Zawód nauczycielski był nie najlepiej płatny i łączył się z licznymi niedogodnościami. Dodatkowym, ogromnym problemem był fakt zabezpieczenia na starość. W czasach, gdy nie było rent i emerytur, odłożenie wystarczającej sumy na starość było trudne. Nauczycielki (i nauczyciele), którzy nie założyli własnych rodzin – co było niełatwe zwłaszcza przy wędrownym życiu nauczycieli domowych - zmuszone były pracować, póki starczało im sił. Czasami zdarzało się, że byli uczniowie przygarniali dawną nauczycielkę (lub nauczyciela) na starość jako rezydentkę, powierzając rolę niańki itp. Większość jednak nie mogła liczyć na podobne szczęście.
Próbowano temu zaradzić, tworząc swojego rodzaju kasy-oszczędnościowo-emerytalne dla nauczycielek, połączone z rodzajem przytułku. Najbardziej znanym z takich przytułków było „Schronienie Nauczycielek” w Warszawie. Zbiórka datków na stworzenie tej instytucji wiązała się z wielką kampanią prasową (włączała się w nią także prasa dziecięca). Organizacja zawsze jednak borykała się z niedostatkiem środków i dysponowała najwyżej kilkudziesięcioma miejscami dla rezydentek.


Z dochodu, jaki przyniosło w Krakowie oglądanie Hołdu Pruskiego, przeznaczył Matejko 100 zł. reń. na stowarzyszenie Krakowskie opieki nauczycielek.

Kronika działalności kobiecej, w: „Bluszcz”, 1882

 

„Schronienie dla nauczycielek prywatnych w Warszawie" zostało nareszcie zatwierdzone przez rząd. Zawiązek jego istnieje w Warszawie już od lat dwóch, co jednak mało komu wiadomem było. Jest to schronienie dla wysłużonych nauczycielek, dla tych cichych i wytrwałych pracownic co życie całe wpajały w dzieci polskie to co jest najdroższem i najważniejszem dla człowieka— wiedzę i moralność; które przez życie całe tułają się co raz po innych cudzych domach, a na starość najczęściej nawet i cudzego dachu nie mają mad głową. Schronienie to zawdzięcza byt swój głównie pannie Agnieszce Helwichównie, która na utworzenie go przeznaczyła cały swój fundusik zebrany z ciężkiej pracy nauczycielskiej, składając go do rąk zaszczytnie znanego z gorliwości o dobro ogółu JX. Zygmunta Chełmickiego. Czcigodny kapłan zwrócił się do serc litościwych i wyprosił jednorazowe zasiłki lub składki, z pomocą których zakład mógł powstać i jako tako istnieć. Mieści się on przy ulicy Żórawiej, w odpowiednio urządzonym lokalu i liczy obecnie 10 pensyonarek na koszcie zakładu i dwie na koszcie własnym. Zakład, prócz pokoi mieszkalnych dla pensyonarek, obejmuje: bibliotekę, łazienkę i kuchnię; niezadługo ma być w nim urządzona apteczka a gdy będzie można przenieść się do większego lokalu, i kapliczka domowa.
Szlachetny cel zakładu nadaje mu prawo do poparcia ogółu. Polecamy go Czytelniczkom naszym. Ileż to tych zasłużonych pracownic, po długoletniej a zawsze niemal źle wynagradzanej pracy, nie ma się gdzie podziać na starość! Jedne z ich uczenic zajmują nieraz wyższe stanowiska, inne mają zapewniony dostatek, własne domy i rodziny; wszystkie one mają święty obowiązek przychodzić z pomocą tym, które kształciły ich serca i umysł — żywimy też nadzieję, że potrafią godnie mu odpowiedzieć i zakład z ufnością na ich poparcie liczyć może.

Z kraju i z zagranicy, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1882

 

Ważność wychowania macierzyńskiego pod względem społecznym i obywatelskim jest tak ogólnie uznaną, że dowodzić jej nie potrzeba. Ale tuż obok matki stoi jej pomocnica i wyręczycielka, wielkiego w wychowaniu domowem znaczenia: nauczycielka, której matka część pracy swej zwierza, która kształcącej się umysłowości dziecka daje kierunek pierwszy i zarazem dzieło wpływów moralnych, przez matkę rozpoczęte, prowadzi dalej, współpracując z nią tym sposobem po połowie. Matka przynosi tu ze sobą miłość, uczucie tak silne, że wydaje się ono najtrwalszem, najwierniejszem z przywiązali ludzkich; nauczycielkę podpierać musi jedynie uczucie przyjętego obowiązku i pojęcie jego wielkiej doniosłości. Dlatego też zawód jej, który jest bardzo pracowitym i bardzo trudnym, liczy się do najmozolniejszych zajęć na świecie; że przecież jest w rozwoju społecznym bardzo ważny, że oddać może krajowi Usługi wielkie, jeżeli jest wykonywany sumiennie z odpowiednim zasobem wiedzy, należy do zaszczytnych i każda dobra nauczycielka ma prawo do szacunku ogółu— ma zarazem prawo do tego, aby powszechność zatroskała się dla jej podeszłego wieku o chleb dobrze zasłużonych. Niema dziś w ustroju społecznym do rozdawania na ten cel dóbr starościńskich, ale grosz ofiarności ogólnej być powinien, i należy to do braków wielkich w publicznej moralności naszej, że go dotąd nie było.B, od początku istnienia swego, zaznaczył ten niedobór, podał tendencyjnie cały szereg obrazów, przedstawiających instytucye i stowarzyszenia, które spracowanym nauczycielkom zapewniają spokojną starość: w Anglii, Ameryce, Niemczech, Austryi, Szwajcaryi i krajach Skandynawskich, upominając się o coś podobnego u nas, przypominając, że na zbiorowem naszem sumieniu ciąży grzech niespłaconego długu tym, które wspomagając wychowanie macierzyńskie w zakresie, bardzo znacznym, wykształcenie naukowe i wyrobienie intelligencyi kobiety prowadzą całkowicie, najmniej w trzech czwartych częściach. Wprawdzie myślano o tem u nas, dla ogółu nauczycielskiego stanu jeszcze za czasów Pijarskich.
Linde, Zubelewicz odzywali się z tem w drukowanem słowie, ale tak trudno było rzeczy przyjść do skutku, jak potem trudno było przeprowadzić mysi, mającą na celu wyłącznie los kobiet-nauczycielek.

