Pranie należało do najbardziej pracochłonnych działań w gospodarstwie. Do tego stopnia zaburzało działanie domu, że wśród porad dla żon, jak zapewnić sobie szczęśliwe małżeństwo, znalazła się także jedna brzmiąca „Robić jak najrzadziej pranie, i to wtedy, kiedy męża nie ma w domu”.
Jednak również w tej dziedzinie życia pojawił się postęp. Zaczęto wynajdywać rozmaite technologie, które miały zastąpić pracę ludzkich rąk i usprawnić cały proces.
Nie bywały one raczej tanie, ale oferowały możliwość zaoszczędzenia na czasie służby (i ewentualnie pani domu) lub na konieczności wynajmowania dodatkowej pomocy. Można je też było po prostu wynająć na czas prania.


Drugą pomocą są praczki mechaniczne, jest to rodzaj kwadratowej tablicy, z blachy wypukło wyginanej, oprawnej w drzewo, która podłożona na balii spadzisto, ułatwia mydlenie i pranie, zamiast bowiem tarcia o balię, co ma zwykle miejsce, trze się o wypukłość wspomnianej tablicy.

Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Różne nowe wiadomości z dziedziny gospodarstwa kobiecego, w: „Kolęda dla Gospodyń”, 1879

 

 

Pod koniec stulecia zaczęły się pojawiać maszyny do prania, zwane także pralniami (czego nie należy mylić z dzisiejszą pralnią):

Bardzo teraz zaczynają wchodzić w używanie maszyny do prania, które rzeczywiście mogą być powodem wielkiego ułatwienia, tam gdzie brakuje rąk do pracy. W ten sposób, bowiem oszczędza się czas, pieniądze, opał, a nawet i mydło. Do maszyny takiej potrzeba jednakże również umiejętnej praczki, któraby się znała na obchodzeniu z maszyną. W każdym razie i przy użyciu maszyny, plamy muszą być najpierw ręką zeprane, gdyż zniszczenie bielizny pochodzi głównie z złego się z nią obchodzenia domięszywania wypalających środków i złej metody.

Wanda Reichsteinowa-Szymańska, Poradnik dla młodych osób w świat wstępujących, ułożony dla użytku tychże przez Wielkopolankę, Poznań 1891

 

P. Felicja Bajkowska i Prenumeratorka z prowincyi. O maszynach do prania jużeśmy kilkakrotnie w odpowiedziach dawali objaśnienia. Obecnie tylko powtarzamy, że praktyczność ich nie jest jeszcze zupełnie wykazana, a w każdym razie cienkiej bielizny prać na nich nie należy, bo łatwo podrzeć się może.

Odpowiedzi od Redakcyi, w: „Dobra Gospodyni”, 1902

 

W sprawie pralni mechanicznej.
W sprawie pralni mechanicznej, udzielam chętnie informacji na pytanie p. Teodozji Hertz w No 19 ,,Dobrej Gospodyni". Posiadając pralnię „Victorja”, którą kupiłam w sierpniu r. z., po wypróbowaniu jej; śmiało takową mogę paniom gospodyniom polecić, bo nic jej absolutnie zarzucić nie mogę: pierze prędko, dokładnie, bielizny nawet firanek nie drze, oszczędność czasu i mydła ogromna, łatwa w użyciu, zrobiona bardzo trwale. Mając taką pralnię na każde zawołanie, nie potrzebuję szukać drogich praczek. Jednem słowem pralnia Victorja jest warta rozpowszechnienia, a tern bardziej; że to wynalazek swojski.
H. Kadzidłowska z Dobrzelina.

Odpowiedzi Redakcyi, w: „Dobra Gospodyni”, 1904

 

Pralnie. P. M. Stankiewiczowa z Petersburga. W ostatnich czasach pojawiło się kilka systemów pralni mechanicznych. Z tych wypróbowane przez nas: pralnia amerykańska z dźwignią i pralnia „Victoria” polskiego wynalazcy p. Kulaszyńskiego okazały się bardzo dobre i praktyczne. Wystosowaliśmy nawet o tej oprawie w Nr. 10-ym zapytanie do czytelniczek, która z pralni okazała się najpraktyczniejszą, niestety, otrzymalibyśmy tylko jedną od p. Kodzidłowskiej, pomieszczoną w Nr. 24. Obecnie, pojawiła się pralnia parowa fabryki Johna zupełnie odrębnego systemu bardzo dowcipnie pomyślana. Po przeprowadzeniu prób, podzielimy się z czytelniczkami wynikami naszych spostrzeżeń.

