
Eliza Orzeszkowa
Eliza Orzeszkowa (1841-1910) była niewątpliwie jedną z największych postaci literatury polskiej drugiej połowy XIX wieku. Jej obfity dorobek literacki spotykał się z powszechnym uznaniem, słynęła także ze swojej postawy patriotycznej i działalności na rzecz kobiet.
kandydatura Elizy Orzeszkowej była proponowana do Literackiej Nagrody Nobla równolegle z Henrykiem Sienkiewiczem.
Fragmenty z dzieł Orzeszkowej znaleźć można w różnych zestawach cytatów na „Czasie Emancypantek”, tutaj natomiast jest wybór cudzych wypowiedzi na jej temat i dotyczących różnych aspektów jej urozmaiconej działalności.
Marta, powieść przez Elizę Orzeszkową, u Gebethnera i Wolffa w Warszawie, 1873, stron 324. Cena rub. sr. 1. — Zdolna powieściopisarka w książce swej kreśli krwawe dzieje kobiety, która zrazu spokojna o jutro, została później w nędzy, błagała o pracę znaleźć jej nie mogąc... żebrała i ukradła, aż skończyła samobójstwem. Gdyby to był mężczyzna, nazwanoby go bez wahania głupcem i niedołęgą; ale Marta pani Orzeszkowej, jako kobieta, dźwigała gniotące brzemię ustroju społecznego, śród którego nie mogła doprosić się ani pracy, ani jałmużny. Musiała wybrać śmierć, odrzuciwszy poprzednio hańbę. Powieść ta, pisana pięknym językiem, poruszająca jednę z najżywotniejszych spraw społecznego bytu, powinna być czytaną szeroko. Zajmuje ona, ale zarazem przeraża prawdą, z jaką maluje straszną nędzę kobiecego istnienia, bez opieki i pomocy.
Nowości wydawnicze, w: „Tygodnik Illustrowany”, 1873
Towarzystwo osad rolnych i przytułków rzemieślniczych zamierza i w roku bieżącym urządzić szereg odczytów, w celu powiększenia dość szczupłych, stosunkowo do potrzeb, funduszów, jakiemi dotychczas rozporządza. Lista prelegentów nie jest jeszcze ostatecznie ułożoną; wiemy jednak, że wejdzie do niej kilka osobistości, których głosu nie słyszeliśmy dotąd z katedry. Zapewniano nas nawet, że jako przyjemna dla ogółu niespodzianka, odezwą się z niej głosiki dwóch przedstawicielek pici niewieściej i utalentowanych autorek, pani Waleryi Marrené (Morzkowskiej) i pani Elizy Orzeszkowej, Pierwsza z nich stanowczo już podobno współudział swój przyrzekła; druga uczyniła go zależnym od stanu swego zdrowia, który chwilowo niezupełnie jest pomyślnym. Będzie to nowość, która wiele niezawodnie przyczyni się do powodzenia odczytów, zaciekawiając publiczność i skłaniając ją tem samem do liczniejszego zgromadzania się w sali, czego w interesie pożytecznej instytucyi osad rolnych szczerze pragnąć należy.
Kronika tygodniowa, w: „Tygodnik Illustrowany”, 1873
Ubiegający marzec pożądam} przyniósł nam nowość: odczyty miane przez kobiety. Wprawdzie przed kilku laty odczyt niewieści pieścił ucho słuchaczów, ale było-to urządzone na małą skalę. Dziś... co innego: pani Morzkowska mówiła „O pracy,“ pani Orzeszkowa zaś „O wpływie nauki na rozwój miłosierdzia.” Więc treść odczytów wychodziła już po za granicę przedmiotów, które mieszczą się w zakresie zwykłej wiedzy kobiecej, a wkraczała w dziedzinę myśli i nauki powszechnej.
I to właśnie słało się powodem ciekawości ogromnej, z jaką setki słuchaczów biegły do sali ratuszowej.
O odczycie pani Marrenć (Morzkowskiej) pisaliśmy już w przeszłym tygodniu i dlatego napomykamy tu o nim tylko, jako o cząstce zjawiska kobiecych odczytów.