Marya Ilnicka, Schronienie dla nauczycielek, w: „Bluszcz”, 1882

 

Schronienie zostało otwartem tymczasowo już w dniu 17 Listopada 1880 roku przy ulicy Żórawiej, pod Nr. 3. Skoro tylko zebrano kilku tysięcy rs., natychmiast ksiądz Chełmicki z ewangeliczną wiarą w łaskę Bożą, która będzie zawsze przez serca dobrych ludzi powtarzać cud mnożącego się wobec łaknących chleba, najął pomieszkanie, opatrzył je w potrzeby konieczne, przy których to zabiegach dopomagała czynnie Senatorowa Małkowska i Schronienie mogło już przyjąć pewną liczbę potrzebujących opieki, podeszłych, lub zmęczonych pracą nauczycielek, i zarazem te nauczycielki, które chwilowo roboty pozbawione, poszukiwały takowej, płacąc a pomieszkanie i utrzymanie w zakładzie, który im dawał lepsze, spokojniejsze, tańsze pomieszczenie, niż to na mieście u osób prywatnych, lub w hotelu być mogło. Od Listopada 1880 znalazło pomieszczenie dobroczynne w domu Schronienia 34 stale i czasowo przebywających osób, z których trzy umarły, pięć znalazłszy sobie zajęcie usunęło się. Obecnie zakład liczy 12 pensyonarek stałych, z których dwie za siebie płacą. Czasowo przebywających jest cztery.
Zakład zostaje pod nadzorem i zarazem opieką Warszawskiej Rady Miejskiej Dobroczynności Publicznej. Sprawami jego zajmuje się ogólne zebranie członków i dobroczyńców, oraz rada opiekuńcza, złożona z 18-tu, a którą obecnie składają: hr. Róża Krasińska, Emilia Bloch, Gabryela Wrotnowska, hr. Marya Stadnicka, Teresa Brzezińska, Eleonora Kurchanowicz, Karolina Bromirska, Róża Jansz, Agnieszka Hellwich, Aleksandra Borkowska, Feliksa Egier, Anna Leska, Kamilla Jazwińska, Stanisława Święcka, Julia Baranowska, Marya Kleniewska i Marya Szlenkier.

Marya Ilnicka, Schronienie dla nauczycielek, w: „Bluszcz”, 1882

 

Osoby pragnące korzystać z dobrodziejstw Schronienia: nauczycielki, przez wiek, chorobę lub kalectwo pozbawione możności pracy, oraz nauczycielki chwilowo miejsca niemające i poszukujące takowego, powinny się zwrócić do jednej z pań Zarządu z prośbą o pomieszczenie, dołączając świadectwa; I) zajmowania się pracą nauczycielską; 2) świadectwo lekarza, że zgłaszająca się, nie ulega chorobom zaraźliwym, idyotyzmowi, epilepsyi j chorobom skórnym; 3) atest ubóztwa, podpisany przez dwie wiarogodne osoby, jeżeli prosząca pragnie być przyjętą do Schronienia bezpłatnie. Pani przyjmująca prośbę powinna dowody przejrzeć i, sprawdziwszy stan zamożności proszącej, przedstawić jej żądanie Zarządowi, który ostatecznie wyrokuje o przyjęciu do Schronienia, przy tern oznacza wysokość opłaty, stosownie do żądania i środków proszącej, albo zwalnia ją z niej zupełnie, nakoniec, w razie okoliczności przemawiających nieprzychylnie, przyjęcia w Schronieniu odmawia.
Przyjęta do Schronienia pensjonarka dostaje pomieszkanie, stół, bieliznę i inne dogodności; ubranie otrzymują tylko już najbiedniejsze, za uznaniem Zarządu. Pomoc lekarską mają pensjonarki zakładu na miejscu, przecież wrazie choroby dłuższej, kosztem Schronienia zostają oddane do jednego że szpitali warszawskich.
Osoba niechcąca korzystać z pomieszczenia w Schronieniu może się w każdym czasie wydalić, ale też może zostać wydaloną na mocy postanowienia Zarządu.
Pokój osobny otrzymać może tylko osoba płacąca za siebie; inaczej pomieszczoną zostaje wspólnie z innemi pensyonarkami; że przecież cały lokal Zakładu jest bardzo czysto utrzymany, stosownie obszerny, pomieszczenie w nim nigdy przykrym być nie może. Salonów wspólnych jest dwa, biblioteka została utworzona ze składek, obecnie urządza się apteczka domowa, a Dr Tomaszewicz udziela porady lekarskiej. Zakład posiada łazienkę na miejscu, wkrótce będzie mieć i kaplicę, a przynajęcie świeżo kilku pokoi, pomieszczenie w nim rozszerza. Rada Opiekuńcza pragnie przy-tem, aby, na wzór zagranicznych lego rodzaju zakładów, istniał przy Schronieniu kantor pośredniczący między publicznością a szukającemi miejsca nauczycielkami, coby było wielkiem dobrodziejstwem dla stron obu.

