Kobietę z XIX wieku trudno sobie wyobrazić bez robótki w rękach. Naukę szycia od najmłodszego wieku – a potem nieustanne zajmowanie się tymże – uważano za niezmiernie istotną. Z jednej strony było oczywiste w czasach, kiedy znaczną część ubrań szyto i naprawiano w domu. Z drugiej – do szycia dodano całą ideologię. Trwały debaty, na ile jest ono kobiecie potrzebne, a na ile zabiera czas, który można by wykorzystać na rozwój umysłowy. Przytaczano argumenty rodzinne i patriotyczne. Dzielono też robótki na „właściwe” i „niewłaściwe” bądź „potrzebne” i „zbędne”.

Uważano wreszcie, że umiejętność szycia może w razie nieszczęścia zapewnić kobiecie utrzymanie, jednak okazało się to znacznym problemem.

Robótki zresztą nie ograniczały się do szycia. Każde pismo kobiece poświęcało kilka stron różnego rodzaju haftom, dzierganiu i wyrabianiu drobnych przedmiotów do domu lub do użytku osobistego za pomocą mniej lub bardziej niezwykłych technik. Im bardziej niepraktyczny i ozdobny charakter miała dana robótka, tym mniej podobała się zwolennikom praktycznej pracy.

 

Zdaniem mojem, wynikłem ze wszystkich spostrzeżeń jakie nad kobietą i życiem robiłam, edukacya dziewczęcia na najwyższą nawet skalę prowadzona i choćby przy objawianiu się bardzo wysokich zdolności umysłowych, roboty ręcznej z planu swego wykreślać nie powinna, bo jest z nią związane moralne przygotowanie kobiety do stanowiska, jakie w gospodarstwie rodzinnem zająć powinna. Wykształcenie umysłu jest dla niej niby tem, co nazywają humanitoria, to jest ogólnem wyrobieniem człowieka, cywilizacyą ludzką; konieczną zaś specyalnością kobiety, jej uzdolnieniem się praktycznem do przyszłego zawodu życia, jest przedewszystkiem przygotowanie się na matkę rodziny, na naczelniczkę domu. Toteż ta nawet, która upodobania do prac ręcznych w sobie nie ma, powinna je niejako wyrobić przez poczucie się do obowiązków w przyszłości ją czekających i rozsądna matka niech nigdy córce swojej przez lata, tak zwane nauki, kształcenia się, odwyknąć nie da od tego kobiecego zatrudnienia, z którem wiele ważnych i wiele doniosłych względów w przyszłości się łączy, niepostrzeżonemi na pierwszy rzut oka niteczkami.

 Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866

 

Kobieta dobra i rozumna nie powinna znudzić się nigdy nad koszulą którą szyje sobie lub komuś, ale ziewać może i niewątpliwie ziewać będzie nad poduszeczką do szpilek coraz to kunsztowniej wyszywaną; to co jej powiedzieć można i trzeba, dając jej w rękę kawał płótna na pierwszą, nie odnosi się pod żadnym względem do błyszczących paciorek drugiej, jakie licząc na miliony krzyżyków nizać trzeba z cierpliwością bramina, rachującego pacierze na pustyni.

 Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866

 

O ile mnie sympatycznie pociąga do siebie kobieta odważnie użyteczną robota dla rodziny i domu zajęta, o tyle ze smutnem politowaniem i wzgardliwym prawie uśmiechem patrzę na owe, tuż obok salonu paradnie ustawione krosna, przy których istota ludzka obdarowana na pracę życia przymiotami ducha bożego – myślą mogącą światy ogarniać, siły i czas marnie trawi, gust do pięknego maluczko zużywa, cierpliwość na atomy rozprasza.

 Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866

 

Jednem słowem nazywam robotą rzecz użyteczną po zrobieniu i dla tego nasze ręczne prace kobiece dzielę na robotę i zabawkę. Do pierwszej zaliczam naprzykład: uszycie koszuli, zrobienie pary pończoszek dziecinnych i wykonanie wszystkich tym podobnych przedmiotów do zakresu domowych zajęć kobiety należących. W rzędzie drugim mieszczę owe przeróżne robótki wytworne, igiełką czy szydełkiem wyrabiane z jedwabiu, włóczki czy bawełny; misterne arcydziełka cierpliwości, zręczności i nierzadko gustu takiego, że – aż go żal…

 Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866

 

