Jazda konna także była obwarowana licznymi zasadami. Kobieta na grzbiecie konia znajdowała się w większym stopniu poza kontrolą i w jej zasięgu znajdowało się znacznie więcej swobody.

Dlatego zalecano, aby damy nigdy nie jeździły same (miało to również aspekt praktyczny – wsiąść na damskie siodło było znacznie trudniej niż na zwykłe, więc w razie upadku z konia damie potrzebna była pomoc). Chociaż kobietom na wsi zdarzało się jeździć i samotnie.

 

Panna, której matka ani żaden z krewnych nie jeździ konno, może używać przyjemności konnej jazdy na wsi, ale w towarzystwie człowieka poważnego wiekiem i wtedy tylko, kiedy matka jej jedzie za nimi powozem.

Zwyczaje towarzyskie (Le savoir-vivre) w ważniejszych okolicznościach życia przyjęte, według dzieł francuskich spisane, Kraków 1876

 

Osoby niebędące jeszcze obeznanemi dokładnie z sztuką, jeżdżenia konno, co nie jest znowu tak bardzo łatwem, powinny zrazu rozpuścić na wiatr swoje piękne włosy, ponieważ, choćby najlepiej zapięte, skoro zaczną, spadać wśród jazdy, nietylko iż są powodem bardzo niemiłego uczucia, ale nawet i względnie mogą, spowodować bardzo niemiłe następstwa, przeszkadzając młodej amazonce w zajmowaniu się koniem.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Bardzo jest przyjemnie samej jeździć czasami, ale o wiele bezpieczniej w towarzystwie brata, ojca, lub kogoś z rodziny; w ogóle, żeby same panienki puszczały się na konne przejażdżki, mało dotąd jest przyjętem.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

Zdaniem moim – dama nie powinna jeździć sama; nawet kilka amazonek razem bez towarzystwa męzkiego, obejść się nie mogą.
Trudno, rade nie rade, wyznać musimy, iż stanowimy słabszą połowę rodzaju ludzkiego, i że w tym wypadku (co prawda wyjątkowym) towarzystwo męzkie jest nam niezbędne. To też amazonka nie mająca towarzysza do spaceru konnego, powinna jechać z groom’em, który w odległości kilku nastu kroków ma za swą panią podążać.
Jeżeli która z dzielnych amazonek odpowie mi, iż u siebie na wsi, nigdy inaczej nie jeździ konno jak sama – zgodzę się z nią pod warunkiem, że te podróże solo odbędą się w wyjątkowych okolicznościach, to jest na bardzo wypróbowanym koniu, oraz w miejscowościach, gdzie powtórne wsiadanie na konia, odbyć się może bez widzów. Każda z pań przyzna mi chyba, iż utrudnione, prawie do niemożebności wdrapywanie się amazonki na siodło, estetycznem nie jest.

Maria Wodzińska, Amazonka. Podręcznik jazdy konnej dla dam, Warszawa 1893

 

Mężczyzna towarzyszący damie konno, jedzie po prawej jej stronie, by w razie zbytecznego zbliżenia się koni, nie zawadzał jej a miał przytem możność dania pomocy, gdyby zaszła potrzeba schwytania cugli lub t. p.
Tylko w miejscach tłumnych, jak np. na ulicach, jeździec przejeżdża na lewą stronę, by uchronić nogi amazonki, od przejeżdżających zbyt blizko powozów lub t. p.

Maria Wodzińska, Amazonka. Podręcznik jazdy konnej dla dam, Warszawa 1893

 

Amazonce powinien towarzyszyć jadąc zawsze z prawej strony, ojciec, mąż, brat lub blizki krewny, na wsi nie mając kogo z krewnych trzeba kazać jechać za sobą służącemu, byle ten był rozgarnięty i umiał obchodzić się z końmi. Trzeba zawsze pamiętać, że mała niedokładność w osiodłaniu konia, może wywołać smutne następstwa.

O ubiorach, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1895

 

Kobieta, siadając na konia, powinna podebrać amazonkę lewą ręką, stanąć jak najbliżej konia twarzą do jego łba i położyć prawą rękę na tył siodła. Mężczyzna, pomagający damie, trzyma prawą ręką w pewnej odległości od ziemi. Dama stawia na tej ręce lewą nogę i wskakuje na konia w chwili, gdy on ją podsadza. Nie podnoście się zbyt wysoko na siodle, nie kładźcie się na szyi konia, nie trzymajcie uzdy obiema rękami. Młode panny nie powinny jeździć jako amazonki bez towarzysza.
Kawaler, jadący konno w towarzystwie damy ponosi wszelkie wydatki, jakie mogą wypaść w drodze.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów 1905

 

Jadąc konno w towarzystwie damy lub zwierzchnika, trzeba się trzymać lewej strony i nie wyprzedzać jadących obok. Dama, siadając na konia, powinna być ubrana według najświeższej mody, ale nigdy nie trzeba przywdziewać strojów fantastycznych, gdyż damę, ubraną zbyt jaskrawo lub wyszukanie, można przyjąć za cyrkówkę.

Mieczysław Rościszewski, Dobry ton, Warszawa, Lwów, 1905

 

Gdy dama siądzie na siodle, kawaler powinien jej pomódz w wyszukaniu strzemienia i włożyć w nie jej lewą nogę. Poczem, gdy dama już siedzi mocno, obowiązany jest poprawić jej amazonkę.
Obecność grooma lub berajtera nie zwalnia grzecznego mężczyzny od tych wszystkich obowiązków względem swojej towarzyszki, tak jak obecność lokaja w pokoju nie zwalnia kawalerów od takich uprzejmości, jak podanie krzesła damie i t. p.

Mieczysław Rościszewski, Dobry ton, Warszawa, Lwów, 1905

 

W drukowanym w „Tygodniku Mód i Powieści” utworze Zbigniewy Zmorskiej młoda panna wychowana na ukraińskich stepach zostaje pouczona, jak wypada jeździć konno w mieście:

 — To wszystko bardzo dobrze — przerwała Jenerałowa — ale, nie  powinnaś robić tego po raz drugi.
— A to dlaczego? wielkiemi oczami patrząc na ciotkę zapytała dziewczyna z największem zadziwieniem. — Dlatego, że to rzecz niestosowna dla młodej panienki. — Co takiego, ciociu? czy to, że schwyciłam Burana, czy że go dosiadłam?
— I jedno i drugie. Gdzież można aby młoda osoba, kobieta z dobrego towarzystwa, razem ze służbą wdawała się w gonitwy za wpółdzikim koniem, a co gorsza skakała na niego jak kozak i sama odprowadzała do stajni.
— Przecież to nic złego ciociu! Słyszałam przecież, że kobiety wielkiego świata jeżdżą także konno!
— Zapewne, nie oklep jednakże, nie na uździenicy i nie w krótkiej sukni. Wszystko na świecie robić można z zachowaniem pozorów i z godnością.
— Ach, krótka suknia, czy długa, angielski munsztuk, czy uździenica z łańcuszkiem, czyż to nie jedno? żywo przerwała dziewczyna. Wierz mi ciociu, że nie zrobiłam dzisiaj nic złego! Gdyby to była rzecz niedobra, niezawodnie Hordij nie byłby mi na to pozwolił, a on to właśnie sam nauczył mnie dosiadać tak konia nie dotknąwszy go i prosto z ziemi.

Zbigniewa Zmorska, Z opowiadania rezydenta. Powieść., w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1882

 

Na podobny temat: Jazda konna, Strój do konnej jazdy