Pierwszy bal był przedmiotem marzeń pensjonarek i wielkim wydarzeniem w życiu młodej panny. Bale były najbardziej spektakularnymi wydarzeniami towarzyskimi, wymagały wielu przygotowań, eleganckich toalet. Były pierwszą możliwością pokazania się w naprawdę licznym towarzystwie, poznania odpowiednich młodych mężczyzn, zawarcia nowych znajomości. Panienki marzyły wieczorami o tańcach i miłosnych podbojach.
Zasady etykiety nakazywały, by na pierwszym balu panna ubrana była w białą suknię, z jak najprostszą fryzurą i najskromniejszą biżuterią.

Na pierwszym balu, ma zazwyczaj młoda panna toaletę białą, skromną a poetyczną. Zaledwo ubarwia się ją jakimś kwiatkiem we włosach, jakąś niebieską wstążką w pasie, broń zaś Boże od sztucznej, wysoko piętrzącej się, koafiury, — najprościej splecione warkocze lub loki, oto najpiękniejsza ozdoba!

Spirydion, Kodeks światowy czyli Znajomość życia we wszelkich stosunkach z ludźmi. Na podstawie dzieł Pani d'Alq ułożył, Warszawa, Kraków 1881

 

Jeżeli panienka ma ojca, on ją wprowadza w salony, on ją przedstawia swym starym przyjaciołom, jemu też przedstawiają się z pośpiechem danserzy. Rzadko kiedy nie udaje się to pierwsze wejście w świat, jeżeli tylko dziewicę cechuje istotna niewinność i świeżość młodości.
Byłaby przeto anomalją młoda panna, przeładowana kwiatami, wstążkami i kosztownościami, ze spojrzeniem zuchwałem i głową pysznie wzniesioną.

Spirydion, Kodeks światowy czyli Znajomość życia we wszelkich stosunkach z ludźmi. Na podstawie dzieł Pani d'Alq ułożył, Warszawa, Kraków 1881

 

Bal i zabawy kostjumowe.
Przy odczytaniu niniejszego rozdziału, serduszko niejednej z naszych młodych czytelniczek uderzy w przyspieszonym rytmie.
Wszak bal nie jest zjawiskiem powszedniem, a cóż dopiero pierwszy bal!
Rozumiemy dokładnie wzruszenie, poprzedzające tę ważną chwilę w życiu naszem i gorączkową niecierpliwość, z jaką się szuka dobrej rady, aby olśnić, porwać publiczność tym pierwszym w świat występem.
Pierwszym balem musi zacząć każda panna szereg innych, toalecie też stosownej do tego występu, poświęcimy naczelne miejsce.
Prawie powszechnie przyjętą została suknia biała na powyższy występ uroczysty i to z całą słusznością; żaden inny kolor nie podnosi do tego stopnia świeżości cery i nie nadaje tak poetycznie skromnego wyglądu, jak kolor biały.
Gdy jednak cera młodej osoby, lub barwa włosów traci w sąsiedztwie powyższego koloru, to śmiało użyć można jakiegokolwiek innego jasnego i delikatnego odcienia.
Fason sukni do pierwszego występu musi być możliwie skromny, jednolity, a wdzięczny. Nierozwiniętej jeszcze figury nienależy przeładowywać zbyt sutemi draperyami; spódniczka o tyle krótka, aby w tańcu nie zawadzała i naturalnie bez treny; krój stanika stosownie do mody i gustu, może być pod szyję, lub skromnie wycięty. Przy biuście chudym, nierozwiniętym, o sterczących kościach, lepiej wybrać fason stanika niewycięty, lub też decolté zasłonić marszczeniem z gazy lub tiulu.

Szyk! Czyli sztuka ubierania się gustownie (poradnik dla kobiet), Warszawa 1890

 

Młoda osoba z domu bardzo zamożnego, nigdy do pierwszego występu balowego nie powinna wybierać ani ciężkich koronek, ani materyi haftowanych, albo przerabianych srebrem i złotem.
Klejnoty też nie mogą być zbyt wartościowe, z masywnego złota lub dużych kamieni.
Stosownemi są: nieduży sznurek pereł, kolja z lekkich ogniw srebrnych czy złotych, z drobnych kwiatków, aksamitka, a najlepiej bukiecik świeżych kwiatów, przypięty do stanika.

Szyk! Czyli sztuka ubierania się gustownie (poradnik dla kobiet), Warszawa 1890

 

Wiele to młodych i pięknych naszych czytelniczek, z bijącem sercem wyczekuje pierwszego balu! Powiewne toalety już się przygotowują — obmyślono starannie w czem najlepiej będzie do twarzy, zostaje jeden tylko szczegół, a mianowicie wachlarz. Jaki wybrać — z piór, krepy czy kwiatów?

