Wydaje się, że jazda konna – popularna w XIX w. zarówno z konieczności, jak i dla sportu – nie była w Polsce tak rozpowszechniona wśród kobiet, jak w innych krajach. Uważano ją za ryzykowną dla zdrowia, może miał też swoją wagę fakt, że łatwo przemieszczająca się kobieta na koniu mogła wymknąć się nadzorowi. Jazda konna nie wzbudzała entuzjazmu nawet ze strony lekarzy, nawet tych propagujących ruch i higienę. W 1885 r. „Kurier warszawski” informował o regularnie jeżdżących konno młodych damach jako o zjawisku dość niezwykłym. Wiadomo, że mieszkanki Dereszewicz nie jeździły konno, gdyż pan Kieniewicz był temu przeciwny.

Panie jeździły konno wyłącznie w damskim siodle. Wymagało to specjalnie ułożonego konia – amazonka w damskim siodle nie mogła używać nacisku pięt i sygnalizowała koniowi polecenia za pomocą ruchów szpicruty. Aby wsiąść na konia użytkowniczka damskiego siodła wymagała z reguły pomocy – przeważnie mężczyzny, który by ją podsadził (chociaż możliwe było wejście po schodkach). Zsiadanie z konia także przeważnie odbywało się przy asyście.

Według zasad etykiety dama nigdy nie jeździła konno sama (miało to też przyczynę praktyczną – w razie spadnięcia z siodła miałaby trudności z powrotem na nie).

 

Obok tego, bardzo dobrze jest dziecko uczyć konnej jazdy, pływania, szybkiego biegu przez gonitwy, fechtunki, jazdy na łyżwach, robienia wiosłem, a nawet pasowania się i bitwy na pięście. Wszystkie te umiejętności, obok zbawiennego wpływu na rozwój sił fizycznych, stają się niezmiernie pożytecznemi w dalszym ciągu życia, tak dalece, że od nabycia ich nie powinno się usuwać nawet dziewczynki. Nie idzie tu o to aby dziewczynka stawszy się kobietą, zmieniła się w kawalerzystę, umiejącą wywijać rapirem, w pasowaniu powalić przeciwnika lub wykuksować go pięścią i popodbijać oczy, ale przez podobne szermierki pozbywa się lękliwości już wrodzonej, która nie wyniszczana przechodzi w stan chorobliwy, na widok konia kręcącego się, pałasza, sztyletu lub pięści groźnie podniesionej, sprowadzających spazmatyczne kurcze, bezwładność lub zupełne omdlenie.

O wychowaniu. Rozwój w dziecku sił fizycznych, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1875

 

Jazda konna przyspiesza rozwój płciowy panien, dla tego jest szkodliwą.

Jakub Rosenthal, Poradnik lekarski dla kobiet, Warszawa 1875

 

I konna jazda i celne strzelanie nie są do pogardzenia, lubo te dwie zręczności, nie każdemu już dostępne.

Spirydion, Kodeks światowy czyli Znajomość życia we wszelkich stosunkach z ludźmi. Na podstawie dzieł Pani d'Alq ułożył, Warszawa, Kraków 1881

 

Codziennie w godzinach rannych, bez względu na pogodę, w Alei Ujazdowskiej można spotkać cztery młode panie, oddające się konnej jeździe. Jest to pewien rodzaj klubu damskich sportsmanów, urągający mężczyznom i ich zniewieściałości. Panie nasze od pewnego czasu wzięły się z prawdziwie kobiecym zapałem do różnych przyjemności i zabawom do niedawna jeszcze uważanych za wyłączny monopol rodzaju męskiego.

„Kurier Warszawski”, 1885

 

Nasze panie uprawiają z takiem zamiłowaniem konną jazdę, że aż jakiś przedsiębierca zamierza urządzić specyalną reitschulę dla dam. Czy nie szkoda czasu i atłasu?...
Rozrywka jest do pewnego stopnia dobrą i korzystnie wpływa na zdrowie, gdy jednak czas na coś lepszego zużytkować można, po co tracić ten najcenniejszy kapitał, jaki on przedstawia. Do tegoż zakresu działalności zaliczamy również strzelanie do celu, które staje się dziś modną zabawką, tak modną i szykowną, że aż o niej wspominano dwukrotnie, zaznaczając tryumfy ośmnastoletniej panienki.
Na co to? powiedzcie panie, z kimże myślicie wojować? Wszak pięknemi oczyma umiecie trafiać prosto w serce i silniejsze od kul zadawać w niem rany. Czyż więcej nam potrzeba?
Chcecie laurów pani Clovis Hugues? nie, o to nie śmiałbym was posądzać.

