża, żona zapozwać go winna przed sąd, który może udzielić upoważnienia. Że środek przez prawo wskazany z natury swej jest przykrym, zbytecznem byłoby dowodzić. Samo wyrażenie, proces przeciwko mężowi, chociażby niedobremu, zabrzmi nie miłem echem w każdej wrażliwej duszy. A cóż dopiero, gdy się pomyśli, że w tym procesie potrzeba niekiedy przedstawiać fakta, którym żona nie życzyłaby sobie dawać rozgłosu. Ale co gorsza, proces, jak każdy proces, wymaga czasu, tymczasem interes, dla którego potrzebnem jest upoważnienie, może nie cierpieć zwłoki; jednakże na to prawo żadnej rady nie zapewniło. Chociażby mąż raz, drugi i dziesiąty odmawiał swego upoważnienia, bez żadnej usprawiedliwionej przyczyny, to zawsze i za każdą razą potrzeba pozywać go przed sąd.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Gdy mąż, nawet dopuszczający się błędów, władzę swą zachowuje, żona wedle tego ostatniego przepisu nie może nigdy otrzymać ogólnego upoważnienia do wszelkich czynności bez assystencyi męża, pod rygorem nieważności, z samego prawa płynącej. Jest to oryginalne postanowienie, które nie pozwala mężowi powziąść zamiaru usamowolnienia swej żony, chociażby na jedną chwilę. Powiadam na jedną chwilę, bo udzielone przez męża upoważnienie, w myśl istniejących przepisów o pełnomocnictwie, mogłoby być w każdym czasie odwołanem, gdyby mąż uznał to za właściwe. Jednakże nawet do takiego warunkowego, od woli męża zależnego, usamowolnienia prawo nie dopóściło.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Mąż niszczy, rujnuje majątek żony, znajdujący się w jego użytkowaniu, co czynić w podobnym razie? Prawo pozwala w art. 199 K. P. wystąpić w drodze sądowej o odjęcie mężowi zarządu, lecz godnem jest uwagi, że dla podobnego wystąpienia, żona potrzebuje pozyskać zezwolenie męża (art. 15 ust. o post, rozm.). Logika mówi, że nikt nie może działać sam przeciwko sobie, prawo zaś żąda, aby mąż dawał upoważnienie do procesu, który ma wykazać jego niedołęstwo lub nierządność.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Istnieje jeszcze inny przykład dziwnej tej niekonsekwencyi w wypadkach separacyi na czas oznaczony. Już rozłączenie na lat kilka lub kilkanaście wyrokami sądów duchownych zostało wyrzeczonem, już związek małżeński, dla braku moralnej podstawy w sercach męża i żony, został faktycznie rozwiązanym, żona jeszcze potrzebuje upoważnienia mężowskiego do każdej czynności, bo czasowa separacya, wedle art. 230 pr. o małż. z 1836 r., nie znosi skutków cywilnych małżeństwa, Tak więc, prawo assystencyi męża trwa dalej, chociażby zresztą separacya z wyraźnej jego winy nastąpiła. Co większa, rozseparowana w ten sposób żona, pragnąc wystąpić przeciwko mężowi o alimenta na czas separacyi, skutkiem powyższej zasady, winna pozyskać na to zezwolenie męża! I znowu mąż ma działać przeciwko sobie, a w braku dobrych z jego strony chęci, znowu przez proces należy zyskiwać upoważnienie do procesu o alimenta. Zbytecznem jest mówić, że dobre chęci nie tak łatwo się tutaj znajdują.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Prawo uważa mężatkę za tak dalece upośledzoną do życia cywilnego, że nawet w wypadkach, gdy mąż jako waryat zostaje ubezwłasnowolnionym lub z powodu nieobecności za zaginionego się uznaje, żona i wtedy po za obrębem czynności zarządu nic sama przedsiębrać nie może. Do wszelkiego innego działania potrzebuje ona upoważnienia od sądu, który ma wtedy wykonywać władzę męża, ma dysponować jej majątkiem (art. 66, 67 i 513 K. P.) . Ale za tydzień, może nieco później ten mąż waryat umrze, lub o dawno zaszłej śmierci zaginionego nadejdzie wiadomość, wdowa odrazu staje się zdolną, jak gdyby nigdy nią być nie przestawała.