O ubiorach, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1891

 

Młoda panienka, wprowadzona w świat, powinna sobie skromnością i dobrocią jednać serca ludzi. Na pierwszy bal ubiera się w sukienkę białą, lekką, włosy czesze gładko i nie przypina do nich żadnych dodatków, prócz pączka róż lub stokrotki. Wdzięk młodości zastępuję tu zupełnie wykwintną toaletę.

Jak żyć z ludźmi? Popularny wykład zwyczajów towarzyskich. Wydanie trzecie, Warszawa, 1898

 

Dla pierwszy raz występującej młodej osoby polecamy suknię białą, której model podziwialiśmy wczoraj na Avenue de l'Opéra.

Konstancya, Korespondencya z Paryża o ubiorach, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1901

 

Nadchodzące święta i dzień noworoczny nastręczą okazję do zebrań mniej lub bardziej licznych. Czasy są smutne i ciężkie, na ogół więcej spada klęsk niż promyków nadziei, ale młodość ma swoje prawa, nie umie smucić się długo, wierzy błyskom nawet błędnych ogników! Wiek podeszły chętnie rozwesela się widokiem wesołości młodzieży, dla tego więc zwykle w terminie świątecznym układają się projekty zabaw i wieczorków. A jeżeli jeszcze w domu dorosła córka to napewno kochająca ją rodzina myśli już o jej wejściu w świat. Pierwsza suknia wieczorowa dla córki, toć to kwestja do głębokiego namysłu dla każdej z matek. Czy ma być biała, czystą białością lilji, albo blado niebieska jak jasny błękit nieba, a może blado różowa jak listki róży stulistnej? Rozstrzygamy kwestję i stanowczo niech będzie biała! To uprzywilejowany kolor młodości, to symbol wiosny życia i niewinności. Biała suknia jest do twarzy zarówno blondynkom jak brunetkom a prostota w odrobieniu największą jej zaletą; urok młodości, świeżość cery i rumieńców ośmastoletniej twarzyczki, czyni zbytecznemi wszelkie wyszukane dodatki i ozdoby.

O ubiorach, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1906

 

Po raz pierwszy ujrzałam dopiero w naszym salonie całe zebranie okolicznego sąsiedztwa: wszystkie panny w moim wieku mniej więcej, młodzież znaną dotąd zaledwie z widzenia, lub nazwiska. Widzę dziś jeszcze ciekawe spojrzenia wszystkich, zwrócone na mnie. Jedni patrzyli tylko na suknię i w liczbie tych, było najwięcej młodych pań, drudzy tonęli w mej twarzy, inni za punkt obserwacyi obrali sobie jeden przedmiot, np. ręce, włosy, oczy, talię. W spojrzeniach jednych, dostrzegałam szczere blaski życzliwości, w innych jakieś gorętsze migania, a nakoniec jeszcze inni zatapiali we mnie swe źrenice, długo, badawczo. Ja sama czułam się dziwnie pomieszana pod tym pręgierzem oczu. Mama, pomagając mi przedtem w ubraniu, mówiła:
— Pamiętaj, Ąnusiu, że powinnaś dziś podobać się wszystkim.
— Dlaczego właśnie dziś?
— Dotąd uważano cię za dziecko, teraz zaś występujesz w roli dorosłej panny, więc odpowiednio do niej powinnaś się zachować, Pomiędzy młodzieżą mającą ci być przedstawioną niezadługo, dobrze byłoby zwrócić uwagę na pana Jana Sokolskiego.
— Dlaczego właśnie na niego? Przecież on nie jest najmłodszym, ani też najprzystojniejszym z okolicznych kawalerów.
— Ale to człowiek zacny, rozumny, szlachetny. Wieś jego Jedlin bez grosza długu, a co się tyczy powierzchowności, tej nic zarzucić nie można — odparła matka poważnie.