Marya Ilnicka, Schronienie dla nauczycielek, w: „Bluszcz”, 1882

 

Schronienie dla nauczycielek, instytucya filantropijna tego rodzaju, że jej przedłużający się u nas brak ciążył wstydem na moralnem sumieniu społeczeństwa naszego, a którą posiedliśmy nakoniec dzięki szlachetnym usiłowaniom pań: Gabryeli Wrotnowskiej, hr. Róży Krasińskiej i x. rektora Chełmickiego, nie rozwija się przecież tak pomyślnie, jakby się godziło. Osoby najwięcej tu interessowane: nauczycielki same, nie przyjęły należytego udziału a choć wskutek głosu podniesionego w pismach przez p. Egerównę, ofiary na rzecz Schronienia zaczęły się pojawiać, jedne mniejsze, drugie większe, jeszcze inaczej być powinno i nowo założona instytucya nie w ten sposób podtrzymana być może. Trzeba, aby nauczycielki z myślą o własnej przyszłości, której nikt przewidzieć nie jest w stanie, a każdy powinien zabezpieczyć sobie, jak może, zespoliły się z nakładem i jako stałe członki, ze stale składaną opłatą roczną, utrzymały Schronienie, które jest niejako ich domem. Samo to, że nauczycielka zajęcia poszukująca może tu znaleźć na czas tego poszukiwania przyzwoite i miłe miejsce pobytu, nie cisnąc się w sposób smutny po kantorach stręczeń, nużby tylko rzeczą dostateczną dla zachęcenia tych, które interes swój pojmują; a cóż dopiero mówić o starości, o tych dniach długich, w których już niema dla nich pracy i tego grosza, co z niej płynie! Donieść nam należy, że Schronienie Nauczycielek weszło w fazę smutną: odwoływania się do dobroczynności publicznej i oto w zeszłą niedzielę, to jest d. 18 bieżącego miesiąca, urządzonym został koncert z celem zapomogi dla zakładu, niepopartego na innej drodze przez społeczeństwo. Oprócz nauczycielek samych, do których przemawiać tu trzeba w imię ich interessu, są inne jeszcze osoby obowiązane do tego – moralnie. Każda matka, wszyscy rodzice, którym w trudach wychowawczych pomogła nauczycielka, są obowiązani do pewnej na rzecz Schronienia ofiary.

Kronika działalności kobiecej, w: „Bluszcz”, 1883

 

— Bardzo smutna rzecz stała się wśród społeczeństwa naszego. Schronienie nauczycielek, jedna z najpożyteczniejszych instytucji, niezbędna prawie w każdym kraju cywilizowanym, tak mało liczy uczestniczek, że utrzymać się nie może o siłach własnych i oto prosi Towarzystwo Dobroczynności o udzielenie zasiłku z dochodu kwesty wielkanocnej. Schronienie jest to właściwie stowarzyszenie nauczycielek, które, wnosząc składkę 5 rs. rocznie, zapewniają bezpieczny byt dla starości swojej, która po pracowicie przeżytem życiu, przyjść jednak musi, jak wieczór ciemny i chłodny, i jakże jest wtedy ciężko, gdy samotna, z sił opadła istota nie ma kąta, gdzieby się przytulić, gdzieby zmęczoną głowę skłonić mogła.