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Daleko bardziej przykrem jest położenie kobiety zamężnej, której mąż uległ uwięzieniu lub przebywa po za miejscem zamieszkania żony, pozostając w faktycznem z nią rozłączeniu. Wedle przepisów prawa, zaginienie męża nadaje żonie prawo swobodnego zarządu swym majątkiem, lecz prosta jego nieobecność żadnej zmiany w skutkach cywilnych małżeństwa nie prowadzi (art. 36, 39, 66 i 67 K. P.). Prawo nie uwzględnia przytoczonych dwóch wypadków, władza mężowska ciągle istnieje, tymczasem pozyskanie assystencyi lub upoważnienia męża w obu razach bywa bardzo trudnem, niekiedy możliwem. W jednym z większych miast Królestwa mieszka właścicielka domu, którą mąż opuścił, nie daje o sobie wiadomości i mieszka w Galicyi. Z powodu posiadanej nieruchomości trafiają się różne stosunki i czynności prawne, a opuszczona żona, dla braku assystencyi męża, nie może zeznać najprostszego aktu, nie władną jest zapozwać lokatora o zaległe komorne.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Istotnie, w życiu rozbierane ograniczenia praw mężatki raczej szkodę tylko przynoszą. Odgrodzenie chińskim murem kobiety zamężnej od czynności życia cywilnego, wpływa ujemnie na uzdolnienie jej w tym kierunku. Znaną jest powszechna niezaradność wdów, gdy bez poznania tej strony życia, oko w oko z nią się spotykają; straty wdowie i sieroce w tej niezaradności mają swe źródło.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Zapewne, trudno jest rozumieć, dla czego pełnoletnia dziewica, zdolna dziś do czynności życia cywilnego, stanąwszy na ślubnym kobiercu, staje się jutro nieudolną czy do zarządu, czy do rozrządu swojem mieniem, lub dla czego kobieta zamężna, ograniczona w swej zdolności cywilnej nazajutrz po śmierci męża zostaje zupełnie zdolną; prawo jednak tak postanowiło. Kobieta jest zdolną w zasadzie, ale jest niezdolną, gdy dostaje męża: co wygląda tak, że można być zdolną i niezdolną razem; być zdolną a jednak być traktowaną za niezdolną z powodu czysto zewnętrznego, nie mającego wpływu na wewnętrzne uzdolnienie.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Kodeks austryacki przyjmuje równość płci w obliczu prawa i nie narusza tej zasady w niczem przy określeniu praw kobiety zamężnej. Assystencyą męża nie istnieje, żona ma swobodę w wykonywaniu czynności życia cywilnego i nie ulega żadnym ograniczeniom. W myśl takiego poglądu uregulowanemi też zostały stosunki ze względu na majątek żony. Zarząd tym majątkiem w zasadzie należy do żony, ale jeżeli mąż sam zarządza, to z samego prawa w myśl § 1238 zachodzi domniemanie, że został do tego przez żonę upoważnionym. Przy takim zarządzie mąż odpowiada, jak każdy pełnomocnik, za całość majątku, lecz z dochodów rachować się całkiem nie potrzebuje (§ 1239), chybaby miało miejsce wyraźne zastrzeżeniu przeciwne.
Przewidujący prawodawca, nie zamykając oczu na wypadki naturalnego podziału pracy pomiędzy małżonków, z którego nieraz może płynąć dla żony trudność zarządzania samej majątkiem, urządził te rzeczy w sposób zgodny ze słusznością.
Nie można tego samego powiedzieć o prawie rossyjskiem. Płeć żeńska nie jest tutaj zrównaną z płcią męzką w obliczu prawa cywilnego; kobiety przy dziedziczeniu są w sposób jaskrawy ograniczone (art. 1104 i nast.); określenie charakteru żony i jej obowiązków w art. 107 i 108 nie stoi na wysokości dzisiejszych pojęć, brak zaś assystencyi mężowskiej tłomaczy się jako rezultat przypadku, nie zaś jako następstwo zasady równości.
Odkładając na bok prawodawstwo austryackie i rossyjskie, należy zauważyć, że na tle systematu ograniczenia praw kobiety zamężnej, na gruncie większej części ucywilizowanej Europy w ostatnich czasach zaznaczył się wyraźny postęp w kierunku emancypacyi. Postęp ten ujawnia się bardzo jasno w dwóch najnowszych, a może i najlepszych kodeksach, a mianowicie w kodeksie cywilnym saskim z 1863 r. i włoskim z 1865 r.