P. Orzeszkowa obrała sobie przedmiot do prelekcyi trudny, boć niełatwa to rzecz z pozoru, znaleźć łącznik bezpośredni między nauką a miłosierdziem. Prelegentka szukała tego łącznika i znalazła go w posłudze nauki przy urządzaniu szpitali dla obłąkanych i przy stopniowem udoskonalaniu więzień, gdzie istotnie wiedza, olbrzymiejąca z każdym lat dziesiątkiem, wpływała na postęp ludzkości i na rozwój miłosierdzia.
A teraz zapytujemy: czy odczyt, miany przez kobietę, jest istotnie zjawiskiem nienormalnem, jak o tem słyszeliśmy zdania pomiędzy słuchaczami w sali ratuszowej? Jeżelić bowiem niewieście pióra sięgają zwycięzko po rozwiązanie najzawilszych zagadek życiowych w piśmiennictwie, toć i mównica publiczna powinna im być przystępną. I tu, jak tam, mogą one zwyciężać, a przynajmniej walczyć, a przyniesie to tem większą korzyść społeczności ludzkiej, im bardziej przedmioty ich odczytów trzymać się będą zakresu treści, o której kobieta, jako kobieta, najgruntowniej mówić może.
Kronika tygodniowa, w: „Tygodnik Illustrowany”, 1873
Najważniejszą jednak nowiną i niespodzianką wielce przyjemną jest otwarta wystawa wyrobów pracy kobiecej w Muzeum przemysłowem, wielki przynosząca zaszczyt komitetowi który zajął się jej urządzeniem. Na pierwszy raz zrobiono wszystko co się tylko dało zrobić; gust, pracowitość, zręczność, cierpliwość a nawet i niepospolite talenta naszych kobiet zajaśniały w całej pełni we wszystkich stanach społecznych. Nie brak też tu wyrobów włóczkowych, pończoszniczych na maszynie, z drzewa, misternie plecionych koszyków i wazonów, wyrobów galanteryjnych, haftów, wyszywań na aksamitach, suknie i kaszmirach, różnorodnych koronek, kwiatów sztucznych, dywanów włóczkowych, szydełkowych robótek, sukni, obrazów olejnych, malowideł na szkle i porcelanie, fotografii, heliominiatur, drzeworytów, rysunków na drzewie, dywanów ze skrawków różnych materyi, bukietu z chleba, z wielką wyrobionego sztuką i misternością, a nawet i prac literackich w postaci książki począwszy od modlitewnika aż do powieści pani Orzeszkowej i pani Marené stanowiących ozdobę naszej literatury.
Pogadanka, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1877
W bieżącym jeszcze roku zaczniemy drukować obszerne studyum o Orzeszkowej, w którem rozbierzemy szczegółowo całą jej dotychczasową działalność, obecnie chcemy poświęcić kilka słów trzem powieściom, które dotąd ukazały się w edycyi zbiorowej. Są to: „Ostatnia miłość“, „Z życia realisty“ i „W klatce“.
We wszystkich trzech widnieje już dążność autorki, którą wypowiada jasno, a przeobleka w formę ponętną, porywającą niekiedy.
Przedmiotem „Ostatniej miłości” jest rozwód. Ale jakże go Orzeszkowa pojmuje?
Wyznajemy, że rozwód zbyt rozpowszechniony podkopałby moralne podstawy społeczeństwa, nadużywany zdeptałby najświętsze obowiązki małżeńskie, mógłby się stać istotnie pobudką do rozuzdanej samowoli. Są wszakże pewne wypadki, w których nawet Kościół udziela rozwody. Tam gdzie małżeństwo nietylko nie byłoby świątynią moralności, lecz przeciwnie dawałoby sposobność do jej znieważenia, tam możliwość rozwodu jest konieczną.
I w tej myśli właśnie napisała Orzeszkowa swą „Ostatnią miłość“.
