Kościół był powszechnie istotną częścią życia, ale zwłaszcza życia kobiet, które uważano za bardziej religijne od mężczyzn. Oprócz tego uczestnictwo w życiu religijnym miało służyć jako ochrona ich moralności. Jednak przepisów dotyczących zachowania w kościele jest znacznie mniej, niż na temat zachowania w innych miejscach. Podkreśla się konieczność zachowania skromności i godności.

Z drugiej strony prawdą jest, że w kościele miało zachodzić znacznie mniej interakcji międzyludzkich. Wyjątkiem były przede wszystkim tzw. kwesty dobroczynne.

 

Otóż czytelniczki miłe, powiadamy szczerze, że potrzeba być bardzo lekkomyślną i śmiesznie próżną, ażeby wszedłszy do świątyni, sadowić się w pierwszych ławkach z hałasem i szelestem jaskrawych barwami i przybraniem sukni, zwracając przez to na się uwagę zgromadzonych. Tego rodzaju postępowanie może być tylko powodem zajęcia dla głupich, a u ludzi rozsądnych zasłuży na pogardę.

 Zwyczaje towarzyskie (Le savoir-vivre) w ważniejszych okolicznościach życia przyjęte, według dzieł francuskich spisane, Kraków 1876

 

Nie ma zwyczaju podawania ramienia kobiecie w kościele, chyba przy ślubie, a o tem wspomnimy w osobnym rozdziale.

 Zwyczaje towarzyskie (Le savoir-vivre) w ważniejszych okolicznościach życia przyjęte, według dzieł francuskich spisane, Kraków 1876

 

Nie należy ubierać się idąc do kościoła w suknie tak zwane fantaisie, w krzyczące kolory, w excentryczne drobiazgi toaletowe; ramiona i biust nie powinny być dekoltowane, nie jest nawet przyjętem mieć na głowie kapelusz słomiany ogrodowy, a szczególnie rozpuszczone w nieładzie włosy. Osoba prawdziwie dystyngowana w własnym dobrym smaku znaleźć powinna to umiarkowane pojęcie toalety, jaka jej przystoi kiedy idzie na nabożeństwo.

 Zwyczaje towarzyskie (Le savoir-vivre) w ważniejszych okolicznościach życia przyjęte, według dzieł francuskich spisane, Kraków 1876

 

Panna lub młoda mężatka, która podjęła się kwestować w kościele, powinna mieć na sobie elegancką toaletę. W czasie kwesty wielkotygodniowej, jak to praktykowanem jest w Warszawie i w Krakowie, najwłaściwszym jest strój czarny, Lekkim skinieniem głowy należy dziękować za składane na tacy ofiary. Nalegać lub okazywać niezadowolenie z małego datku, w jakikolwiek, choćby najlżejszy sposób, byłoby niedelikatnem i nieprzyzwoitem. Przed rozpoczęciem kwesty kwestarka obowiązaną jest złożyć sama ofiarę większą od zwyczajnej. Młodzi ludzie asystujący kwestującym paniom, czy to siedzącym przy stołach, przy wejściu do kościoła, czy obchodzącym wkoło świątynię, powinni być we frakach, czarnych krawatach i jasnych rękawiczkach. Panna lub bardzo młoda mężatka nie może kwestować siedząc bez towarzyszki w dojrzalszym wieku, albo bez mężczyzny starszego i zajmującego pewne poważne stanowisko w świecie.

 Zwyczaje towarzyskie (Le savoir-vivre) w ważniejszych okolicznościach życia przyjęte, według dzieł francuskich spisane, Kraków 1876

 

Przechodząc nie należy rozmawiać z kwestarką, choćby się ją znało; ukłon ze strony mężczyzny albo przyjazny znak pozdrowienia ze strony kobiety jest wystarczającym. Zatrzymywanie się całego nieraz grona młodych ludzi przy stole kwestarek, praktykowane bardzo często w Warszawie, zasługuje na potępienie, jako niestosowne i niewłaściwe.