Kronika działalności kobiecej, w: „Bluszcz”, 1887

 

Do was zacne Czytelniczki zwracam me prośby. Serca wasze zawsze czułe na każdą nędzę, na każde cierpienia, wzruszą się, gdy wam powiem: oto staruszki, które was niegdyś kształciły a może nawet uczyły wasze matki, potrzebują opieki, dachu i chleba, gdyż są pomiędzy niemi pozbawione wzroku, słuchu, niewstające z łoża; te tylko uważać się mogą za szczęśliwe, które dobroczynna Instytucya zwana Schronieniem Nauczycielek, przygarnęła i robi co może żeby osłodzić starość i złagodzić cierpienia. Dzięki miłosierdziu Boga i dobroczynnym osobom Zakład się podnosi i żywi kilkadziesiąt osób, ale są takie biedaczki, którym Schronienie dla braku funduszów zmuszone jest odmówić przytułku; a tu starość gniecie całym ciężarem niedołęztwa, pochodzącego ze zgrzybiałości. Można sobie wyobrazić położenie tych nieszczęśliwych i niemających czem zaspokoić najkonieczniejszych potrzeb.
Dla takich to każda ofiara choćby najdrobniejsza, będzie nieocenioną łaską, czyż jej poskąpicie? Czyżbyście zapomnieli słów Chrystusa Pana, iż szklanka wody podana bliźniemu w Imię moje, nie zostanie bez nagrody, że błogosławieni miłosierni albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Jedna ze stałych prenumeratorek Tygodnika.

„Tygodnik Mód i Powieści”, 1887

 

Schronienie dla nauczycielek, jak wiadomo, dzięki ofiarności hr. Pusłowskiej, otrzymało dla swych pensyonarek dom mieszkalny w Królikarni. Obecnie przebywa tam około 20-tu nauczycielek, z tych kilka stale oddawna otrzymuje mieszkanie i jedzenie. Czasowo zaś przebywające w schronieniu nauczycielki płacą miesięcznie za całkowite utrzymanie po rs. 15. Podczas wakacyi w schronieniu szukało odpoczynku letniego kilka nauczycielek, strudzonych całoroczną pracą. Położenie Królikarni dało im sposobność używania wybornego powietrza.

Wiadomości z różnych stron, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1890

 

W końcu polecam, tym wszystkim młodym osobom, które poświęcają się mniej lub więcej trudnemu, a mało opłacającemu się zawodowi nauczycielskiemu, zwłaszcza które nie mają żadnego utrzymania, przez rząd zapewnionego, aby zechciały skorzystać z serdecznej rady mojej i corocznie odkładały jakąś małą sumkę do kasy oszczędności, na przypadek choroby, lub braku stosownej pracy. Mała sumka, corocznie zaoszczędzona, na toaletach i przyjemnościach, zabezpieczy was kiedyś może od nie dostatku. Zdaje mi się, iż w Warszawie i Krakowie, potworzyły się stowarzyszenia nauczycielek, gdzie za roczną małą opłatą, można w przyszłości szukać i uzyskać pomoc dla nauczycielek, w późniejszym wieku, nieraz bardzo pożądaną.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Dzięki niezmordowanym zabiegom osób, zajmujących się dobrem ogólnem i ofiarnością lekarzy, uorganizowaną została tania pomoc lekarska dla nauczycielek. Stanowi to wielkie dobrodziejstwo dla licznego i zasługującego na największą sympatyę zastępu kobiet pracujących w wyczerpującym pedagogicznym zawodzie. Przy szczupłym zwykle zarobku, wystarczającym zaledwie na pierwsze potrzeby, choroba jest dla nauczycielki podwójną klęską, wymaga wydatków a nie dozwala pracować. Przytem wyrobienie intelektualne tego rodzaju kobiet tem nieznośniejszem czyni korzystanie z cudzej łaski. Kobiety tego rodzaju ostatnim nieraz groszem opłacają doktora albo też w braku środków, nie udają się do niego w czasie właściwym. Tania pomoc lekarska jest więc dla nich konieczną.

A. Gr., Rok ubiegły, w: „Kronika Rodzinna”, 1892

 

Wogóle powiedzieć trzeba, iż społeczeństwo źle bardzo wywdzięcza się nauczycielkom za ich pożyteczną pracę życie ich jest pasmem trudów i kłopotów o chleb powszedni a na starość przy starganych siłach, czeka je zwykle ostatnia nędza. Schronienie dla nauczycielek, instytucya, która powinniby posiadać powszechną sympatię, zaledwie dać może liche utrzymanie 32 spracowanym kobietom, gdy dziesięć razy tak wielka liczba go potrzebuje – i jeszcze daje im je jak jałmużnę. A jednak po całem życiu, oddanem na usługi innych, nauczycielki powinniby mieć prawo do spokojnej starości.
Takie było w zasadzie zadanie schronienia nauczycielek, ale niestety! zadaniu temu w braku poparcia ogółu odpowiedzieć ono nie może w zupełności.

A. Gr., Rok ubiegły, w: „Kronika Rodzinna”, 1892

 