Odpowiedzi Redakcyi, w: „Dobra Gospodyni”, 1904

 

P. H. Pomorska w Humaniu. Przed praniem bielizny maszyną, o którą Sz. Pani zapytuje w liście, należy całą ilość bielizny zamoczyć w odpowiedniem naczyniu, jak wannie, balji – w gorącej wodzie. Uczynić to trzeba w przeddzień prania wieczorem i zostawić tak bieliznę na noc. Wszystkie zaś brudniejsze sztuki bielizny należy przed włożeniem do wody namydlić.
Bardzo dobrze jest przy moczeniu bielizny używać mydła w proszku, zwanego „Perfekt”. Jedną łyżkę tego proszku, rozpuszczonego przedtem w szklance gorącej wody, dolewa się na kubeł wody, w której moczymy bieliznę. Brud wtedy o wiele łatwiej się wymywa i bielizna wychodzi z prania bardzo biała.
Proszku tego dostać można w składzie L. Szwedego, Senatorska 37. Na żądanie otrzymać go można za zaliczką, koszt wynosić będzie kilkadziesiąt kopiejek.
Po takiem przygotowaniu bielizny do prania należy postępować z praniem jak wskazuje instrukcja, podana przy maszynie.
Może przyczyną nieudanych prób był zbyt mały ogień, woda bowiem w pralni powinna wrzeć i wydzielać wiele pary.

Odpowiedzi Redakcyi, w: „Dobra Gospodyni”, 1904

 

Odpowiedź Pani W. S. A.
Z pralni dotąd używanych najpraktyczniejsza jest pralnia zwana „Warszawianką."
Kosztuje ona 26 rubli, i o ile wiem, używają ją w niektórych domach od lat kilku z zupelnem zadowoleniem. Bielizna prana w tej pralni, nie potrzebuje być gotowaną i nie drze się, a bliższych szczegółów udzielają zwykle przy kupnie. Nabywać ją można we wszystkich większych sklepach z naczyniami gospodarskiemi.

Paulina Szumlańska, Rady gospodarskie, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1905

 