Adolf Suligowski, Z dziedziny praw kobiety. O prawie assystencyi męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1881

 

Jeden z naszych prawników p. Suligowski, w artykule ,,o prawie assystencyi męża", rozebrał cały szereg przepisów prawnych, upośledzających kobietę-mężatkę w czynnościach prawa cywilnego przez sam fakt jej zamążpójścia. Wyborny ten artykuł, gorącem skreślony piórem, zainteresował ogół czytelników, a w świecie prawnym wywołał różne poglądy na tę kwestyę, i uwagi, naszego wytrawnego cywilisty, adwokata Wierzchlejskiego, zamieszczone w Nr. 34 Gazety Sądowej. Szanowny autor Uwag, zaznaczywszy doniosłość kwestyi, podniesionej przez p. Suligowskiego, i jego godną uznania odwagę krytyki Kodeksu Napoleona, uważanego dotąd za niewzruszoną podwalinę porządku społecznego, staje jednak po stronie krytykowanych przepisów kodeksu, jako będących naturalną konsekwencyą złożenia władzy w rodzinie w jedne ręce i zaznacza, że krytykowane przez p. Suligowskiego przykłady niezdolności mężatki, właściwie nie są niezdolnością, ale koniecznością sankcjonowania jej zdolności w czynnościach prawnych przez zgodzenie się męża na takowe. I rzeczywiście, prawodawca francuzki nie odarł kobiety zamężnej z tej zdolności prawnej, jaką jej zapewnił po za małżeństwem, ale, przyjąwszy zasadę supremacyi męża w małżeństwie i rodzinie, dozwolił mężatce poruszać się jedynie w cieniu, rzucanym przez postać męża, czyniąc ją bezwładną i niezdolną do wszelkiej akcyi prawnej po za granicami tego mężowskiego cienia.

J. Bem, Z dziedziny praw kobiety. Kobieta w obec władzy w rodzinie, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1882

 