Los kobiety samotnej a niezamożnej, zarabiającej na chleb, jest niemal zawsze ciężkim, trzeba jej też posiadać obok siły woli ten przymiot wytrwałości, która nie daje jej upadać na duchu wśród prób i trudów tych rozmaitych, jakie z koniecznego układu życia naszej epoki spotykać się muszą, ale nie zawsze zdoła ona wyjść tu zwycięzko z zadania i często zmęczona życiem, przygnieciona ciężarem lat, spostrzega przed sobą okrutne widmo nędzy, od której obronić ją może jedynie pomoc zakładów rozumnie pomyślanych, gdzieby grosz składany przezornie z drobnych oszczędności w tych czasach, gdy pracować była zdolną, zapewnił jej sędziwe mu wiekowi oparcie potrzebne, lub dał pomoc zbawienną w chwili jakiegoś ciężkiego przejścia. Kasa nauczycielek należy do tego rzędu; pożyczki z terminem rocznym a procentem cztery od sta, spłacane ratami miesięcznemi, stają się nieraz deską zbawienia dla samotnej i nie mającej nikogo z tak blizkich sobie, aby mogła zwrócić się o pomoc z tą ufnością, że jej odmówioną nie zostanie, co w najlepszym nawet razie jest zawsze rzeczą bardzo przykrą. Najmniejszą pożyczką udzielaną z kasy jest dwanaście rubli, z pomocą których można już wyratować się z toni ciężkiego losu, bo grosz ten da trochę czasu do znalezienia sobie jakiejś pracy, zawiązania stosunków odpowiednich, trzeba tu przecież poręczenia osób wiarogodnych, co jest rzeczą niezbędnie potrzebną ze względu na pewność funduszu kasy, która i tak nie jest zamożną w środki, to też najwyższa pożyczka, 48 rs., nie odpowiada dostatecznie celów i w razie jakiegoś cięższego wypadku, naprzykład choroby obłożnej. Gdyby fundusz kasy doszedł, jak to jest pragnieniem uczestniczek, do 5.000 rs., pożyczki mogłyby być zdwojone i ile przejść ciężkich, ile trosk okrutnych usunąć by się mogło!..
Matki, którym nauczycielka staje do pomocy w ważnem — niewątpliwie najważniejszem dla szczęścia ogółu dziele wychowania, zwłaszcza matki zamożne, powinnyby poczuwać się tutaj do obowiązku pomocy. Niewielkiemi środkami mogą się dokonywać rzeczy niemałego znaczenia, gdyby tylko chciało tu brać udział obok dobrego serca głębsze w potrzeby ogółu wejrzenie.

M.I., Instytucye dobroczynne dla kobiet, w: „Bluszcz”, 1895

 

Schronienie nauczycielek.
W dniu 30 Stycznia odbyło się pod przewodnictwem księżnej M. Woronieckiej posiedzenie zarządu tej instytucyi. Sprawozdanie podaje obrót funduszów za miesiąc Grudzień tylko, niemniej stan liczebny pensyonarek stałych i niestałych w tym okresie czasu, ale i te kilka cyfr jako materyał do scharakteryzowania instytucyi uważamy za właściwe przytoczyć w tem miejscu.
Otóż dochód wynosił w Grudniu rubli 1731 — rozchód rubli 753; stypendystek stałych było 33 — przejezdnych 56. Zajęcia dostarczono 10 osobom.
W dniu 2 Lutego odbyło się zebranie następne, które zajmowało się obmyśleniem środków zwiększenia na przyszłość dochodu instytucyi.
Projekt wzniesienia własnego domu na gruncie podarowanym schronieniu przez p. Blocha przy kapitale 17,500 rubli przeznaczonym na ten cel, zaczyna wchodzić w wykonanie, wygotowanie bowiem szkiców i anszlagów powierzono już jednemu z budowniczych, panu Szyllerowi.
Instytucya schronienia nauczycielek jest na gruncie naszym nie dawnej bardzo daty, mimo tego zdołała ona zainteresować sobą szerokie koła publiczności tutejszej, a nawet jak na miejscowe warunki, w których tak gromadnie i tak często kołacze się do ofiarności prywatnej, można powiedzieć że Schronienie cieszy się przychylnością wyjątkową. Ztąd nieprzyjemnie jest spotykać się w druku i nie w druku z zarzutami przeciwko instytucyi, jej metodzie traktowania interesowanych najbliżej, i bierności wogóle, dzięki której ma jakoby nie wywiązywać się zarząd z przyjętych względem ogółu obowiązków.

Kronika, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1897

 

Schronienie nauczycielek.
W dniu 16 Maja, na dorocznem posiedzeniu członków rady Opiekuńczej Schronienia nauczycielek odczytane było sprawozdanie za rok ubiegły, z którego dowiadujemy się, iż w tym przeciągu czasu było stypendystek stałych 34, a przemieszkujących chwilowo 150. Dochody w roku 1896 wynosiły 11,173 — rozchody 10,196, przewyżkę zatem dołączono do kapitału żelaznego, który obecnie wynosi rs. 30,770.
Pod budowę przyszłego domu własnego otrzymało Schronienie tytułem darowizny od p. Blocha plac położony przy ulicy Solec, a fundusz budowlany przedstawia się dzisiaj w wysokości rs. 14,500. Niedługo zatem chyba będzie posiadać Schronienie dom własny.