Maszyna do prania w domowem gospodarstwie.
Z różnych stron kraju listownie zwracały się do mnie panie, zapytując o mechaniczne pralnie, reklamowane w pismach i na wystawach, oraz
o sposób ich użycia i praktyczne zastosowanie w domowem gospodarstwie. Chcąc więc wszystkie panie dokładnie poinformować, zwróciłam się w Warszawie do firmy „Józefowicz i Napieralski" Wspólna 36, gdzie jest główny skład maszyn do prania, wynajem i sprzedaż za gotówkę i na raty. Zamówiłam taką pralnię z odpowiednio uzdolnionym człowiekiem, a w ciągu jednego dnia, ze stałą pomocą służącej, uprano mi porządnie i czysto około 300 sztuk bielizny.
Przy tak szybko załatwionem praniu uniknęłam gotowania bielizny, a więc swędu i pary, tak niemiłych w mieszkaniu, bezpośrednio połączonem z kuchnią węgla spaliło się o połowę mniej, bo tylko tyle, co do grzania wody; mydła oszczędziłam około dwóch funtów, a co najważniejsze nieporządek domowy trwał tylko jeden dzień. I choć zapłata wyrównywa opłacie praczki, oszczędziłam na jednym dniu żywienia jej.
Pralnia, którą wynajęłam, nazywa się „Progres”, kosztuje 25 rubli, jest drewniana, wybita w środku całkowicie cynkową blachą, przez co łatwa do oczyszczenia i zabezpieczona od rozsychania się. Dno ma podwójne; pierwsze obite blachą, z kranem do spuszczania wody, drugie tylko z grubej blachy ruchome i dziurkowane dla przepuszczania brudu. W górze przy pokrywie umieszczona jest deseczka do wyżymaczki. W pralnie wkłada się po kilkanaście większych sztuk, nalewa letnią wodą z rozgotowanem mydłem i pierze, poruszając korbą 8—10 minut Ponieważ przez dziurkowane dno brud jako cięższy opada na dół — można więc w tej samej wodzie dolewając po trochu cieplejszej uprać kilka partyi bielizny. W ogóle pierze się wszystko po 3 razy: pierwszy raz w letniej, drugi w cieplejszej, a trzeci raz w bardzo gorącej wodzie, zawsze z mydłem rozgotowanem i dodaniem trochę bielidła. Należy tylko zwrócić uwagę na brudniejsze miejsca bielizny, które przy roztrząsaniu jej z pod wyżymaczki łatwo zauważyć, i te sztuki z namydlonemi plamami wyprać w maszynie raz jeszcze, układając plamami do dna i boków pralni, bo i tam jest nieco większe tarcie.
Kołnierzyki, mankiety i koszule z gorsami po upraniu w maszynie muszą bezwarunkowo być wygotowane, bo natarty i przyprasowany krochmali z boraksem bez gotowania nie da się całkowicie usunąć. Farbkowanie i krochmalenie musi być już; nie w maszynie, lecz zwykłym sposobem uskutecznione na balii. Mimo to wszystko pranie moje w jeden dzień zupełnie wykończyłam i powiesiłam na górze.
Jest jeszcze jedna praktyczna strona tej pralni, że może być poza praniem doskonale użyta, jako lodownia domowa. Lód umieszcza się pomiędzy obydwoma dnami; na górnem ustawia artykuły, łatwo psujące się, a w garczek, podstawiony pod odkręcony kran, ścieka topniejąca z lodu woda.

Paulina Szumlańska, Wskazówki i rady, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1905

 

 

Przed pralniami pojawiły się wyżymaczki, które wyręczały co prawda tylko z jednym z zadań związanych z praniem, ale i tak pozwalały zaoszczędzić wiele czasu:

W dalszym ciągu mówić będę o praniu za pomocą mechanicznych przyrządów, które wielkie mogą oddawać przysługi oszczędzając robotnicom rąk i czasu; obecnie podaję przepisy prania ręcznego jako wyłącznie używanego w pojedynczych domach. Nie wszyscy bowiem mogą zaopatrzyć się w przyrządy mechaniczne, dosyć kosztowne, dające się zastosować z pożytkiem w wielkich pralniach lub tym podobnych zakładach.
Jednym z przyrządów ułatwiających pranie ręczne jest niezaprzeczenie wyżymaczka:
oszczędza ona sił wiele i bieliznę także. Przy zwykłej metodzie wyżymania, włókna się wyciągają i natężają, a ręce męczą. Przez wyżymaczkę bielizna przechodzi pomiędzy dwoma walcami kauczukowemi, połączonemi za pomocą sprężyn i wychodzi bardziej sucha, jak ręcznie wyżęta maszyna nie skręca jej, tylko wyciska. Wyżymacz taki przyśrubowuje się po prostu do balii, do której wpada napowrót wyciśnięta woda, bielizna zaś przechodzi na drugą stronę i wpada do kosza podstawionego. Praca ta jest tak lekką, że ją dziecko wykonać może i tak szybką, że w ciągu kilku minut wyżyma się cała balia bielizny. Dobry wyżymacz posiadać powinien dostateczne pokrycie grubej warstwy kauczuku. Każdy kupujący, baczną ma zwrócić uwagę jak gruby jest ten pokład czy tylko na pół cala, czy też jak potrzeba, ażeby z dostateczną elastycznością naciskał bieliznę.
Cena tej maszyny rs. 15, na pojedyncze małe gospodarstwo wyda się może, nie jednej z pań za wysoką ale oszczędność materyału, czasu i sił fizycznych, wynagradza koszt ten, przynosząc zysk wyraźny.