„W kwestyi małżeństwa szczególniej, powiada Autorka, sądzę, że wspólność duchowa musi koniecznie towarzyszyć bezwiednej sympatyi dwojga ludzi, nie mających żyć z dnia na dzień tylko bezmyślnie, ale pragnących pięknego istnienia, w którem by się łączyły wszystkie żywioły uczucia i myśli.“
Otóż gdzie takiego gruntu nie ma, tam nie może być szczęście, tam też trudno, a nawet niepodobieństwom jest spełnienie obowiązków, które małżeństwo za sobą pociąga. Dla wyrobienia zaś wspólności duchowej, potrzeba, aby duch był rozwinięty. Historye życia ludzkiego nasuwają autorce myśl „jak bardzo potrzebnem jest wyższo kształcenie kobiet, mających spełniać tak nieskończonej wagi powołanie matek i mogących w miarę własnej wartości, zbawiennie, albo zgubnie wpłynąć na rozwój i przyszłość dzieci.“
E. Zorjan, Powieści Elizy Orzeszkowej, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, Nr 16, 19.4.1884
O fabule powieściowej, artystycznem wykończeniu i technicznej robocie mówić nie potrzebujemy. Jest to jedna z tych powieści, która świadczy wymownie o sile talentu Orzeszkowej — talentu w pośród kobiet istotnie niepospolitego.
Przegląd literacki. Cnotliwi, powieść E. Orzeszkowej, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1885
W ciągu trwania choroby siostry, Eliza czytywała jej głośno i opowiadała jakieś bajki i historye, przez siebie samą skomponowane — pierwsze przebłyski przyszłej twórczości. Wówczas to nauczycielka, panna Kobylińska odezwała się: »Ziunia będzie autorką!« a matka Elizy prawie gniewnie zawołała: »Niech Bóg broni! Proszę jej tem głowy nie nabijać!« Ten wstręt do autorskiego zawodu córki długo jeszcze zachowywała matka, gdy Eliza pisać do druku rozpoczynała, aż wreszcie sława córki wstręt ten przemogła.
Piotr Chmielowski, Z życia Elizy Orzeszkowej, w: „Świat: Dwutygodnik Illustrowany”, 1891
Oceniając wpływy, jakie w ciągu ostatnich lat dwudziestu wywarła na społeczeństwo nasze praca Elizy Orzeszkowej, bacząc pilnie na kierunek jej pism, tchnących najszlachetniejszą tendencyą — cześć najgłębszą, cześć serdeczną oddać jej winniśmy, zwłaszcza my kobiety, których niedoli, krzywd, pragnień i trudów, rzetelniej, głębiej i bezstronniej, żadne dotąd pióro nie przedstawiło światu, tak jak to uczyniła — lwią część swego talentu poświęcająca siostrom swym — Orzeszkowa. „Katechizmem i ewangelią, dobrej wieści zwiastunem, była dla mnie powieść «Pamiętnik Wacławy» Orzeszkowej« — rzekła mi raz kobieta jedna, w której życiu całem odbił się prąd zbawienny, przez autorkę naszą tak wymownie poparty, a zwracający — marnowany wśród błahostek — zasób sił niewieścich na drogę pracy celowej. Wyznanie to nie było pojedynczym wybuchem entuzyazmu dla autorki, ale charakterystycznym objawem tego co się działo wśród mas. Powieść ta odzwierciadlała dany moment epoki, oczywiście przejściowej, ale w której cale pokolenie młodych panien, zaskoczone znienacka ekonomicznym przewrotem, miało przed sobą sfinxową zagadkę bytu, którą należało rozwiązać pod groźbą wielkiego nieszczęścia. «Ptaki zamknięte w kunsztownie urobionej i kwiatami zdobnej klatce, śpiewające do nieba i swobody, które widzą zdala, to moje dziecko, obraz naszego życia». — mówi do wstępującej w świat młodziutkiej Wacławy, babka Ludgarda, która całe życie w takiej ozdobnej klatce zamknięta, ku niebu wznosiła jednę i tę samą piosnkę «nikt mię nigdy nie kochał». Siwej głowie babki Ludgardy nigdy na myśl nie przyszło klatkę tę porzucić, ale młodej jej wnuczce sam los otworzył drzwiczki złocone i zrozumieć musiała, że nie jest ptaszęciem tylko człowiekiem. «Bogactwo jednych i drugich jest najczęściej tylko zwierzchnią obsłonką, pod którą mieści się ruina, postrach śmiertelny dla wszystkich, «co nic umieją dać sobie rady na śmiecie« — pisze w swym pamiętniku ta sama Wacława, — ów typ naszej panny, doskonale z rzeczywistości od wzorowany. Otóż i pierwsze słowo zagadki sfinxowej! Otóż i podstawa «kwestyi kobiecej» na naszym zwłaszcza gruncie. Ruina! postrach śmiertelny dla tych, co nie umieją dać sobie rady na świecie. Zaledwo dziecięce przeszły lata, zaledwo młode dziewczę wstąpiło na próg życia, ten przestrach śmiertelny wyjrzał ze wszystkich kątów wykwintnego pałacu kędy matka jej lekkomyślnie marnowała resztę fortuny na zbytkowne stroje, widząc jedyną ochronę dla córki w zamążpójściu, powtarzając odwieczną zwrotkę, że kobieta stworzona jest do życia rodzinnego.