Kronika, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1897

 

Przezacny kapłan-obywatel zachęcał mię do odwiedzenia nowego Schronienia dla nauczycielek w Zielonce, ale mówiąc o ludziach szlachetnych, zamilczał o swej odwadze chrześcijańskiej. Bo czyż to nie odwaga nadzwyczajna powiedzieć sobie: mam wszystkiego pięćset rubli kapitału a w głowie projekt założenia przytułku dla wysłużonych nauczycielek; pieniędzy tak dobrze jak nic, ale zamiarów tyle, że starczyłoby ich dla całego pokolenia?
— Co mam z tem zrobić? – zapytał się ks. Chełmicki, przed dwudziestu laty, nauczycielki, Agnieszki Helwichówny, która wszystkie swoje oszczędności, ciułane grosz po groszu przez całe życie, oddala kapłanowi, prosząc, aby służyły na ufundowanie jakiego takiego schronienia, jakiej takiej opieki nauczycielkom, pozbawionym zarobku przez starość, kalectwo lub wyczerpanie sił przedwczesne. Sędziwa ofiarodawczyni najlepiej odczuwała brak opieki, sieroctwo nieużytkowe, bała się być ciężarem dla społeczeństwa ale nie umiała radzić, jakim cudem z 500 rb. stworzyć instytucyę, choćby byle jaką, dla wychowawczyń bezdomnych, pozbawionych wszelkich funduszów. Oczywiście w duszy sędziwej pracownicy szeptało dobre przeczucie, że wdzięczność w narodzie, który żyje i dąży do światła, nie wygasła, że wdzięczność dokaże cudu, o jakim nie wątpi wiara w łaskę Bożą. Kapłan nie zwątpił i zabrał się do dziełu z takim zapałem, że wkrótce mógł kilku nauczycielkom dać schronienie, bardzo skromne wprawdzie, ale zabezpieczające im spokój i wygody powszednie. Schronienie szybko się zwiększało, liczba miejsc przytułkowych wzrosła do kilkunastu, aż wreszcie, w roku bieżącym, ks. kanonik Z. Chełmicki mógł zaprosić na otwarcie „pałacu” w Zielonce.

Sęp, Schronienie dla nauczycielek, w: „Biesiada Literacka”, 1902

 

„Nie moja to zasługa, nie — tłumaczył się założyciel i dyrektor Schronienia przed tymi, którzy mu winszowali i dziękowali. „Bez pomocy nie mógłbym kroku postąpić naprzód”. — Pomoc hojną dała pani Emilia Blochowa, przewodnicząca w radzie opiekuńczej Schronienia, najhojniejsza ofiarodowczyni, złożyła bowiem 11,000 rb. Kapitał ten fundamentalny szybko się zwiększył przez ofiary p. Wiemanowej, z zapisu ś. p. Czabana, p. Sikorskiej, p. Reslerowej i przez inne drobniejsze ale liczne kwoty, których ogół pozwolił na danie przytułku 60-ciu nauczycielkom. Sześćdziesiąt osób to już poważna instytucya, to nie chwilowy przystanek, oddany pod dozór ślepego losu, ale port zbawienia, strzeżony przez założyciela-dyrektora i przewodniczącą, otoczony spółczuciem społeczeństwa, które wie, ile dobrego dać mogą naszym dzieciom wychowawczynie nietylko mądre, ale i bogobojne, umiejące łączyć cześć dla tradycyi z postępem.

Sęp, Schronienie dla nauczycielek, w: „Biesiada Literacka”, 1902

 

Przez kilkanaście minut niepodobna było zawiązać dłuższej pogadanki, a ileż tematów, wspomnień ona nastręczyła! Ośmieliłem się tylko jednej z pensyonarek, znajomej mi z lat dawnych, podsunąć myśl spisywania swych wspomnień z zawodu nauczycielskiego. Żądanie moje nie zadziwiło szanownej staruszki, bo wie, że pisanie pamiętników jest teraz w modzie, ale dała mi z uśmiechem odprawę słowami:
— Opisywać naszą niedolę — byłoby to samo, co się skarżyć, a nie chcę być niewdzięczną naszym dobrodziejom dzisiejszym, którzy wszelkie krzywdy, wyrządzone nam przez ludzi i losy, stokrotnie wynagrodzili.
Wszystko, com w Zielonce widział, nie przypadkiem się stało: tu każdy szczegół tak obmyślano aby lokatorkom było nie tylko znośnie alei wygodnie. Pomyślano o białych firankach i doniczkach z kwiatami w pokoikach; pomyślano o kapliczce tymczasowej; pomyślano nawet o fotelach i podnóżkach dla emerytek, z których najstarsza ma 92 a najmłodsza 62. Pomyślano i o tem, aby w całym budynku, we wszystkich pokojach było dużo, bardzo dużo światła słonecznego. Światło nie jest przypadkowem, postarał się o nie ks. kanonik.
— Kupiliśmy pod schronienie plac w Warszawie, na ulicy Lipowej, nad Wisłą, ale, rozpatrzywszy się po okolicy, pomyślałem sobie, że staruszki byłyby tam, jak w więzieniu: ani pola, ani ogrodu, ani lasu, a gdy się dzielnica zabuduje, te, które szerzyły światło, będą mieszkać w ciemnościach! Nie, to się nie godzi, plac zatrzymałem na sprzedaż, a kupiłem kilkanaście morgów w Zielonce, na otwartem powietrzu… One na światło zasłużyły – mówił do nas ksiądz dyrektor, z radością wznosząc ku górze ręce, jakby niemi zgarniał światło z powietrza dla nowej siedziby.