Powtóre, robota ręczna odpowiada usposobieniu kobiety i pomaga jej dobrze niejednę chwilę w domu przepędzić; daje jej zatem to błogosławione zajęcie, które ją z domem jednym więcej węzłem wiąże, więc staje na drodze niebezpiecznemu, szczególniej dla mieszkanki miasta, nawyknięciu do włóczęgostwa. W miarę osobistości zwykło się ono przedzierzgiwać najrozmaiciej, to w pozory zapału religijnego, dobroczynności i manifestacje cnót przeróżnych, to w próżniacze wizyty, plotki, pielgrzymki od sklepu do sklepu, a w każdym razie, tak czy owak dla oczu ludzkich i sumienia własnego przybrane, jest ono zawsze w gruncie rzeczy grzesznem porzucaniem dzieci, zaniedbywaniem męża, opuszczaniem gospodarstwa, a wszystko razem najcięższą plagą rodziny.

Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866

 

Otóż zdaniem mojem igła, zanim jeszcze na karabinach pruskich zatkniętą została, była już dobrym narzędziem obrony przeciwko niejednemu wrogowi rodziny i kobieta najwyższego nawet wykształcenia umysłowego, jeżeli nie chce zrywać z kobiecą swoją naturą, niech się z roboty ręcznej nie wydziedzicza, a zabezpieczy się od niejednej chwili niezapełnionej, więc próżnią swoją otwierającej drzwi różnym gościom niepożądanym, a między niemi tym, którzy chrzczą się poetyczną z pozory nazwą nieokreślonej tęsknoty, smętnych zadumań a są po prostu nudą, napadającą nas niejednokrotnie w chwilach jakiegoś zmęczenia umysłowego, jakiejś czczości ducha, a choćby tylko rozdrażnienia nerwowego. Wtedy robota prosta a użyteczna jest lekarstwem najlepszem, które najpierw dobrze trzeźwi przez zetknięcie z rzeczywistością życia a potem daje myśli wypoczynek łagodny, umysłowemu zdrowiu kobiety potrzebny.

Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866

 

Ale jest tu jeszcze wzgląd ważniejszy, wzgląd powiedziałabym główny, a to że kobieta która umie zająć się szczerze robotą kobiecą, nie odrywa się nigdy od powszechności płci swojej, od społeczności kobiet siostrzanej, nie stawa więc dumnie a samotnie na tym gruncie neutralnym, który jest jakby kosmopolityzmem rodzajowym, nie zatraca zatem w sobie tych sympatycznych drgnień serdecznych, będących wspólnością uczuć, choćby nie zawsze pojęć – wspólnością miłości, węzłem serca jednego z serc tysiącem, pojmowaniem się wzajemnem, wzajemnem oddziaływaniem na siebie. Jestto jeszcze jakby zachowaniem sobie jednego z wdzięków niewieścich: trudno mi określić, ale ten powab, który dla Göthego miała Lota krająca podwieczorek rodzeństwu, ma dla mnie zawsze kobieta z spokojną usilnością zajęta robotą dla rodziny. Jest w niej wtedy oś doskonale niewieściego, co mnie pociąga i swoim miłosnym duchem, cichą siłą skromnego poświęcenia dobrze mi się przedstawia.

Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866

 

Roboty ręczne, znane pod pieszczotliwą nazwą „robótek” – są zwykle nie na wiele przydatnemi, a często kosztowniejszemi niż ładnemi fraszkami. Nie zawadzi jednak, gdy się niemi kobiety bogate dla rozrywki zajmują; często przy rozwiniętym smaku zdarzy im się utworzyć rzecz piękną, lecz dla niemajętnych są one stratę czasu i zbytkiem. Lepiej więc gdy zamiast złotego haftu, igiełka ich cerę na przenoszonej bieliźnie wykona.

Kalendarz dla gospodyń na r. zwyczajny 1867, pod redakcją J. Dobieszewskiej, Warszawa 1866

 

W wychowaniu musi być bardzo uwzględniona korzyść, jaką dana ilość czasu przynieść może. Że w pracach powyższych zużycie czasu jest stosunkowo nieskończenie większe, niż osiągana korzyść; przeto oprócz szycia pięknego, ręcznego i na maszynie, robienia pończochy i kroju sukien, żadnych innych robót nie wprowadzałabym do wychowania dziewcząt; chyba że wychowanie ich wyłączałoby kształcenie umysłu i na przyszły zarobek ręczny liczyćby musiały. Dziewczęta uczące się, niech pająkom zostawią snucie pajęczyn, a w chwilach wolnych od pracy umysłowej niech raczej zajrzą do kuchni, gospodarstwa, ogrodu; niech coś uporządkują, ustawią, lub wreszcie niech na świeżem pobiegają powietrzu.