 Zwyczaje towarzyskie (Le savoir-vivre) w ważniejszych okolicznościach życia przyjęte, według dzieł francuskich spisane, Kraków 1876

 

Jeden jeszcze rażący brak daje się uczuwać w wychowaniu młodszego naszego pokolenia, oto... brak grzeczności i towarzyskiego zachowania. Spotykamy go w codziennych życia stosunkach, w miejscach publicznych, nawet w kościołach. Ileż to razy młodzi panowie zasiadają ławki, i nawet proszeni, nie chcą ustąpić często widocznie cierpiącym lub w podeszłym wieku stojącym damom. Inni znów są jeszcze niegrzeczniejsi. Często bardzo panie nie mające miejsca, klękają na posadzce, otóż panowie ci stoją tuż przed klęczącemi, jak gdyby im nie jedno było przejść parę kroków dalej. Panie znów rozsiadają się szeroko w ławkach i choćby z łatwością jedna lub dwie nawet osób mogło w nich jeszcze znaleźć miejsce—posunąć się nie chcą. Inne mające ławki zamykane, najczęściej albo wcale albo w połowie dopiero nabożeństwa przychodzą, i siadając same w ławkach nieraz kilka osób pomieścić mogących, nikogo do nich nie dopuszczą. Niedość na tem, pomimo że zwykle na całe lato opuszczają Warszawę, jednakże pozostawiają ławki zamknięte. Pytamy się gdzie tacy panowie i panie uczyli się grzeczności?" A ileż to dowodów jej braku napotyka się w codziennych życia stosunkach

Pogadanka, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1880

 

Kobieta zamężna może sama chodzić do kościoła, czynić zakupy i oddawać wizyty.

Spirydion, Kodeks światowy czyli Znajomość życia we wszelkich stosunkach z ludźmi. Na podstawie dzieł Pani d'Alq ułożył, Warszawa, Kraków 1881

 

Nieprzyzwoicie jest szeptać w kościele, oglądać się lub zmieniać ciągle miejsce; w domu Bożym powinno się myśleć tylko o modlitwie. Suknia, w której się idzie do kościoła, powinna być skromną i nie bijącą w oczy.

Skarbiec dla rodzin w mieście i na wsi, tom I, Warszawa 1888

 

Gdyby nasi przodkowie weszli przypadkiem do modnego, licznie odwiedzanego kościoła, prędzej by zapewnie uwierzyli, że różnobarwny tłum zgromadziła tu chęć zabawy, a nie modlitwy.
Dawniej ubranie noszone do kościoła już do innego użytku nie służyło, nazywałoby się to profanacyą w tej samej sukni modlić się i tańczyć. Czas zmienia zwyczaje, a zresztą, jak można mieć dziś oddzielny strój do kościoła, kiedy moda na każdy miesiąc wymaga innej toalety.
Nieco naśladownictwa naszych prababek jednak nam nie zaszkodzi; bierzmy przynajmniej do kościoła strój więcej ciemny i poważny, niż toalety wizytowe, lub uliczne.

Szyk! Czyli sztuka ubierania się gustownie (poradnik dla kobiet), Warszawa 1890

 

Zapewne nie potrzebuję zalecać moim młodym czytelniczkom, ażeby się w kościele zachowywały spokojnie, przystojnie i uważnie, nie poświęcając czasu na oglądanie i krytykowanie cudzych ubiorów. Czas w kościele spędzany należy wyłącznie do Pana Boga, któremu przyszliśmy złożyć hołd powinny, nie powinniśmy też oprócz Niego widzieć nic zresztą więcej. Kłanianie się, witanie na lewo, na prawo, uważam za zupełnie niestosowne i nieprzyzwoite, tern więcej rozmawianie o rzeczach zupełnie światowych; a ileż to się razy widzi, że nawet osoby, uchodzące za pobożne, pozwalają sobie tego!

 Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Pisząc w czasie wielkopostnym, dołączamy dla młodych osób uwagę, ażeby naśladując paryżanki w ubraniach balowych, wizytowych, spacerowych, naśladowały je i w ubraniu do kościoła, używając tak jak one, tylko kolorów ciemniejszych, nigdy zbyt jasnych a tembardziej w czasie postu, a w Wielkim tygodniu tylko czarnego.
Zachowanie się w kościele i ubranie osoby dobrze wychowanej, powinno być nacechowane powagą i skromnością, nie błyszczeć biżuteryą, nie zwracać uwagi ekscentrycznym fasonem. Trzeba zajmować miejsce spokojnie, bez szmeru, nie przeszkadzając innym przez spóźnienie się — wszelkie powitania, ukłony, uśmiechy niewłaściwe są w kościele, a jednak wiele osób o tem zapomina.