Następstwem utrzymanej w zasadzie władzy mężowskiej i posłuszeństwa żony jest przepis art. 210 pr. o małż., obowiązujący żonę mieszkać z mężem i iść za nim wszędzie, gdzie mu się zostawać podoba. Przepis ten jest dosłownem powtórzeniem takiegoż przepisu Kodeksu Napoleona, zamkniętego w art. 214. Komentatorowie Kodeksu Napoleona i jurisprudencya francuzka przyjęły, że gdyby żona opuściła samowolnie dom męża, mąż ma prawo sprowadzić ją, choćby siłą, przy pomocy organów państwowych. Czy i w naszym kraju mąż ma prawo sprowadzić żonę siłą do domu wspólnego?
Zdania naszych autorów są podzielone, a i praktyka sądów niejednostajna. Wołowski w swoim kursie Kodeksu Cywilnego oświadcza, że u nas władza policyjna nie może użyć przeciw żonie fizycznego przymusu, że byłby to środek nienawistny, krępujący wolność osobistą i nie prowadzący zresztą do celu, gdyż odstręczający żonę od należnego mężowi przywiązania, a w razie dalszego ponawiania się tego wypadku, trudny do wykonania.
I rzeczywiście; mąż dzisiejszy nie może przecież zamknąć swej żony w klatkę żelazną, jak to miewało miejsce w wiekach średnich; nie może domu swego zamienić na więzienie, aby go żona nie opuszczała. Jeżeli żona znajdzie tu swoje szczęście, to sama w nim pozostanie, bez interwencyi policyi. Gdy doszło do tego, że mąż musiał przez żandarmów sprowadzać domu wspólnego, to nie ma już mowy o życiu wspólnem, tym związku serc i uczuć – związku dusz. Stanowczo się więc trzeba zgodzić ze zdaniem Wołowskiego, wbrew autorom i jurisprudencyi francuzkiej, co przyjdzie nam tem łatwiej, jeżeli zważemy, że choć przepis naszego prawodawstwa, jest literalnem powtórzeniem odnośnego przepisu Kodeksu Napoleona, to jednak położenia są różne, bo nasz prawodawca w art. 208 wyraźnie męża zobowiązał do szanowania żony; prawodawca zaś francuzki nie zamieścił wcale tego zastrzeżenia. Niechże więc sobie sądy francuzkie, w imię przestarzałych resztek pojęć o władzy mężowskiej, choć wbrew ogólnemu duchowi Kodeksu Napoleona, pozwalają mężowi użyć brutalnej siły dla sprowadzenia żony do domu wspólnego, nasze sądy pamiętać powinny, że taka egzekucya przepisu art. 210 prawa o małżeństwie byłaby targnięciem się na przepis art. 208 o uszanowaniu osoby żony przez męża. Jedyną skuteczną sankcyą przepisu art. 210 może być moralne oddziałanie na żonę, i odmówienie jej alimentów. Tak właśnie postąp ł sobie nowy kodeks belgijski, który nadto wyraźnie zabronił mężowi sprowadzać żonę siłą do domu wspólnego.

J. Bem, Z dziedziny praw kobiety. Kobieta w obec władzy w rodzinie, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1882

 

Prawa anglo-amerykańskie i portugalskie, jak już wiemy, dozwalają mężowi skarać cieleśnie nieposłuszną żonę ale nasz prawodawca dając to prawo ojcu, nie daje go mężowi.

J. Bem, Z dziedziny praw kobiety. Kobieta w obec władzy w rodzinie, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1882

 

Jako żona kobieta jest niewolnicą męża, który ma obowiązek, o ile chce i może, karmić ją, odziewać, a nawet troszczyć się o jej rozrywki, ale jednocześnie – ma prawo nie pozwolić jej wyjść z domu, może czytywać listy do niej pisane, może zabronić jej zajmowania się jakimś procederem itd.

Bolesław Prus, w: „Kurier Codzienny”, 1888

 

Kodeks Napoleona z chwilą zamężcia kobiety pozbawia ją właściwie prawa własności, a nawet swobody osobistej. Żona, chociaż nominalnie pozostaje właścicielką nieruchomości i sum, jakie posiada, traci prawo do dochodów, które przechodzą pod bezwarunkowe władanie męża. Mąż mocen jest wyczerpać na lat trzy wszelkie dochody z nieruchomości bez zdawania z nich rachunku, a tem samem mocen jest uniemożliwić nadal prowadzenie gospodarstwa, płacenie podatków i faktycznie doprowadzi żonę do ruiny w sposób legalny. W zamian prawo orzeka, iż mąż winien jest żonie alimenta; jednakże przy jego złej woli, lub ruinie, alimenta muszą pozostać fikcją. U nas wprawdzie żona nie odpowiada za długi męża, ale skoro on jest panem jej dochodów, wierzyciele mają do nich prawo i mogą żonę na czas jakiś pozbawić środków utrzymania.