Wiadomości z kraju, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1885

 

Nasze sportsmenki. W sobotę, jak donosi „Kuryer Codzienny", rozegrał się w Warszawie wyścig na długą metę, w którym wzięły udział dwie panie. O godzinie 8 rano od rogatki Belwederskiej ruszyło ku Grójcowi pięć koni, z których trzy dosiadane były przez panów, a dwa przez amazonki. Przez pierwsze trzy mile jeźdźcy jechali razem, następnie zaś wyprzedził wszystkich pan Ad. Cz., gdy jednak brakowało już tylko pięć wiorst do mety, panna Anastazya G. wypuściła swego konia i pomimo forsownej jazdy współzawodnika stanęła pierwsza w Grójcu. Przez całą drogę do Grójca odpoczywano tylko trzy razy po 40 minut, a jednak dystans to 43 wiorstowy. Napowrót jechano o wiele forsowniej; odpoczywano również trzy razy, panowie jednak skracali przystanki od 25 do 35 minut, panie zaś musiały odpoczywać po 50 minut.
Pierwszym przy rogatce stanął pan Józef Bi., drugą zaś była panna C., reszta towarzystwa nadjechała po upływie 24 minut. Tym sposobem w ciągu 12 godzin odbyło drogę wynoszącą 86 wiorst, co wynosi przeszło milę na godzinę.
Taka forsowna jazda z udziałem pań w kołach sportsmeńskich uważaną jest za niezwykłą. Zwyciężczyni w pierwszym biegu (do Grójca) otrzymała nagrodę, składającą się ze złotego zegarka z odpowiednim napisem.

Wiadomości z różnych stron, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1888

 

Mówiliśmy już o wszystkich przyjemnościach, o najrozmaitszych zabawach, oprócz jednej, którą uważam rzeczywiście za szczyt wszelkich uciech światowych, to jest o konnej jeździe. Każda z was, kochane czytelniczki, jeżeli miała sposobność używania konnych przejażdżek, zapewne mi przyzna, iż dusza się rozpromienia na to wspomnienie. Zupełnie jakieś inne uczucie w nas wstępuje, kiedy siedzimy na grzbiecie dobrze wyjeżdżonego konia, a taki tylko dla kobiety możliwy; oprócz tej koniecznej zalety wiele mu innych jeszcze potrzeba, a mianowicie spokojny temperament i zdrowe nogi; o oczy mniejsza, jeżeli amazonka doświadczona i wyćwiczona, sama konia umiejętnie prowadzi.  Najlepsze do wierzchu konie są arabskie, mają bowiem nadzwyczaj zgrabne ruchy, noszą lekko i szybko, a przy tem nie są zbyt wysokie. Sądzę, iż równie w tym względzie przydatnymi mogą być anglo-araby.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Przy używaniu tak wielkiej przyjemności kierowania koniem, uganiania się z wichrami i bujania po polach i lasach, chociaż nie jestem wcale trwożliwą, zalecam wam, kochane czytelniczki, wielką ostrożność i zachowanie się zawsze w granicach rozsądku. Każde zbyteczne zmęczenie, będące u początkujących amazonek zupełnie naturalnem, szkodzi nietylko zdrowiu, ale usuwa zarazem przezorność i pewność, które jedynie są zrównoważeniem możliwych niebezpieczeństw, napotykanych przez amazonki.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Pierwszym z nich jest: siedzenie prosto i pewno, drugim lekkie trzymanie cugli w ręku, powodując niemi akuratnie i nie szarpiąc.  Dalej koniecznie trzeba się zaraz przyzwyczajać do siedzenia na koniu z gracyą, gdyż lepiej nigdy tego nie próbować, jak wyglądać niezręcznie i nieporadnie. Wystrzegajcie się zwłaszcza, nie należąc do cyrku ani pana Renza, ani pana Blumenfelda, jakichś z koniem nadzwyczajnych skoków przez rowy i płoty, wyścigów z mężczyznami i t. p. Zdaje mi się, iż to nie może sprawiać żadnej przyjemności, będąc w samej rzeczy bardzo niebezpiecznem. Zawsze i wszędzie zalecam umiarkowanie.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Nakoniec dajemy słów kilka o ubraniu dojazdy konno, stanowiącej dla wielu pań ulubioną rozrywkę w porze letniej. Odradzamy ją stanowczo osobom zbyt korpulentnym, bo te jadąc konno przedstawią się niekorzystnie — przeciwnie osoby szczupłe z ruchami elastycznemi, na koniu uwydatnią jeszcze gracyę i wytworność ruchów — powtarzamy więc, że, aby być piękną amazonką trzeba liczyć się nie z wiekiem i młodością lecz z tuszą. Spódnice amazonek są modne dłuższe, powinny spadać przynajmniej o 25 — 30 cent. poza strzemię. Staniki mają ten sam fason; zwykle dodają baskinę dość długą, sięgającą do siodła, co jest bardzo zgrabne bo zasłania opięcie spódnicy. Na głowie kapelusz z małem rondkiem tak zwany melonik lub kapelusz wysoki podobny do męzkiego.