Maria Szeliga, Pisma Elizy Orzeszkowej w kwestyi kobiecej, w: „Świat: Dwutygodnik Illustrowany”, 1891
To też taka Marta Świcka, jedna z tych postaci Orzeszkowej, które na zawsze w historyi rozwoju kobiecego, jako typ pozostaną, taka energiczna ale nieudolna i rady sobie dać nie będąca w stanie kobieta, rzuca się pod koła tramwaju, przenosząc śmierć nad hańbę, a tragicznym skonem zakończone jej żałosne dzieje, opowiedziane przez autorkę, wystąpiły przed całem społeczeństwem, zadając tradycyom straszne pytanie jak Kainowi: dlaczego z istoty słabszej, ale do życia i dobra mającej prawo, uczyniły swoją ofiarę?
Powieść ta, przez ówczesną krytykę dość nieprzychylnie przyjęta, w wieńcu zasług Orzeszkowej, jest niemniej jednym z najpiękniejszych kwiatów. I kwiat ten, wydał owoce i były one pożytkiem i umysłowym pokarmem niejednej niewieściej istoty; setki i tysiące kobiecych serc uderzyło wdzięcznością dla autorki, która zamiast puszczać wodze fantazyi i w błękitach szukać mglistych obrazów dla rozrywki czytelników swoich, litośnem okiem wejrzała ku ziemi i jak prawdziwa siostra miłosierdzia, jęła opatrywać społeczne rany. Talent Orzeszkowej, z całą samowiedzą, oddanym został na posługę idei. Nie goniła ona nigdy za łatwym sukcesem, nie schlebiała zmiennym upodobaniom publiczności, łakomej odurzających wrażeń, ale w społeczeństwo swoje wpatrzona, w duszę własną chłonąc niejako wszystkie współczesne mozoły, bolejąc i krzepiąc się z niem pospołu, odzywała się pismami swemi, jak głosem pobudki, zachęty, czasem ukojenia i nadziei; — niezmordowana, od początku aż do tej chwili, od społecznej budowy nie odstąpiła, jakiebądż przeciwności utrudniały jej szczytne, lecz nad wyraz ciężkie do przeprowadzenia zadanie, nietylko autorskiej , ale przedewszystkiem obywatelskiej pracy.