Waleria Marrené-Morzkowska, Kobieta czasów obecnych, Warszawa 1903

 

Swoboda osobista kobiety z chwilą ślubu istnieć przestaje, mąż ma prawo wbrew jej woli zabierać ją z sobą, gdzie mu się tylko podoba i zmusić ją przez policję do zamieszkania z sobą. Nadto niema ona prawa sporządzenia żadnego prawnego aktu, nawet tyczącego się jej własności bez jego asystencji, nie może naprzykład pokwitować z odbioru ani sumy, ani należnego sobie procentu. U nas nie może dostać paszportu bez przyzwolenia męża. Co więcej, mąż ma prawo do jej zarobków i może je zabierać bezkarnie.

Waleria Marrené-Morzkowska, Kobieta czasów obecnych, Warszawa 1903

 

Kobieta jednak ma prawo intercyzą przedślubną uregulować stosunki majątkowe i osobiste w sposób dowolny i obwarować sic przeciw arbitralności kodeksu. Ale obyczaj potępia taką umowę, mężczyzna uważałby sobie za ujmę zrzec się dobrowolnie praw swoich, a przytem jakże wiele kobiet niema pojęcia, jakim je prawom kodeks poddaje, ani też jakim sposobem wyłamać się mogą z pod jego ucisku. Zadaniem prawa jest regulować stosunki ogółu według słuszności i etyki.

Waleria Marrené-Morzkowska, Kobieta czasów obecnych, Warszawa 1903

 

Zdarzały się jednak dla nich inne jeszcze niebezpieczeństwa nowego położenia. Zdarzały się wypadki, że kobietom zamężnym poszczęściło się w jakiem przedsiębiorstwie, prowadzonem na własną rękę: były wtedy wyzyskiwane przez mężów, którzy zamiast pracować, sami tracili nieraz bezwstydnie zarobek żony, jak to zresztą, nieraz czynią mężowie bogatych żon.
Uważano więc znowu, że praca kobiety, nietylko rozprzęga rodzinę, ale choćby nawet była najkorzystniejsza, nie przynosi jej samej pożytku, a co gorzej, demoralizuje mężczyznę.

Waleria Marrené-Morzkowska, Kobieta czasów obecnych, Warszawa 1903

 

Cztery odmienne prawodawstwa kierują naszem życiem społecznem i rodzinnem, a ponieważ bardzo różnorodnie określają one stanowisko kobiet, więc też i bardzo różnie oddziaływują na ich psychiczny rozwój.
Prawodawstwo pruskie, poddaje majątek żony, nawet zastrzeżoną do jej rozporządzenia część, ścisłemu nadzorowi męża, który mocen jest odebrać tę rozporządzalność, jeśli uzna, że żona źle administruje. O wychowaniu, a nawet karmieniu dzieci, piersią matki, decyduje mąż! Nad dziećmi nieślubnemi, istnieje urząd opiekuńczy, do którego zwrócić się też może o pomoc owdowiała matka. Rozszerzenie atrybucyi w sprawowaniu opieki, oraz uczestniczenie w radach opiekuńczych, jest ostatnią zdobyczą długiej kampanii, jaką prowadziły niemki w czasie reformy kodeksu. Od życia politycznego, a nawet stowarzyszeń politycznych i obecny kodeks usuwa zupełnie kobiety.

P.Kuczalska-Reinschmit, Z historyi ruchu kobiecego, w: „Głos kobiet w kwestyi kobiecej”, Kraków 1903

 