Praktyczne uwagi o praniu i prasowaniu bielizny, w: „Mody paryzkie”, 1879

 

Narzędziem nadzwyczajnie czas i bieliznę oszczędzającem jest mechaniczna wyżymaczka. Jedna kobieta w ciągu niespełna godziny, może wyżąć paręset sztuk bielizny, wyżąć ją nieledwie do sucha, nieprzekręciwszy żadnej, co się tak często zdarza przy ręcznem wyżymaniu i co więcej bieliznę niszczy, niż samo jej użycie.
Wyżymaczka jest cała z żelaza powleczonego ołowiem dla niedopuszczenia rdzy do bielizny. Opatrzona szrubą, która przykręca się do balji, ma dwa walce grubym kauczukiem wysłane i szczelnie dochodzące, przyjmujące mokre, równo wedle długości walców złożone przedmioty, zkąd na drugą stronę spadają do kosza prawie suche, tak jest silne ciśnienie kauczuku. Szczególniej w zimie kiedy bielizna długo wisieć na strychu musi zaczem wyschnie, co o tyle przedłuża kłopotliwe zajęcie praniem każdej gospodyni, wyżęte mechaniczną wyżymaczką sztuki, czwartą część lub mniej nawet czasu potrzebują, ażeby zdatne już były pod magiel lub żelazo.
Wyżymaczki te łatwą i nieskomplikowaną konstrukcyą powinny bardzo zachęcić zwłaszcza gospodynie domu, które z zasady obawiają się wszelkich maszyneryi gospodarskich, wymagających koniecznie ręki mechanika, ażeby w razie jakiegoś lekkiego uszkodzenia, właściwy kierunek im nadał. Trwałe wewnętrzne urządzenie, bez żadnych trybów i sprężyn, daje zupełną gwarancyą długiego użytku. Wyżymaczki są w kilku wielkościach i w cenie od rs. 10'/a dors. 15Va; te ostatnie jednak wedle zdania naszego najwłaściwsze, gdyż do mniejszych zanadto grubo z powodu krótszych walców składać bieliznę potrzeba.

Gospodarstwo domowe. Wyżymaczki mechaniczne, w: „Tygodnik mód i powieści”, 1875

 

Trzecią znaną dawno, ale nie dość w użycie jeszcze wprowadzoną pomocą, są wyżymaczki, które już są rzeczywistem, przez nikogo zaprzeczyć się nie dającem ułatwieniem i umniejszeniem pracy, mianowicie gdy jest to wyżymaczka amerykańska, najlepsza ze wszystkich, a której Zakład pp. Prądzyńskiego i spółki rozlicznych wielkościach posiada. (…)wyżymaczka oszczędza bieliznę, pracę i czas, a widząc raz jak bielizna wykręcana rękami, szczególniej większe sztuki, ulega zniszczeniu, przez pękanie włókien, przy Silnem przekręcaniu, chociażby już nie z filantropijnego popędu ulżenia pracy ludzkiej, to dla własnej korzyści, kto może wydać jednorazowo kilkanaście rubli, powinien to bez namysłu uczynić.

Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Kolęda dla Gospodyń, Różne nowe wiadomości z dziedziny gospodarstwa kobiecego, 1879

 

Jednym z najważniejszych ułatwiających pracę ludzką przy praniu przedmiotem jest wyżymaczka, która upraszcza do ostateczności pracę wyżymania rękoma, co męczy ręce, niszczy włókna bielizny— przekręca je, a często mniej dobre płótno pęka przy tej manipulacji. Nie pojmuję doprawdy, jak mając kilkanaście rubli do wydania kobieta gospodyni nie odmówi sobie choćby nowego kapelusza, dla zaopatrzenia gospodarstwo swoje w wyżymaczkę. Kto posiada jakąkolwiek inteligencją i raz jest przytomny praniu z pomocą tego przyrządu, niezawodnie odmówi sobie z chęcią wielu przyjemności aby nabyć tę konieczną pomoc. Najlepsze amerykańskie przy mniejszem gospodarstwie oznaczone Nr. 3, przy większem Nr. 5 (skład narzędzi rolniczych Wasilewski i Pilaski, hotel Litewski).

Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Podarunek ślubny. Kurs gospodarstwa miejskiego i wiejskiego dla kobiet, Warszawa 1885

 

Służąca połowę mniej się zmęczy przy praniu, prędzej je skończy, ładniejszą odda bieliznę, gdy będzie miała wyżymaczkę.

Paulina Szumlańska, Wskazówki i rady, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1902

 

Wyżymaczki nowe amerykańskie są tańsze od dawniejszych i posiadają oprawą metalową nie drewnianą; osoby, które nabyły nowego typu wyżymaczki, są z nich bardzo zadowolone. To samo da się powiedzieć o pralniach mechanicznych; są one praktyczne tam zwłaszcza, gdzie co tydzień odbywa się wielkie pranie, zaoszczędzają czas służbie, a co najważniejsza że nie niszczą bielizny.

Maszyny i przyrządy pomocnicze w gospodarstwie domowem, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1902

 

 

Maglowanie i prasowanie także starano się unowocześnić:

Niewielki ten przyrząd ustawiony być może nawet w pokoju kobiecym-gospodarczym, tak mało miejsca zajmuje, i ciężarem swoim, w piętrowym lokalu nie grozi sufitowi bynajmniej: powierzchowność zaś jego nie zdradza owego podrzędnego sprzętu, który dotąd zwykle w sieniach lub piwnicach miejsce zajmował. Przy tak kosztownej jak jest obecnie, służbie, i konieczności ograniczania jej liczby, magiel pod okiem gospodyni domu ustawiony, wielkie korzyści i nadzwyczajną dogodność przedstawia. Półtora łokcia mniej więcej wysokie drewniane stalugi, z jednej strony mają stół ruchomy, składający się jak tylko zajęcie z bielizną się ukończy: nad nim umieszczone są dwa dosyć grube wałki, na które się bielizna nawija. Szczelne zachodzenie jednego na drugi sprawia ten sam skutek, co ciężar magli naszych zwyczajnych i angielskich. Wałki poruszają się za pomocą korby, lekko i cicho zupełnie się obracającej.
Sztuki proste jak obrusy, prześcieradła, poszewki, ręczniki, serwety, chustki od nosa i t. d . byle tylko uważnie były złożone do nawinięcia na wałek, bardzo lekkiego przeciągnięcia gorącem żelazem potrzebują, tak są gładko i równo zmaglowane. Magle pokojowe oglądaliśmy w magazynie pp. Krafta i Kuksza na Miodowej ulicy. Kosztują rs. 25 sztuka.

Gospodarstwo domowe. Magiel pokojowy, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1876

 

Przeto musimy polecić naszym czytelniczkom nowowynalezione żelazko, łączące w sobie zalety obu wyżej wymienionych sposobów. Jestto bardzo szczęśliwa kombinacya maszynki naftowo-gazowej z wewnętrznem ogniskiem. Żelazko jest wynalezione przez Amerykanina, co daje rękojmię jego praktyczności. Z tyłu w cylindrze blaszanym mieści się nafta, skąd ta ciecz rurką dopływa kroplami do wnętrza żelazka, i tam się zamienia w gaz, który pomieszany z powietrzem spala się bez swędu. Trochę nafty a jeszcze lepiej spirytusu nalane i zapalone we wgłębieniu z przodu żelazka wystarcza do wytworzenia pary, poczem już gorąco pozwala się palić gazowi bez przerwy. Odmykając klapkę z igiełką, która się znajduje na przodzie żelazka, zmuszamy gaz mieszać się z powietrzem i tworzyć mieszaninę palącą się niebieskim płomieniem w środku. Jeżeliby nasze prenumeratorki chciały nabyć takie ulepszone żelazko, to niech się zwrócą listownie do p. Bertrand, 19, Rue de Hauteville w Paryżu, i prześlą mu należność. Firma ta przyśle pakietem pocztowym (colis postal) żelazko, które można odebrać na najbliższej stacyi pocztowej, po uiszczeniu cła. Nie jest one duże od tak drobnych przedmiotów.
Kto niechce sobie robić ambarasu ze sprowadzaniem żelazka naftowego, niech używa maszynki Prymus. Sposób to bardzo praktyczny i wypróbowany przez nas.