O ubiorach, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1891

 

Ileż to mamy tak zwanych dzielnych amazonek, które, bez najmniejszego pojęcia o jakichkolwiek zasadach, dosiadają zupełnie surowych koni. Dobrze jeszcze, gdy do czynienia mają z poczciwemi, zapracowanemi fornalkami, lecz, gdy owa dzielna dama znajdzie się na wierzchowcu, z temperamentem i nauką – wtedy nie umie sobie poradzić – i o wypadek nie trudno.

Maria Wodzińska, Amazonka. Podręcznik jazdy konnej dla dam, Warszawa 1893

 

W Anglii, Francyi, i prawie wszędzie za granicą, kobiety dochodzą do prawdziwej doskonałości pod tym względem – u nas rzadziej to się zdarza. Prawda, że w owych krajach jazda damska jest nie tylko rozrywką, przyjemnością, lecz niejako nawyknieniem, codzienna potrzebą; tam małe dziewczynki rozpoczynają już naukę jazdy konnej.
U nas, do niedawna jeszcze, uważana ona była za ekscentryczność: niemal palcami wskazywano panie jeżdżące konno. Od lat kilkunastu dopiero wchodzi ona coraz bardziej w użycie.

Maria Wodzińska, Amazonka. Podręcznik jazdy konnej dla dam, Warszawa 1893

 

Dawniej mylnie sądzono, że jazda konna przyczynić się może do utraty zdrowia kobiet zamężnych lub panien nawet. Znajdują się jeszcze doktorzy, najsurowiej zabraniający jazdy konnej swym pacyentkom. Dużo jednak lekarzy zaleca ją jako środek higieniczny, a nawet wprost leczniczy. (Ruch mięśni jeźdźca przy szybszym chodzie konia, niezmiernie podobnym jest do tak modnego dziś massażu, a nawet w wielu wypadkach bywa od niego skuteczniejszym).

Maria Wodzińska, Amazonka. Podręcznik jazdy konnej dla dam, Warszawa 1893

 

Wieleż to razy słyszymy głosy oburzenia przeciwko damom dosiadającym konia, i narażającym się na śmierć dobrowolną. Są nawet ludzie dowodzący, iż nigdy nie grozi człowiekowi większe niebezpieczeństwo, jak kiedy znajduje się w siodle!

Maria Wodzińska, Amazonka. Podręcznik jazdy konnej dla dam, Warszawa 1893

 

Konia ujeździć pod damskie siodło, może tylko fachowy jeździec. (Zanim koń jest dobrym damskim koniem, musi rzecz prosta być najpierw ujeżdżonym przez mężczyznę).
Przy ujeżdżaniu konia, przeznaczonego pod damskie siodło, jeździec, prawie od początku tresury powinien pamiętać, aby koń nauczył się słuchać szpicruty, która dla amazonki zastępuje brak prawej nogi czyli prawego szenkla.

Maria Wodzińska, Amazonka. Podręcznik jazdy konnej dla dam, Warszawa 1893

 

Dama jeżdżąca na męzkiem siodle, rzecz prosta, przestaje już być amazonką, i jako jeździec rodzaju żeńskiego, może wprawdzie dorównać mężczyznom, zawsze jednak do pewnego tylko stopnia; wątpię bowiem czy znajdują się niewiasty z siłą fizyczną równającą się męzkiej, (o sile moralnej nie mówię, gdyż w tej zwykle kobiety przewyższają ród męzki) – aby w danym wypadku z młodym, silnym i narowistym koniem poradzić sobie mogły.