Polki zamieszkałe w guberniach, w których obowiązuje prawo rosyjskie, otrzymują 14 część spadku po rodzicach, a w linii bocznej dziedziczą tylko w braku spadkobierców płci męskiej. W zamian mężatki pozostają właścicielkami i swobodnemi administratorkami swoich majątków, a o ile same na siebie zarobkują, mogą mieszkać osobno i otrzymać paszport bez upoważnienia męża.
Nieświadomość i bierna lekkomyślność żon, a szczególniej ich rodziców, którzy nieprzygotowują córek do administrowania, a choćby rozumienia toku swoich interesów, często czynią iluzoryczną w praktyce prerogatywę niezależności majątkowej. Wogóle jednak polki z tamtych okolic odznaczają się większą niezależnością w rodzinie, energią i rzutkością. One to stanowią większość pionierek w szukaniu wiedzy uniwersyteckiej, oraz na różnych polach pracy i działalności społecznej.
Bierniejszemi od nich bywają królewianki, obdarowane kodeksem Napoleona. Przyznaje on im równe prawa do dziedzictwa, lecz mężatkę wyzuwa z własności. Bez upoważnienia męża nie może ona nic sprzedać, ani kupić, ani spadku przyjąć, ani własnych oszczędności odebrać, choć je złożyć wolno, ani dziecku swemu dać grosz z wiana, aż dopiero w testamencie. Mąż ma prawo sprzedać ruchomości zapracowane przez żonę, odebrać jej zarobek dzienny, czy płacę, a jeśli nie było intercyzy, zakazać zarobkowania, lub odmówić upoważnienia żądanego przez urzędy fabryczne i patentowe, nawet sąd zakazu tego znieść nie może, bez przeprowadzenia separacyi. Władzę rodzicielską mają tylko wdowy, a jeszcze wolno ojcu skrępować żonę testamentem w opiece nad dziećmi. Zapobiedz niewłaściwemu małżeństwu, lub uwięzieniu z woli ojca małoletniego dziecka, wpłynąć na wybór zawodu czy szkoły, matka niema żadnego prawa.
Francuski prawodawca w zapale ograniczania żony skrępował nawet i męża, uznając za nieważną ogólną plenipotencyę, wydaną żonie do prowadzenia interesów. Zastrzeżenie to usunął z kodeksu królestwa, sejm w Warszawie w r. 1825, obyczaj zaś i późniejsze prawa specyalne, np. bankowe, łagodzą niektóre bezwzględności rozporządzeń napoleońskich.
Poszukiwanie ojcowstwa jest zabronione, lecz dotąd na zasadzie dwóch artykułów dawnego prawa polskiego w pe, wnych warunkach można było żądać od nieprawego ojca pomocy w utrzymaniu dziecka. Obecnie nowo wydane w Rosyi prawa o nieślubnych dzieciach artykuły te zniosły, bez możności jednak zastosowywania nowych, z powodu braku podstawy poszukiwania ojcowstwa w prawie ogólnem.
Niewątpliwie, ograniczenia prawne oddziałały silnie na ugruntowanie rozpowszechnionego w Królestwie pojęcia o nieudolności kobiet do interesów, nawyku ich samych do wyręczania się męską pomocą, usuwania żon od wiadomości o stanie majątku i t p., co często osłabia znacznie spójność i zaufanie wzajemne w małżeństwach.

P. Kuczalska-Reinschmit, Z historyi ruchu kobiecego, w: „Głos kobiet w kwestyi kobiecej”, Kraków 1903

 

Prawodawstwo austryackie, które dopuściło kobiety, w pewnym stopniu, do udziału w prawach wyborczych i w zakresie cywilnym, zapewniło im dość swobodne stanowisko: równość praw w dziedziczeniu, zachowanie prawa do majątku w małżeństwie, gdyż mąż jest tylko zarządcą majątku żony, o ile ona temu nie zaprzeczy, lub nie wymówi mu dalszego zarządu, jak każdemu innemu pełnomocnikowi. Jakkolwiek władza rodzicielska przysługuje ojcu, jednak paragraf 144 zaznacza, że: rodzice w porozumieniu z sobą powinni kierować dziećmi, którym co do wyboru zawodu, służy podczas małoletności odwołanie się do sądu o rozstrzygnięcie. Poszukiwanie ojcowstwa dozwolone i ojciec ma obowiązek utrzymywania dzieci nieślubnych do chwili możności ich samoistnego utrzymania się, t. j. chłopców do 14, dziewczęta aż do 18 lat.