Sęp, Schronienie dla nauczycielek, w: „Biesiada Literacka”, 1902

 

Miejsce dla nauczycielek przybędzie drugie tyle, długi się spłacą, jeśli projekt, obmyślany przez księdza kanonika, znajdzie zwolenników: kto ofiaruje rb. 4.000 na rzecz Schronienia, ten będzie miał prawo umieścić w niem jednę nauczycielkę, za rb. 6,000 uzyska przywilej dla dwóch — a w obu razach fundacye będą nosiły nazwiska ofiarodawców.
Schronienie nazwałem portem zbawienia dla emerytek bez emerytury, ale posiada ono jeszcze doniosłe znaczenie w stosunkach między nauczycielką bez miejsca a publicznością. Młoda, niedoświadczona, szukająca zajęcia nauczycielka pada nieraz ofiarą kantorów, do których z naiwną ufnością się udaje, wierzy ona także ślepo ogłoszeniom w dziennikach, namowom pierwszych lepszych znajomych, wierzy każdemu przybywszy do wielkiego miasta, gdzie ją wszystko olśniewa, odurza — wierzy i często wpada w zastawione sidła. Uniknie tej bolesnej niespodzianki udając się pod dach Schronienia w Zielonce, gdzie ją przyjmą jak młodszą siostrę, jak dziecko osierocone, jak bojowniczkę z ciemnotą; pozostanie tam, dopóki nie znajdzie miejsca, otoczona taką opieką serdeczną, jaką otaczają zakonnicy na górze S-go Bernarda podróżnych zbłąkanych w zamieci śnieżnej, a zamieć, z jaką młode nauczycielki walczyć muszą, bywa stokroć sroższą od harcującej w górach niebotycznych.

Sęp, Schronienie dla nauczycielek, w: „Biesiada Literacka”, 1902

 

Ale nie można wszystkich potrzeb Schronienia kłaść na rachunek ofiarności społecznej, powinny o niem pamiętać przedewszystkiem same nauczycielki, zapisując się na członkinie jego, opłacające stale drobną składkę roczną. Obowiązek ten wogóle jest lekceważony, nauczycielka młoda nie myśli o starości, a jeśli jest urodziwą i zepsutą pochlebstwami, rachuje na los ślepy, na dobre zamążpójście, wstydzi się przyznać, że jest socyuszką przytułku dla steranych pracownic. Nie dziwnego, młodość sterania nie przewiduje.
Uskarżała się przed nami jedna z młodych posłanniczek światła, że przez zapisanie się do stowarzyszenia — straciła narzeczonego. Ambicyę młodzieńca ubodło przypuszczenie, że jego ukochana, jeśli nie wyjdzie za niego, resztę życia spędzi w przytułku… zawstydził się i uległ namowom rodziny, przeciwnej poślubieniu biednej panny przez przyszłego dziedzica dużego majątku. Cios to bolesny, ale niech Bogu dziękuje, że nie stała się żoną człowieka bez charakteru. Niewszyscy młodzi są tak ograniczeni; wogóle więcej oni szanują nauczycielki, dbające o swoją przyszłość i w tym celu robiące możliwe oszczędności, niż wydające wszystko, co zarobią, aby dorównać strojem i lekceważeniem grosza paniom i pannom uprzywilejowanym majątkowo.

Sęp, Schronienie dla nauczycielek, w: „Biesiada Literacka”, 1902

 

W roku 1880, zdobyła ją wstępnym, choć ciężkim bojem, pierwsza u nas doktorka medycyny p. Anna Tomaszewicz, dzięki wyjątkowym swoim zdolnościom i sile charakteru. Oprócz praktyki prywatnej, zawiaduje ona miejskim przytułkiem dla rodzących, jest przytem lekarzem schronienia dla nauczycielek i członkiem zarządu kolonii letnich.

P. Kuczalska-Reinschmit, Z historyi ruchu kobiecego, w: Głos kobiet w kwestyi kobiecej, Kraków 1903

 

W roku 1894 powstała przy Tow. Dobroczynności kasa pożyczkowa nauczycielek i bon, z kapitałem zakładowym 1.700 rubli, która cieszy się dziś uznaniem i sympatyą w mieście. W ostatnim roku sprawozdawczym udzieliła 983 pożyczek na sumę 10.370 rubli, lecz jest dość skrępowana filantropijną ustawą i wyższych pożyczek nad 100 rubli udzielać nie może. W tymże roku 1894, przy Towarzystwie popierania przemysłu i handlu, zawiązano delegacyę pracy kobiet W myśl ustawy, która zakreśla towarzystwu działalność organizacyjną, wnioskodawczą i popierającą przedsięwzięcia powszechnej użyteczności, delegacya prowadzi biuro informacyi z zakresu pracy kobiet, zorganizowała kursą rysunku niedzielnego dla rękodzielniczek i wieczorne kursą kroju dla pracownic, od lat ośmiu wysyła na wieś pracownice na lato za pół-dzienną pracę, na tak zwane „wakacye pracownic" i urządza narady fachowe z rzeczoznawczyniami w sprawach pracy kobiet dotyczącej.