Maria Wodzińska, Amazonka. Podręcznik jazdy konnej dla dam, Warszawa 1893

 

Nie mogę nie wspomnieć tu o jeździe dam po męzku, która od lat kilku na zachodzie zaczyna być w użyciu. Wszędzie, a tem bardziej u nas, gdzie każda nowość przychodzi spóźnioną jazda ta dla pań uważaną jest dotąd za wielką ekscentryczność. Być może, iż z czasem znajdzie większe zastosowanie, nie można bowiem odmówić jej racyi bytu tak pod względem hygieny, wygody, jak i możności opanowania konia przez płeć słabą. Jakkolwiek przed trzema laty, pierwsza wprowadziłam u nas ten nowy sposób jazdy dla pań – nie zachęcam bynajmniej naszych amazonek do naśladowania mnie. Jazda po męzku, jedyna wprawdzie dozwalająca kobiecie zażycia surowego konia, a nawet ujeżdżenia go, powinnaby pozostać tylko dla specyalistek.

Maria Wodzińska, Amazonka. Podręcznik jazdy konnej dla dam, Warszawa 1893

 

Maria Wodzińska, Amazonka. Podręcznik jazdy konnej dla dam, Warszawa 1893

 

Wydaje się, że nadmierna pasja do jazdy konnej (i polowań) u kobiet nie odpowiadała Marii Ilnickiej:
Ale zostawiając już to na stronie, dodać trzeba, że dla kobiet, jak to zaczyna być modą w Anglii, polowanie, rybołówstwo, wyścigi konne są rzeczą mało właściwą i mężyce takie zawsze coś tracą nietylko z wdzięku niewieściego. Smagająca konia szpicrutą, strzelająca do ptaka, goniąca z chartami za zającem, musi coś utracić z delikatności, z czułości serca kobiecej, i dla szczęścia rodzin, dla spełnienia w życiu tych zadań, które przypadają na dział kobiety, lepiej jest stokroć, gdy kobieta zachowa wrażliwość wobec wszelkiego bólu, gdy cierpienie jakiejkolwiek istoty żywiej wzrusza serce jej litością — gdy wreszcie nie będzie uważać sobie tego za chwałę, że się umie zdobyć na siłę tego męztwa, które w życiu jej jest mniej potrzebnem, niż tkliwość poświęcona, nakazująca jej koić cierpienia — być w rodzinach poświęceniem bez miary a w społeczeństwie siostrą miłosierdzia, opatrującą rany najwstrętniejsze.

M.I., Piękność natury, w: „Bluszcz”, 1890

 

W ogóle sport, oprócz łyżwowego, nie bardzo jest u nas uprawiany przez kobiety, a przydałby się im bardzo, jako środek wyrobienia większych sił muskularnych i hartowania wątłych organizmów.
W Anglii prawie każda panna na wydaniu umie pływać, jeździć konno i gimnastykować się; u nas mało która uczy się tego, ale za to uczy się malować albo grać na fortepianie.

Quis, Pogawędka, w: „Bluszcz”, 1892

 

Powiedziano, iż każdy prawowity John Bull nosi w sobie zaród home’u, i zawsze i wszędzie umie go sobie wytworzyć na obczyźnie. Dzieje się to dlatego, iż mu nigdy i nigdzie żywiołu niewieściego i pomocy kobiecej nie braknie. Zkądinąd hartowne i hygieniczne wychowanie, zdrowa fizyczna tressura, ćwiczenia ciała, konna jazda, gymnastyka, kąpiele, darzą Angielki dzielnością moralną i fizyczną krzepkością, urabiają w nich więcej nerwu, aniżeli nerwów i zbroją je na walkę życia, na niebezpieczeństwa, jakieby je w domu czy w drodze zaskoczyć mogły.

Wędrowne ptaki, w: „Bluszcz”, 1892

 

Jeszcze więcej zaniedbanym i są sporty, mimo, że ten rodzaj ruchu nadawałby się najwięcej dla dorosłej kobiety. Sporty bowiem prócz własności zdrowotnych, łączą w sobie także pewną sposobność do wyrobienia i okazania wdzięku i elegancyi.