Maria Szeliga, Pisma Elizy Orzeszkowej w kwestyi kobiecej, w: „Świat: Dwutygodnik Illustrowany”, 1891
W pismach Orzeszkowej znajdowały się też wskazówki i przestrogi, które mnóstwo kobiet zrozumiało i odczuło. W szeregu powieści, któremu dzisiejsze pokolenie kobiet zawdzięcza znaczną część racyonalnego intellektualnego rozwoju i tak bardzo — zwłaszcza dla nas — pożądanej równowagi umysłowej, postawić należy obok »Pamiętnika Wacławy« i » Marty« — »Pana Grabę«. Wszystkie te powieści pojawiły się po raz pierwszy w epoce już dziś od nas dość odległej, to też doniosłość ich wpływu sądzić potrzeba wedle ówczesnego stanu rzeczy i nastroju opinii. Była to epoka, w której pomimo ciężkich warunków rzeczywistości, wyobraźnie, szczególniej kobiece, lubowały się jeszcze wielce w blednącym już na Zachodzie, ale olśniewającym nas jeszcze podówczas romantyzmie francuzkim, — fałszywym romantyzmie drugiego cesarstwa. Utwory takich pisarzy jak Oktawiusz Feuillet, Arsene Houssaye, znajdowały się niemal na każdym stole »dobrze wychowanej kobiety«. Nad «Miłością ubogiego młodzieńca» wylewała łzy czyste każda »oczytana« panienka, a »Historya Sybilli« zawróciła do reszty niejedną egzaltowaną główkę młodej dziewczyny. Mężczyźni, którym wolno było być »samym sobą« nie ulegali oczywiście tym wpływom i ledwie jaki taki paniczyk usiłował czasami przybierać pozory słabo skopiowanego de Camors’a. Ale kobiety, ale młode panny »dobrze wychowane«, z jednej strony matczynemi legendami o szczęściu rodzinnem rozmarzone (każda bowiem matka, w zamąźpójściu córki jedyną przyszłość jej upatrując rękojmię , z zaparciem się własnych doświadczeń, w najpowabniejszej i specyalnie powierzchownej postaci przyszłość tę przed oczami córki przedstawia) z drugiej strony przykładami bohaterstwa miłości ubogich młodzieńców zjednane, panny nasze rade były w każdym męzkim osobniku uznać wyjątkowe i bohaterskie przymioty. Sentymentalno-romantyczny nastrój panował między niemi powszechnie, francuzkiemi powieściami stale podniecany. Trzeba było istotnie odwagi, aby tym rozmarzonym oczom ukazać rzeczywisty, ale ciemny i złowrogi obraz, kędy szlachetne lecz łatwowierne dziewice, najhaniebniej oszukiwane, gorzko opłakują zawód serdeczny; kędy ognisko rodzinne nietylko nie daje kobiecie bezpiecznej uchrony, ale dzięki niecnym sprawom męża, na uczciwą żonę cień hańby rzuca; gdzie wreszcie, siostrze wykupującej weksle marnującego fortunę i zdrowie braciszka, lichwiarz rzecze: »co za szkoda, że pani nie urodziłaś się panem Teodorem Słabeckim, a pan Teodor nie urodził się panią«; gdzie nie ma wreszcie ani jednego bohatera godnego uwielbienia bez granic, lecz są za to z życia wprost przeniesieni mężowie-szulerzy, mężowie-lekkoduchy, bracia-birbanci, kuzynkowie pożyczający od kuzynek na wieczne nieoddanie, pieczeniarze szarpiący dobrą sławę kobiet dla rozrywki i cała galerya typów męzkich bez sztucznej aureoli. Powieść była rozchwytywaną, wrażenie wywarła głębokie, zmusiła do zastanowienia się nad różnicą typów fikcyjnych od rzeczywistych. Jakiekolwiek w owych utworach Orzeszkowej mogły być usterki formy i budowy — bo późniejsze dopiero lata wyrobiły w niej artystkę i pracom jej nadały pierwszorzędne zalety literackie — nie mniej, te trzy powieści najwięcej popularnemi się stały, najgłębsze może w świecie kobiecym pozostawiły ślady.
Maria Szeliga, Pisma Elizy Orzeszkowej w kwestyi kobiecej, w: „Świat: Dwutygodnik Illustrowany”, 1891
Potrzeba było ówczesnym czytelniczkom nietylko oczy otwierać na błędy i niedostatki wychowania, na prawdziwy i bardzo smutny stan rzeczy, zgoła odmienny od pojęć, jakiemi dotąd wyobraźnię ich kołysano, ale też, potrzeba było, powtarzam, dać im wzory do naśladowania, wytknąć drogę i określić cele, zachętą i obietnicą polepszenia ukoić te dusze tylko co ze snu i marzeń obudzone i nieraz wylękłe w obec nieubłaganej rzeczywistości. Orzeszkowa rozumiała tę potrzebę doskonale, czuła ją sercem gorąco miłującem społeczeństwo nasze i dla tego oprócz dziejów Marty, opowiedzianych z całą szczerością i w całej grozie życiowego dramatu, wszędzie niemal, w każdej powieści, tyczącej się losu kobiet, do wnętrza smutnych historyi wpuszczała jasny promyk nadziei, jakby przez okienko z widokiem na przyszłość. A widok ten podnosił, umacniał, rozweselał żałosne i strwożone dusze kobiece z raju marzeń i snów bezpowrotnie wypędzone.