P. Kuczalska-Reinschmit, Z historyi ruchu kobiecego, w: „Głos kobiet w kwestyi kobiecej”, Kraków 1903

 

Oto kilka przypadków „z życia” dla ilustracji:

Sąd Handlowy Warszawski wyrokiem zaocznym zasądził R. od K. i B. małż. L. summę rs. 1000, na podstawie wekslu wystawionego przez K. L. oraz listu żony jego B. L. która za nim tym listem za wypłatę rzeczonej summy poręczyła. Na przeciw temu wyrokowi B. L . założyła oppozycyę żądając oddalenia powództwa R. co do niej na tej zasadzie, że list jej stosownie do art. 184 K. C. z r. 1825 i art. 1124 K. C. F. jest nieważny i nie może sprawić prawnych skutków.
Sąd Handlowy oppozycyę tę za bezzasadną uznawszy ponowił pierwotne swe skazanie. Na skutek jednak appellacyi B. L., Izba Sądowa wyrok zaskarżony uchyliła i powództwo przeciw B. L . jako bezzasadne oddaliła z następnych pobudek:
1. że majątki małżonków po zawarciu małżeństwa nie mięszają się, lecz zostają nierozdzielnemi, użytkowanie tylko majątkiem żony należy do męża, jeżeli nie ma przeciwnej umowy przedślubnej;
2. że tym sposobem pod zarządem męża w ciągu małżeństwa, są dwa oddzielne majątki a mianowicie, majątek jego własny i majątek jego żony z prawem użytkowania;
3. że ograniczenie zdolności żony w czasie małżeństwa postanowione jest nie tylko dla zabezpieczenia praw męża, jako tegoż majątku użytkownika, ale i dla zabezpieczenia całej rodziny i samej żony, od skutków niekorzystnych umów i dla tego nie ma zasady do przyznania za ważne zobowiązania zaciągniętego przez żonę, w celu okazania pomocy mężowi-bez wiadomości i zezwolenia męża;
4. że gdy poręczenie B. L. za dług męża dane zostało listownie w którym to liście nie można dopatrzeć zgodzenia się męża na takowe poręczenie to na mocy art. 184 K. C. zr. 1825 i art. 1124 K. C. F. rzeczone zobowiązanie B. L. należy uznać za nieważne.

Czy poręczenie sony za mężem bez jego assystencyi uczynione jest ważnem?, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1879

 

Lekarz, wezwany przez małżonkę chorego ziemianina, wyjechał o kilka mil, siedział przy chorym cała noc i w rezultacie dostał – trzy ruble. Wytoczywszy ziemianinowi sprawę z tego powodu, lekarz w sądzie gminnym uzyskał wyrok skazujący pacjenta na zapłacenie mu rs. 54. Lecz znowu niezadowolony pacjent apelował do zjazdu i – zwalił wyrok sądu gminnego na tej zasadzie, że ponieważ lekarza wzywała żona, a żona bez asystencji męża zobowiązań przyjmować nie może, zatem pretensje lekarza upadają.

Bolesław Prus, w: „Kurier warszawski”, 1886

 