P. Kuczalska-Reinschmit, Z historyi ruchu kobiecego, w: Głos kobiet w kwestyi kobiecej, Kraków 1903

 

Schronienie dla nauczycielek w Zakopanem ogłosiło sprawozdanie, z którego dowiadujemy się, że w r. b. liczyło 500 członków i miało dochodu 8 020 koron kapitał żelazny wynosił 867 koron, fundusz na budowę własnego domu 1,481 koron. Celem towarzyszenia jest niesienie pomocy nauczycielkom potrzebującym kuracji klimatycznej i ułatwienie im pobytu w Zakopanem. Osoby pragnące korzystać z pobytu w Schronieniu, powinny nadesłać na ręce sekretarki trzy świadectwa: 1) nauczycielskie, 2) lekarskie z oznaczeniem rodzaju i stopnia choroby, pisane dla lekarza oraz 3) świadectwo ubóstwa, następnie opłatę dzienną 2 koron, co tydzień z góry, za co otrzymają mieszkanie, zupełne utrzymanie i opiekę lekarską. Pranie liczy się osobno, na dezynfekcję uiszcza się z góry 6 koron. Kandydatki przyjmowane są na trzy miesiące, w razie potrzeby termin bywa przedłużony. Podajemy te wszystkie szczegóły w celu obznajomienia dość licznych u nas osób samotnych jadących do Zakopanego, a zaniepokojonych troską, gdzie się umieszczą możliwie dobrze a niezbyt drogo. Musimy jednak zaznaczyć, że naszem zdaniem, ceny Schronienia są za wysokie, obliczywszy wszystko razem co zapłacić trzeba, wobec tego że uiszczać to mają osoby składające „świadectwo ubóstwa”! Jakże osoba „uboga” może dać 30 guldenów miesięcznie wpisu na dezynfekcję 3 guldeny, płacić pranie i wykosztować się przedtem na podróż? Niemal wszystkie instytucje tego rodzaju u nas są jeszcze stwarzane więcej dla samych siebie, dla własnego istnienia, niż dla rzeczywistej usługi niezamożnych osób.

Z życia kobiet, w: „Dobra Gospodyni”, 1904

 

Chyba także do stowarzyszeń opieki nad nauczycielkami nawiązywał Henryk Goldszmit (Janusz Korczak) w artykule z 1907 roku:

Gdyby przed laty miłości pełne oko dobroczyńcy, zahaczyło o dolę i niedolę akuszerek, – pisałoby o tem w gazetach sążniste artykuły, pełne okrzyków i zaklęć, - tuzin komitetów z trzema tuzinami posiedzeń, długo zbieranoby składki, – śpiewano i tańczono, – aż wreszcie powstałby przytułek na pięć łóżek, – koniecznie pod wezwaniem, i koniecznie z poświęceniem i śniadaniem dla prasy – i tylko
dla pracą steranych – i tylko dla mocno protegowanych, – i koniecznie i nieubłaganie pod protektoratem sędziwej hrabiny. – Gospodynią przytułku byłaby uboga daleka krewna jednej z możnych pań; byłoby tam mało jadła i dużo modłów, a szwajcarem byłby może bezręki robotnik, który uległ wypadkowi w fabryce członka zarządu – „cnotliwego stowarzyszenia pomocy dla moralnych akuszerek".
Szczęściem, miłości pełne oko dobroczyńcy o los akuszerek nie zahaczyło, – nie mamy przytułku na pięć łóżek dla nich, – i pracowały sobie, chorowały, wpadały w długi, umierały, pozostawiały sieroty, – czytały romanse lub żywoty świętych, – kształciły się wreszcie bez pomocy tyle uwielbianej filantropii.

Henryk Goldszmit, Tajemnice pracy zawodowej akuszerek, w: „Krytyka Lekarska”, 1907


- Dokąd? – spytała dziewczynka.
- Do schronienia nauczycielek; jesteśmy członkami tego stowarzyszenia, chcemy zapłacić roczną składkę – odrzekła ciotka – zwiedzisz zakład, to bardzo piękna instytucya.
Cesia coś słyszała na wsi o tem schronieniu, lecz nie zastanawiała się nad tem nigdy dłużej; teraz zaciekawiła się wszakże i powiedziała, że pójdzie.
Idąc ulicą, ciotka opowiedziała jej, że w owem schronieniu mieszka trzydzieści kilka kobiet, chorych i zmęczonych pracą, z których najmłodsza liczy lat 60; że sterały one siły swe w zawodzie nauczycielskim, ucząc dzieci, i nic z mozolnej tej pracy nie zaoszczędziły, aby ochronić ostatnie lata od nędzy; iż dzięki Schronieniu mają jednakże zapewnione do śmierci mieszkanie, utrzymanie i towarzystwo.
Cesia słuchała tego opowiadania ze wzruszeniem.
- Jakąż składkę płacisz, Maryniu? – zapytała.
- Pięć rubli rocznie.
- A ciocia?
- Ja dziesięć – rzekła pani Kantowa.

Teresa Jadwiga, Wzajemna pomyłka, w: „Wieczory Rodzinne”, 1899