O ubiorach, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1893

 

Bywały przykłady, że damy kwestujące zajadały w kościele ciastka i cukierki i prowadziły głośne rozmowy, a w jednej ze świątyń niemałe zgorszenie wywołał pewnego razu fakt przyniesienia butelki z limonadą gazową, z której korek, strzelając w górę, uczynił hałas w kościele.

 „Kurier Warszawski”, 1897

 

Zdejmuje się rękawiczki na znak uszanowania: w obec monarchy, w kościele, przystępując do Św. Kommunii, przy wykonywaniu przysięgi;

Przewodnik życia światowego, Warszawa 1900

 

Panie nie powinny przychodzić podczas mszy już zaczętej do kościoła, bo takie późne wejście przeszkadza drugim i przerywa modlitwę; nie powinny również siadać z hałasem, rozkładając wkoło siebie z ostentacyą – wyszukaną i niestosowną toaletę. Do kościoła należy się ubrać bardzo skromnie i ciemno, wodą święconą żegnać się trzeba w kruchcie bez rękawiczki. Znajomym można się skłonić z uprzejmym uśmiechem, ale z nikim nie rozmawiać, chyba z córeczką, wskazując jej miejsce w książce do nabożeństwa, z którego ma się modlić

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

Do żadnego kościoła nie można wchodzić pod rękę z mężczyzną.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

Idąc do kościoła, trzeba się ubrać zupełnie przyzwoicie, ale zarazem nadzwyczaj skromnie, unikając bijącego w oczy zbytku i stroju, któryby zwracał na siebie powszechną uwagę. Zachowanie się w kościele powinno być skupione i bogobojne. Oglądać się na wszystkie strony, dawać znaki przyjaciołom, uśmiechać się, rozmawiać, przypatrywać się, jak kto ubrany, ziewać itp. – wszystko to jest nieprzyzwoite i zgodne surowego potępienia.

 Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów 1905

 

Przechodząc czy przejeżdżając przed kościołem, mężczyzna zdjąć powinien nakrycie głowy, kobieta zaś przerywa prowadzoną rozmowę i pochyliwszy się nieco, robi lekki znak krzyża na piersiach, tak jednak, ażeby to nie trąciło jakąś efronteryą.

 Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów 1905

 

Udając się do kościoła, najlepiej jest ubrać się ciemno; na pogrzeby czarno; na śluby – jasno. W kościele panie modlą się zawsze bez woalki.

 Mieczysław Rościszewski, Dobry ton, Warszawa, Lwów, 1905

 

Pewien korespondent „Kuriera Warszawskiego” uskarżał się na niewłaściwe zachowania zaobserwowane przez niego w kościele:

Szanowny Redaktorze ! — Przechodząc w dniu onegdajszym około Kościoła Sgo Karola Boromeusza, a widząc jego podwoje otwarte, wstąpiłem — wnętrze Świątyni było oświetlone, widocznie oczekiwano na przybycie pp. młodych, i koniecznych do tego uroczystego obrzędu assystentów. W środkowej tymczasem nawie Kościelnej, dwie młode panny, należących do orszaku ślubnego w towarzystwie pewnego młodego mężczyzny, utworzywszy na prędce kółko, prowadziły bez najmniejszego skrupułu nader głośną rozmowę, nie bacząc bynajmniej, że tem zapomnieniem się nierozważnem, obrażają świętość miejsca. Nieoględność tych dam, połączona nadto ze śmiałemi jakby dla popisu weselnej toalety ruchami, zwracała uwagę wszystkich przytomnych, wywołując oburzenie i niemal zgorszenie, tem lekceważeniem Przybytku na chwałę BOGA jedynie przeznaczonego. I nie byłoby może końca owej dyspucie, gdyby Organ poczynający grać Veni Creator, nie przypomniał im właściwych obowiązków przyjętych w tej ślubnej uroczystości. Przyznasz zatem Panie Red:, że podobnego postępowania rzeczonych osób, a których o złą wolę, lub brak dobrego wychowania posądzać nie chcemy, niepodobna pominąć milczeniem, i sądzę, że pod tym względem zechcesz przyznać mi słuszność. Oprócz tego, dostrzegłem w ławkach pewnego jegomości lat około mieć mogącego 45, który ze skupieniem ducha oddając się pobożności, posadził przy sobie psa, dość cicho, na szczęście zachowującego się. Czyn ten zaprawdę godny opublikowania, nie zbyt dobrze przemawia, za owym jegomością, który o tem już dawno wiedzieć powinien, że psa nigdy do Kościoła nie wpuszczają, a tem bardziej rozmyślnie wniesionym, czy wprowadzonym być niepowinien. Lepiej w takim razie ominąć Kościół, niż w towarzystwie psa modlić się. Ażeby więc na przyszłość uchronić drugich od tak gorszących przykładów, które nierównie prędzej jak dobre znajdują u nas karogodne naśladownictwo, racz Szanowny Redaktorze tych słów kilka po przyjacielsku wypowiedzianych, w twojem zawsze popularnem piśmie zamieścić. — Ed.... Wr.. sh

„Kurier Warszawski”, 1868

 

„Tygodnik Illustrowany” ganił nie tyle zachowanie osób będących w kościele, co czekających pod nim, głównie panów. Widać tu przejaw nieprzyjemności ogólnie grożących kobietom na ulicy:

Od dawna już zamierzaliśmy oddać sprawiedliwość przyzwoitemu zachowaniu się części młodzieży, a nawet nie młodzieży tutejszej, w dniach zwłaszcza uroczystych i świątecznych.
Wiadomo że w takich dniach wielki bywa natłok udających się do świątyń Pańskich, natłok zwiększony jeszcze zupełnym brakiem zachowania porządku przy wchodzeniu i wychodzeniu.
Owóż panowie o których mówimy mają zwyczaj przychodzenia w pomoc tłokowi, tworzeniem szpaleru poczynającego się od drzwi kościelnych, a daleko wystającego na chodnik uliczny. Stają tam uzbrojeni w szkła wszelkich rozmiarów i odcieni, przystrojeni w tym kosmatym guście, który już znacie zapewne, czytelnicy, z uśmiechem zadowolenia na przekwitłych jagodach, a zwycięzkim promieniem zaufania w oku. Każda kobieta opuszczająca kościół przejść musi przez te krzyżujące się strzały wejrzeń ku sobie zwróconych usłyszyć tysiączne uwagi tyczące się jej twarzy i ubrania, niezbyt budujące dla niewiast w zwykłych okolicznościach, tem zaś bardziej dla tych, które świeżo z dom modlitwy wychodzą.

Kronika tygodniowa, w: „Tygodnik Illustrowany”, 1865

 

A tak kwestę wielkotygodniową opisywał Bolesław Prus:

Od pogrążonych w modlitwie cieniów, wzrok jego pobiegł ku światłu. I zobaczył w różnych punktach świątyni stoły okryte dywanami, na nich tace pełne bankocetli, srebra i złota, a dokoła nich damy siedzące na wygodnych fotelach, odziane w jedwab, pióra i aksamity, otoczone wesołą młodzieżą. Najpobożniejsze pukały na przechodniów, wszystkie rozmawiały i bawiły się jak na raucie.

 Bolesław Prus, Lalka, Warszawa 1890

 

Jednocześnie przy czwartym stole, w głębi kościoła, spostrzegł hrabinę Karolową i pannę Izabelę. Obie również siedziały nad tacą z pieniędzmi i trzymały w rękach książki, zapewne do nabożeństwa. Za krzesłem hrabiny stał służący w czarnej liberyi.
Wokulski poszedł ku nim, potrącając klęczących i omijając inne stoły, przy których pukano na niego zawzięcie. Zbliżył się do tacy i, ukłoniwszy się hrabinie, położył swój rulon imperyałów.

 Bolesław Prus, Lalka, Warszawa 1890