O żelazkach do prasowania, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1902

 

W dużych miastach można było raz na jakiś czas wynajmować praczkę do własnego prania albo skorzystać z usług dużych zakładów pralniczych (słowem „pralnia” określano także maszyny do prania, co może tworzyć pewne zamieszanie). Zakłady takie, dążąc do obniżenia cen, także starały się wprowadzać coraz nowocześniejsze rozwiązania (albo obniżać ceny innymi sposobami).

Wspominaliśmy dawniej o pralni ulepszonej na sposób zagraniczny, jaką miał założyć Pan Rejchel, właściciel głównego składu bielizny przy ulicy Wierzbowej. Pralnia ta urządzoną już zupełnie została i wprowadzoną w ruch, tylko wszakże dla potrzeby zakładu, oraz osób które w nim zaopatrują się w bieliznę. Później zaś w miarę zyskiwania zdolnych robotnic, o które tak trudno w Warszawie, pralnia ta na większą skalę urządzoną zostanie dla użytku wszystkich.

„Kurier Warszawski”, 1865

 

Pranie jest także niemałą plagą gospodarską, zabiera bowiem wiele czasu i miejsca, nie mówiąc już o zanieczyszczaniu i zawilgacaniu mieszkania, które zawsze szkodliwem jest w skutkach. Otóż wszędzie już urządzane bywają pralnie ogólne po domach, albo nawet większe tego rodzaju zakłady w mieście. Pranie wymaga zawsze zwiększenia liczby służących i najemnic domowych, nie mówiąc już o kosztach, które pojedynczo przez każdego ponoszone, zawsze będą wyższe, aniżeli w umyślnie do tego urządzonych zakładach. Otóż, jak dowiadujemy się, pan Reichel, właściciel składu bielizny, zakłada tutaj ogólną pralnię mechaniczną. Dobra to myśl, należałoby tylko żeby właściciel pralni przystępnością ceny i dokładnością roboty przekonał gospodynie tutejsze, że korzyść odniosą z wysyłania bielizny do prania na miasto.

Kronika tygodniowa, w: „Tygodnik Illustrowany”, 1865

 

Mieszkanka wsi. (…) Pranie sukni wełnianej nie radzimy próbować w domu, za małe koszta wypiera ślicznie w pralni chemicznej i nie narazi sic Pani na zniszczenie całej sukni. We Warszawie znajdzie Pani pralnie taką na każdej ulicy prawie.

Korespondencya, w: „Nowe Mody”, 1890

 

Pralnie publiczne w Warszawie liczebnie wzrosły tak, że już dosięgnęły pod tym względem nadmiaru i dla potrzebnej równowagi pewna ich część zwinięta być musi. Wedle wykazów urzędowych, w roku 1888 było ich tylko 76, obecnie jest 213, wciągu lat trzech przeto liczba ich się potroiła. Właścicielki tych zakładów skarżą się, że egzystencya dalsza jest niemożliwa przy takiej ich liczbie. Współubiegają się one nietylko w obniżaniu cen, ale i w wynajdywaniu jaknajszybszych i jaknajtańszych sposobów dokonywania roboty. Prowadzi to do prania zapomocą odczynników chemicznych, niszczących bieliznę, i do zniechęcania publiczności, która też pralni unika coraz widoczniej. Jeżeli proceder ten upadnie, parę tysięcy pracownic straci kawałek chleba.

RZ., Z chwili bieżącej, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1892

 

W pralniach i w większych gospodarstwach posługują się żelazkiem które wewnątrz zawiera żarzące się węgle. Ma ono atoli tę ważną wadę, że nie ogrzewa się równomiernie i wydziela bardzo szkodliwy dla zdrowia gaz zwany tlenkiem węgla, a inaczej czadem. Prasowaczki w pralniach używające takich żelazek zwykle zapadają na blednicę.

O żelazkach do prasowania, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1902

 

Na podobny temat: Postęp technologiczny w gospodarstwie