Dr Władysław Hojnacki, Hygiena kobiety, Lwów 1902

 

Największe zastosowanie u nas mieć mogą rodzaje sportów: wycieczki i podróże, polowanie, pływanie, wiosłowanie, ślizgawka, jazda konna i jazda na rowerze.
Jazda konna jest sportem eleganckim, arystokratycznym , jeżeli tak można powiedzieć, który zasługiwałby na rozpowszechnię. Na nieszczęście moda i możność rzadko się tylko bratają z hygieną i jazda konna pozostaje fizyczną przyjemnością zmonopolizowaną przez zamożne stany. Szkoda! Właśnie dla istot tak delikatnych i słabych jak nasze kobiety, jazda konna nadawałaby się bardzo. Jazda konna jest niejako mieszanem ćwiczeniem i łatwem i nużącem. Aby usunąć z niej stronę nużącą, powinna ona być codzienną. Wymaga ona dalej obszerniejszych niż dotąd kostyumów, zniesienia lub zmiany dotychczasowych uciskających gorsetów, oraz pewnego zreformowania dotychczasowego siodła z boku, które wymagając ciągłej pracy mięśni grzbietowych łatwo u osób skłonnych wywołać może skrzywienia kręgosłupa. Przy jeździe konnej pamiętać trzeba, że najbardziej męczącym jest t. z. trucht (kłus) i kobiety cierpiące wystrzegać się go powinny. Używanie podczas jazdy konnej opaski brzusznej (zwłaszcza u kobiet otyłych) jest rzeczą bardzo chwalebną.

Dr Władysław Hojnacki, Hygiena kobiety, Lwów 1902

 

Umiarkowana przechadzka, zajęcia gospodarskie i t. p. nie przyniosą szkody twemu zdrowiu; jednakże od jazdy konnej, ślizgawki, wieczorów tańcujących, jazdy na bicyklu, męczących wycieczek górskich, tak samo zresztą, jak forsownego szycia na maszynie nożnej każda kobieta w ciągu kilku dni perjodu powstrzymać się powinna.

Izabela Moszczeńska, Co każda matka swojej dorastającej córce powiedzieć powinna, Warszawa 1904

 

Jazda konna jest ćwiczeniem bardzo zdrowem dla kobiety – nadaje giętkość ciału i wdzięk całej postaci. Amazonki robią się u krawców specyalnych; niezależnie od amazonki, trzeba mieć na sobie spodnie. Jeżeli mężczyzna towarzyszy kobiecie, to nie powinien najpierw dosiąść rumaka, zanim nie podsadzi damy na siodło, jedzie koło niej, ażeby być w pogotowiu na wypadek nieszczęścia; najlepiej jechać po lewej, w takiej odległości, ażeby ostrogą nie zaczepić długiej sukni towarzyszki.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

Z liczby sportów kobiecych najmniej potępianą bywa jazda konna. Dlaczego? Nie dlatego zapewne, że ćwiczenie to wymaga mniej siły, mniej zimnej krwi i że jest łatwiejszem od innych; raczej dlatego, że ma pochodzenie arystokratyczne i że przykład, dany z góry, służy za dostateczną zachętę. Cóż jednak, kiedy nie wszystkie panie smakują w tym sporcie, nie dla wszystkich ma równy urok ta szybka jazda, zwalniana na wązkich ścieżynach, te gałązki leszczyny, muskające po twarzy w przelocie, to prucie powietrza za wolą upojonego pędem rumaka, to osadzanie go w miejscu wobec przeszkody, to ponowne zwolnienie cugli za hasłem: »wiatry z drogi! góry z drogi!« – wszystko to ma czar niezaprzeczony. Panie, które zasmakowały w rozkoszach jazdy konnej, gardzą poziomą uciechą roweru. Ale inne? Inne, w kompensacie, dosiadają rumaków stalowych.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów 1905

 

Kobieta, siadając na konia, powinna podebrać amazonkę lewą ręką, stanąć jak najbliżej konia twarzą do jego łba i położyć prawą rękę na tył siodła. Mężczyzna, pomagający damie, trzyma prawą ręką w pewnej odległości od ziemi. Dama stawia na tej ręce lewą nogę i wskakuje na konia w chwili, gdy on ją podsadza. Nie podnoście się zbyt wysoko na siodle, nie kładźcie się na szyi konia, nie trzymajcie uzdy obiema rękami. Młode panny nie powinny jeździć jako amazonki bez towarzysza.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów 1905