Maria Szeliga, Pisma Elizy Orzeszkowej w kwestyi kobiecej, w: „Świat: Dwutygodnik Illustrowany”, 1891
Aby zaznaczyć szczegółowo cały dotychczasowy cykl powieści Orzeszkowej w kwestyi kobiecej, trzebaby wymienić niemal wszystko, co wyszło z pod jej pióra. Jest ona bowiem najwierniejszym jakoby kronikarzem doli niewieściej. Malowała ona i maluje dotąd z natury kobiety nasze, zarówno na tle pałaców, jak ubogich chatek, w polu i na poddaszu, w aksamicie i zgrzebnej koszuli. Jeżeli kto chce zapoznać się z »kwestyą kobiecą«, jeśli komu jakie wątpliwości co do jej istnienia przychodzą do głowy, niechże przeczyta uważnie dzieła Orzeszkowej, niech obejmie okiem cały orszak tych postaci, począwszy od Wacławy, Marty, Maryi, Ryty i tylu, tylu innych; nie pomijając smętnego profilu Ruchli wyczekującej w bramie na klientów męża krawca i suchotnika (»Jędza«); i żałośnej, pomarszczonej twarzyczki Teodory (»Czternasta Część«); i matki niepoprawnego pijaka Romanowej, i tej, którą wszystkie znamy, wszystkie jej coś winniśmy, tej zacnej, dzielnej a ze wszystkich najbiedniejszej w osamotnieniu swojem »Panny Antoniny«. Cóż to za śliczny rodzajowy obrazek w zbiorze nowel Orzeszkowej! Cóż to za skarby typów kobiecych nagromadziła niestrudzona obserwacya autorki! Ona w dedykacyi »Przyjacielowi« nazywa je skromnie »pyłkami spostrzeżonemi i podjętemi na drogach ludzkiego życia«, a to są perły i rubiny te krople łez i krwi jej dłonią w szczerozłotą oprawę wielkiego artystycznego talentu ujęte.
Maria Szeliga, Pisma Elizy Orzeszkowej w kwestyi kobiecej, w: „Świat: Dwutygodnik Illustrowany”, 1891
Są pisarze, których duch, artystyczną tęsknotą ku pięknu wiedziony, nad poziomem życia góruje i bogactwem wyobraźni świeci. Są pomiędzy nimi tacy, co z ziemskiej gliny a nawet i błota lepią kunsztowne dzieła sztuki. Jednych i drugich sława jest często wielką i zasłużoną, i ludzkość nagradza oklaskiem mistrzowstwo wielkiego talentu. Ale Orzeszkowej praca nie-tylko przez miłośników pięknej literatury ocenioną i uznaną być musi.
Maria Szeliga, Pisma Elizy Orzeszkowej w kwestyi kobiecej, w: „Świat: Dwutygodnik Illustrowany”, 1891
Dość przytoczyć nazwiska Orzeszkowej, Konopnickiej, Ostoi, Marrene, Rodziewiczównej i wiele innych, talenta poważne, których prace mają niekiedy równą wartość społeczną jak i literacką, aby w przybliżeniu mieć wyobrażenie o działalności, jaką kobiety polskie na tem polu rozwinęły.
W powieściopisarkach naszych mamy wszelkie kierunki nowoczesne zastąpione, na jakie tylko Zachód a zwłaszcza Francya, owa niewyczerpana skarbnica poetów i księgarzy, się zdobyła. Najsubtelniejszy idealizm, krewki, rodzimy humor, realizm do najwyższego stopnia posunięty znajdziemy w charakterystycznych swych odcieniach u autorek wyż wymienionych.