Podług art. 182 w związku z art. 196 Kod. Cyw. Polskiego, żona, chociażby za zezwoleniem męża trudniła się kupiectwem publicznie, nie może być zapozwaną, jak tylko w assystencyi męża; lecz podług art. 186 t. pr. może bez upoważnienia męża zaciągać zobowiązanie tyczące się jej handlu. Przepisy te znalazły zastosowanie w sprawie następującej.
Kaczorowski, przedstawiwszy sola-weksel, wystawiony przez Stanisławę Dzisiewską, żądał w Sądzie Handlowym zasądzenia summy w tymże wekslu wskazanej, nie wskazując stanu pozwanej. Sąd, wyrokiem zaocznym, żądanie powoda zasądził, poczem wręczono Dzisiewskiej kopię wyroku zaocznego, przeciw któremu ona nie przedsięwzięła żadnych kroków i wyrok się uprawomocnił. Następnie mąż Dzisiewskiej wystąpił przeciw powołanemu wyrokowi z oppozycyą, i Sąd opierając się na tem, iż kopia wyroku zaocznego nie została doręczoną Dzisiewskiemu, doręczenie zaś kopii tegoż wyroku samej Dzisiewskiej jest ber znaczenia i nie może skutkować upływu terminu do oppozycyi, takową przyjął i przystąpił do rospatrzenia samej sprawy. W rozpoznaniu jednak takowej, zasady Dzisiewskiego, przywiedzione w oppozycyi, iż weksel, jako podpisany przez samą Dzisiewską, nie mającą zezwolenia męża na prowadzenie handlu, jest nieważny, nie zostały uwzględnione, a żądanie powoda zasądzono z tych powodów, że jakkolwiek Dzisiewski nie dał swej żonie wyraźnego pozwolenia na prowadzenie handlu, to jednak, gdy taż miała magazyn strojów damskich pod swoją firmą, a przeciw temu Dzisiewski nie protestował, to należy uważać, iż milcząco zgodził się na prowadzenie handlu przez żonę, i dla tego też ona na mocy art. 5 Kod. Hand. mogła samodzielnie zobowiązywać się w interesie swego handlu.

Kronika cywilna.Sprawa a ważność pisma, wystawionego przez żonę handlującą, bez upoważnienia męża, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1882

 

Od czasu zaprowadzenia u nas teatrzyków ogródkowych, liczba spraw i kwestyi tyczących się teatrów, artystów, sztuk, honoraryów za grywane sztuki aktorom, tłomaczom lub autorom przypadających, zwiększa się, i już to przez Sądy, już też w innej drodze załatwienie znajdują. 0 interessowaniu się temi sprawami publiczności przekonywają za każdą razą liczne jej zgromadzenia się w sądach, i uważne, przysłuchiwanie się przedstawianym sporom, poglądom obrończym i interpretacyom prawa. Jednem słowem kwestye głośne, z teatrem związek mające, dziś zajmują wszystkie warstwy społeczeństwa warszawskiego; dla tego mam nadzieję, że redakcya nie odmówi zamieszczenia i rozwiązania kwestyi, a raczej pytania, wyradzającego się z następującej okoliczności.
Dyrekcya pewnego teatru zawarła umowę z panną X. o występowanie na scenie za opłatą po rs. 30 miesięcznie. W kilka dni po podpisaniu umowy, ale zawsze przed rozpoczęciem występów, zgłosił się do dyrekcyi pan Y. i przekonał aktem małżeństwa, że od półtora roku zaślubił pannę X. i że jako jej mąż nieakceptuje umowy zawartej pomiędzy nią a dyrekcyą, nie życzy sobie, aby żona jego występowała na scenie, bądź pod jej dawnem, bądź pod jego nazwiskiem, owszem najwyraźniej się sprzeciwia wprowadzeniu w wykonanie umowy i domagał się, aby dyrekcya odstąpiła od umowy, która jako zawarta z osobą podającą zmyślone nazwisko, a do tego z mężatką bez assystencyi i wbrew woli męża, jest żadną.
Przytem wyjaśnił, że żona jego wyjechawszy z miejsca jego urzędowania do Warszawy za interesami familijnemi na kilka miesięcy i nabrawszy tu gustu do teatru, powzięła chęć popróbowania sił na deskach scenicznych, czemu on dowiedziawszy się, pośpieszył stanowczo sprzeciwić się.
Dyrekcya w skutek takiego przedstawienia umowę za niedoszłą do skutku poczytała, a małżonkowie odjechali do domu.

Rozbiór pytań z prawa cywilnego. Czy pozwolenie męża jest potrzebnem dla żony chcącej występować na scenie, w: „Gazeta sądowa warszawska”, 1882

 

Na podobny temat: Emancypacja a rodzina