Maryś Napieralska, Przesilenie, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1888

 

Kiedy różowy świt zajrzał w okna balowej sali, upadłam znużona w najwyższym stopniu na kozetkę, ukrytą po za ogromną żardinierką. Jeden rzut oka rzucony dokoła, dał mi poznać wyraźnie, choć nieokreślone jeszcze rozczarowanie, nieodzowne zapewne każdemu urokowi. Żółte światło kinkietów zdawało się jakimś błędnym ognikiem wobec wspaniałej tarczy wschodzącego słońca, rozrzucone tu i owdzie grupy gości przedstawiały dokładny obraz zaniedbania. Włosy dam opadające w nieładzie, zmięte kwiaty przy boku, tryskały szyderstwem, kłócącem się z tym niedawnym szałem.
Panowie o twarzach bladych z bezsenności i zmęczenia, zatrzymywali się jeszcze za krzesłami tancerek, usiłując bawić rozmową.
Mnie tymczasem ogarniało zupełne wyczerpanie. Tonęłam coraz głębiej w poduszkach kozety, uczuwając kiedy niekiedy przebiegające drganie nerwowe. W myśli snuły się zwolna liczne koła i kółka wirującej zabawy, w uszach brzmiały wyrazy półgłośne, wykrzykniki, szepty zaledwie dosłyszalne. Pierwszy bal, pierwsze wrażenia w spokojnym, wiejskim świecie. Jak mocno ściskał mi rękę pan Józef, a jak dziwnie patrzył w oczy pan Karol, jaką powagą i grzecznością wyróżniał się od wszystkich mały, brunatny Sokoł. Nagle, ktoś położył rękę na mem ramieniu. Przedemną stała matka, z uśmiechem na poczciwej, miłej twarzy.
— Anusiu, idź spać.

Maryś Napieralska, Przesilenie, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1888

 

Czy pamiętacie, śliczne, młodziutkie panienki, pierwszy bal, pierwszą, białą, tiulową, powiewną sukienkę, pierwsze białe, atłasowe, maleńkie pantofelki, te pierwsze wrażenia, pierwsze rozkoszne chwile, jakich doznaje z was każda, gdy wchodząc na salę balową, słyszy mimo swej woli cichy szept uwielbiania i cichsze jeszcze pytanie, wybiegające na usta każdemu:
— Kto to jest?
— Jak się nazywa?
— Widzę ją po raz pierwszy.
Nim dojdzie do swego miejsca, nim się przywita ze wszystkimi, jak uszka jej różowe łechtane są miłemi słówkami, wiele spojrzeń czuje na sobie przyjaznych, życzliwych, w niektórych czyta najwyraźniej:
— Jakie śliczne, jakie urocze, jakie młodziutkie stworzenie!
Potem to wszystko się zaciera nowemi wrażeniami, silniejszemi, poważniejszemi, ale pierwszego balu nie zapomina się nigdy!
— Ach, ten pierwszy bal!...

Chmurka, Pierwszy bal. (Wizerunek z natury), w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1890

 

Gniewasz się zapewne na mnie, droga Anielko, że nie dotrzymałam słowa i nie opisywałam każdego balu. Zadziwisz się też, gdy Ci powiem, że wszystkie bale do siebie podobne, jak dwaj najrodzeńsi bracia. Idąc na pierwszy, miałam nieco tremy,—mama powiada, że tak zawsze, — a ja powiem, że na wszystkich się doskonale bawiłam. Tańczyłam dużo i bardzo a bardzo przyjemnie rozmawiałam.
Ale i to ci także powiem, że po skończonym karnawale czuję taką pustkę w sercu, taki mrok i taki chłód, jaki bywa w balowej sali, gdy goście z niej wyjdą, a lufciki na wszystkie strony pootwierane.

Zula, List do przyjaciółki po skończonym karnawale, w: „Bluszcz”, 1904

 

Kochana Mania! Taka jestem szczęśliwa! Zdarzyło mi się coś niezwykłego...
Otóż dwa dni temu, w trzecie święto Wielkiejnocy, byłam na pierwszym w życiu porządnym balu u Władzi Żylińskiej. Byli prawie sami dorośli panowie i tylko trzech uczniów; nie wiem doprawdy po co ich zaprosili — Władzia chciała widocznie mnie, jako najmłodszej zrobić tem specyalną przyjemność.Ale, powiedz sama, co mi teraz po uczniach? Już od pół roku skończyłam gimnazyum, mam lat ośmnaście i dwa miesiące, noszę długą suknię, a warkocz upinam w kukiełkę; mam kilka lekcyi i korrepetycyi — zarabiam coś około trzydziestu rubli na miesiąc i Babci płacę za mieszkanie i życie.
Wobec tego, że już zajmuję pewne stanowisko w świecie i już mogłabym wyjść za mąż, gdybym miała konkurrenta, nic dziwnego, że wołałam zadawać się z dorosłymi a uczniakom od czasu do czasu z litości zrobiłam oczko. Pierwszy to raz tańczyłam z prawdziwymi mężczyznami, co się golą, mają duże wąsy, łysiny i pachną potrochu spirytusem, tytuniem i perfumami — wszyscy mieli fraki i białe krawaty.

Marya Kunklowa, Ogień. Nowella, w: „Bluszcz”, 1905

 

Na podobny temat: Wejście w świat