 

Z zapisków Kajetana Kraszewskiego z 1879 roku można się dowiedzieć, że długie konne przejażdżki nie były obce hrabiance Zamoyskiej (chociaż panna Kraszewska w cytowany fragmencie jedzie linijką):

Dziś był u nas hr. August Zamoyski z córką panną Anną, oboje konno przyjechali z Różanki, już ten spacer dawno ukartowała sobie była panna Anna koniecznie, spory kawał drogi – odprowadziliśmy ich konno także we dwóch ze Sławciem, a Antosia linijką, ale się ten spacer nie powiódł, bo za Dańcami na piaskach Antosia zaczepiwszy osią linijki za oś wózka, którym jechał człowiek hrabiostwa, urwała mutrę z końcem osi i ledwie się dociągnęła do domu, bo koło spadało ciągle.

Kajetan Kraszewski, Silva rerum. Kronika domowa, Warszawa 2000

 

Tak wspomina jazdę konną w wakacje z siostrą Jadwiga Klemensiewiczowa:

Ponieważ wtedy kobiety jeździły konno jedynie po damsku, w odpowiednio długich i rozciętych amazonkach, których poły spływały z obu boków konia, zakrywając nogi jadącej damy – więc i my, choć dzieci jeszcze i mimo że nam jazda taka była bardzo niewygodna, nie odważyłyśmy się siadać na męskim siodle po męsku. I to pomimo że w naszych wycieczkach przeważnie nikogo nie spotykałyśmy. Ale mógł nas ktoś zobaczyć i zgorszyć się; to wystarczało, aby się męczyć przez kilka godzin. Zamiast amazonek wkładałyśmy na siebie jak najdłuższe i bardzo fałdziste spódniczki, które pozwalały na „przyzwoite” siedzenie na koniu.

Jadwiga z Sikorskich Klemensiewiczowa, Przebojem ku wiedzy. Wspomnienia jednej z pierwszych studentek krakowskich z XIX wieku, Warszawa 1961

 

Konno jeździła także Janina Żółtowska, chociaż bez entuzjazmu i nie w Dereszewiczach:

Za młodu babunia była smukła, szczupła, wysokiego wzrostu (dlatego czuła zawsze pogardę dla małych osób), słynęła z ładnej cery, nosek miała mały i krótki, oczy trochę skośne, szerokie policzki i pukle ciemnych włosów. Z wiekiem zrobiła się otyła i ociężała, dlatego zapewne, że mój dziadek nie znosił ruchliwych kobiet i szczególnie sprzeciwiał się temu, żeby jeździły konno.

Janina z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy, inni ludzie, Londyn 1998

 

Wróciwszy do Bolcienik jeździłam konno. Mój wierzchowiec był angloarabem o łagodnym wejrzeniu i łagodnych chodach, zupełnie nie umiałam nim kierować i spacery na nim nie sprawiały mi żadnej przyjemności. Byłam zawsze delikatnego zdrowia i rosnąc sama, nie miałam przy kim rozwinąć ducha tężyzny i zamiłowania do sportów. W Dereszewiczach mój dziadek potępiał konną jazdę u pań i Madzia zaraz zastosowała się do jego życzeń. Tego lata w sąsiedztwie zapanowała moda wspólnych spacerów konno, organizowali je Witold Houwalt, doskonały jeździec, i kompan jego Warzyński; brali w nich udział Jamont, Zosia Kalinowska, Karol Wagner ze starszą siostrą Heleną i inni przygodni jeźdźcy. Spotykaliśmy się w jednym dworze, dojeżdżali na podwieczorek do drugiego albo galopowali gościńcem zarosłym trawą, aleją ze starych brzóz.

Janina z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy, inni ludzie, Londyn 1998

 

Jedną zawołaną amazonkę wspomina Józef Mineyko:

Młoda pani Władysławowa Tyszkiewiczowa z książąt Lubomirskich z Kruszyny niezmiernie lubiła konie, znała się na nich świetnie, sama jeżdżąc konno doskonale. Więc stajnie landwarowskie były wypielęgnowane niczym salony w pałacu.

Józef Mineyko, Wspomnienia z lat dawnych, Warszawa 1997

 

Na podobny temat: Strój do konnej jazdy, Etykieta jazdy konnej