Kronika kobieca, w: „Nowe Mody”, 1893
— Bawiła w naszem mieście około dni dziesięciu zajmująca Szwedka, panna Ellen Wester, tłomaczka wielu polskich prac, naszych, najwybitniejszych autorów, jak Kraszewski, Orzeszkowa, Sienkiewicz. Celem życzliwych odwiedzin naszego kraju jest sympatya jaką p. Wester odczuwa dla nas i chęć bliższego zapoznania się z żywem społeczeństwem, którego arcydzieła literackie zamierza przyswoić swemu rodzinnemu szwedzkiemu językowi. Panna Wester jest młodą, miłą i inteligentną osobą z cechą wybitnej dojrzałości umysłowej i zmysłu spostrzegawczego. Zostawiła między nami dobre i serdeczne wrażenie.
Kronika działalności kobiecej, w: „Bluszcz”, 1899
Do pracy zarobkowej, a przynajmniej nauczenia się jakiegoś fachu, setki dziewcząt przynagliła powieść Orzeszkowej p. t. „Marta", a mimo to do dziś dnia jeszcze nie przestała być na dobie. Należy ona do tych beletrystycznych utworów, które wywarły wpływ doniosły na rozwój ruchu kobiecego w Europie, jak „Hierta" Fryderyki Bremer, „Nora" Ibsena i inne. Tłumaczona na kilka obcych języków, „Marta" polecaną była w ruchomych czytelniach niemieckiego stowarzyszenia „Reformy kobiecej" do obowiązkowego odczytywania przez członków w gronie znajomych.
Oprócz niej, inne powieści Orzeszkowej, Marenowej, Szeligi, Ostoi, Walewskiej i innych autorek, zachęcały kobiety do pracy i rozszerzania swej wiedzy.
P. Kuczalska-Reinschmit, Z historyi ruchu kobiecego, w: Głos kobiet w kwestyi kobiecej, Kraków 1903
Eliza Orzeszkowa, obok Henryka Sienkiewicza i Marji Konopnickiej, stanęła na tej wysokiej placówce, z której myśl polska promienieje na świat szeroki, wydając swój ton zasadniczy zawsze i wszędzie tam, gdzie w momentach doniosłych ruchomego kołobiegu idei wszechświatowych, wszystko co żyje, wypowiada swe żywotne „Jestem“.
Prócz dzieł, znanych w przekładach całemu współczesnemu światu myśli, zabierała i ona głos niejednokrotnie w formie listów, czy odezw bezpośrednich w najżywotniejszych sprawach, decydujących nieraz o postępie normalnym w dziejach wielu chwil przełomowych, kiedy to, wirem zawrotnym porwana myśl ludzka, szuka dla siebie wyjścia na szeroki gościniec prawdy.
Myśl wszechświatowa obiera sobie podówczas siedlisko najczęściej w którymś z najpodatniejszych potemu, z natury swego ducha, poszczególnie indywidualizowanych głosów, który w takim chórze myślowego zespołu wybija się, jako ton podstawowy.
Takiego wszechświatowego znaczenia głosem będzie, niewątpliwie, głos Elizy Orzeszkowej w sprawie najżywotniej szych podstaw ruchu wyzwoleniowego kobiety, ruch ten w najnowszem przeobrażeniu swojem, wypracował już program niepospolicie doniosłego kulturalnego znaczenia, za sprawą t. zw. kobiety nowej.
Marja Cz. Przewóska, Eliza Orzeszkowa i jej stanowisko w ruchu kobiecym, w: „Świat Kobiecy”, 1905
Do wielbicieli Orzeszkowej nie należał Kajetan Ktraszewski (ogólnie niemający dobrego zdania o piszących kobietach ani o emancypacji):
Pani Orzeszkowa, Pawłowska z domu, żona naszego poczciwego Piotrusia Orzeszki z Ludwinowa. Głosi emancypację, moralizuje, ale z mężem się rozwiodła – z najpoczciwszym człowiekiem, boć to krewny nasz i znamy go od dzieciństwa, co by dalej o niej mówić.
Kajetan Kraszewski, Silva rerum. Kronika domowa, Warszawa 2000
Odnowiłem więc niektóre dawniejsze znajomości moje, odwiedzając Hipolita Skimborowicza, Wacława Szymanowskiego, K. Kucza, Wójcickiego – przybyło też i Litwinów znajomych wielu do Warszawy, jako to Laskowscy, Onichimowscy, Orzeszko Piotruś, nieszczęśliwy mąż owej pseudoautorki, która go porzuciła, Henryk Rodziewicz żonaty z Kurzeniecką, siostrą Wiktora (żonatego z Sułkowską, siostrą Lucjanowej).
Kajetan Kraszewski, Silva rerum. Kronika domowa, Warszawa 2000
Przy niej wypadł mój pierwszy wyjazd za granicę (sądzę, że był to rok 1900-1901) z rodzicami. I tu jest wielka dla mnie zagadka, czy pojechaliśmy do Nauheim czy do Kissingen. Ojciec mój zawsze potrzebował kuracji dróg żołądkowych, więc Kissingen, Orzeszkowa leczyła serce — więc Nauheim. Dlatego to kojarzę, że wtedy w tej miejscowości, o do dziś dla mnie niepewnej nazwie, spotkały się dwie wielkie Polki: Orzeszkowa i Modrzejewska. Bawiący tam Polacy postanowili wielkie rodaczki uczcić bankietem, na którym byli moi rodzice, adwokat Leon Bielawski (były aplikant mojego ojca) z żoną, wielu innych, no i... ja. Co mieli rodzice ze mną zrobić? Tylko zabrać. Siedziałam przy mamie po stronie Orzeszkowej. Ojciec mój naprzeciwko, przy Modrzejewskiej, już wtedy pewnie sześćdziesięcioletniej, bardzo zgaszonej. Było to chyba już po śmierci jej męża, Chłapowskiego, bo była sama i nabierała sił przed tournée po Ameryce.
Helena z Jaczynowskich Roth, Czasy Miejsca Ludzie. Wspomnienia z Kresów Wschodnich, Wydawnictwo Literackie, 2011
Do wspomnień zetknięć się moich z Orzeszkową w latach dzieciństwa: pamiętam, że kiedyś pisarka była u nas. Mama zawołała mnie wtedy do salonu, a Orzeszkowa wręczyła mi napisane przez siebie opowiadanie dla dzieci Przygody Jasia z własnoręczną, bardzo miłą dedykacją dla mnie. Była to bardzo ładna powiastka o chłopczyku, który w dzień wigilijny zabłądził w Grodnie, trafił w nie znaną mu dzielnicę i tam, przygarnięty przez ubogich garncarzy znad Niemna, u nich Wilię spędził. Książeczka miała ładną szatę graficzną, ładnie ilustrowaną, przyjemną, ciekawą treść. Nie wiem, dlaczego przy wznawianiu wydania dzieł Orzeszkowej nie jest i ona wznawiana? Czyżby dzieci nie zasługiwały na to pierwsze zetknięcie się z wielką pisarką? Albo może o tej książeczce dziś nic się już nie wie, tak jak o spotkaniu Orzeszkowa-Modrzejewska.
Drugą jeszcze życzliwość Orzeszkowej dla mnie pamiętam. Rzadko wyjeżdżała ona za granicę. Władze robiły jej zawsze trudności, jednak wracając z jakiejś podróży, przywiozła mi śliczną, średniej wielkości lalkę plus całą wyprawę dla niej w specjalnym kuferku! Był on oklejony czarnym papierem, opasany imitacją skóry, nabijany mosiężnymi gwoździkami z zamkiem i kluczykiem. W środku były dwie szuflady, pełne toalet, no i ten klucz! Długie lata po tym, jak lalka już żywot swój zakończyła, przechowywałam kufereczek.
Helena z Jaczynowskich Roth, Czasy Miejsca Ludzie. Wspomnienia z Kresów Wschodnich, Wydawnictwo Literackie, 2011