 Zofia Kowerska, O wychowaniu macierzyńskiem, Warszawa 1881

 

I wykwintne roboty są potrzebne i bardzo przyjemne, a każdej z nas wypadnie w życiu wykończyć coś zbytkowniejszego na upominek dla najbliższych osób, lub przyjaciół; lecz i tu zręczna kobieta powinna mieć tyle pomysłu i dobrego smaku by zapomocą wzorów sama coś wykonała i cieszyła się dziełem swej pracy a nie popisywała przemysłem specyalnych a pracowitych w tym względzie robotnic niemieckich.

Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego, Lwów 1882

 

Odważne powrócenie kobiety do dawniejszego sposobu prowadzenia spraw domu: podjęcie w rodzinach zarzuconej pracy ręcznej, a głównie szycie, przyrządzanie odzieży dzieci i kobiety, stanowiłoby nie tylko ważną rubrykę oszczędności, ale sprowadziłoby zwrot ku prostocie, przeciwstawiłoby się temu wykwintnemu wyszukaniu i zbytkowi, który dziś uboży rodziny moralnie i materyalnie. Przemysł produkować może doskonalej, ale rodzina produkuje taniej dla siebie.

 Maria Ilnicka, Nowa kwestya wychowawcza, Bluszcz, 1883

 

Ale przeciw robocie ręcznej kobiety występowano z zarzutem bardzo ważnym: jej wykształcenia umysłowego, rozwoju i rozszerzenia horyzontu jej myśli. Czy przecież jedno musi koniecznie znosić drugie? Mężczyzna kształci się i uczy ogólnie, choć w zakres tej jego nauki wchodzi zwykle pewna specyalność, która ma następnie podeprzeć jego pracę zawodową. Niemal dla ogółu kobiet pracą zawodową życia jest gospodarstwo, zajęcie u domowego ogniska i ztąd wychowanie kobiety nie może pominąć obojętnie względu na tę jej przyszłość – na obowiązki, które ją czekają, na to, co musi być razem podporą jej życia i życia powinnością.
(...)
Zatem roboty ręczne, które w tym przyszłym jej domu mieć będą znaczenie niemałe, muszą jej być nieobce, a nawet, jeżeli nie jest panią bardzo bogatą, jej trud własny powinien się tu znaleźć i grać rolę swoję. Święty Paweł napisał tę wielką dla próżniaków przestrogę: „Kto nie chce pracować, niech nie je…” otóż kobieta wiedzieć to powinna przy zawieraniu małżeństwa, że jeżeli mąż jej nie pracuje za domem, to ona powinna pracować w domu i pracą swoją do utrzymania rodzinnego się przyczyniać: jak może, czem może, ale jakośkolwiek, inaczej byłaby istotą nieuczciwą, obciążoną grzechem wielkim nieprawego wyzyskiwania drugiej istoty ludzkiej – byłaby w organizmie rodziny pasożytem.

 Maria Ilnicka, Nowa kwestya wychowawcza, Bluszcz, 1883

 

Z tym względem, nigdy z oczu nie spuszczonym, należy się matce chować córki, i dlatego samego roboty ręczne, jako jedna gałąź gospodarstwa domowego, powinny mieć w wychowaniu dziewczęcia miejsce należyte, to jest miejsce nie drążkowe, nie dodatkowe tylko, ale tak umierzone, aby młoda dziewczyna obznajomiła się ze wszystkiemi działami robót kobiecych: aby umiała szyć, krajać i znała wszystkie gałęzie robót, mające zaspakajać te potrzeby rodziny, którym ręka kobieca dostarczyć może. Wprawdzie istnieje pewien czas na wykształcenie umysłu najbardziej sposobny, czas nawet ze względów na materyalne koszta nauki, tak w wychowaniu szacowny, że roboty ręczne, muszą zostać usuniętemi na bok; ale chodzi o to, aby nigdy zupełnie z planu wykluczonemi nie były, nigdy w zaniedbanie zupełne nie poszły, bo odzwyczajane od nich dziewczę, z trudnością wkładać się do nich potem musi, musi nawet łamać się z niesmakiem pewnym, gdyż roboty ręczne, jak w ogóle wszystkie zajęcia mechaniczne, wymagają sobie tylko właściwego rodzaju cierpliwości i uwagi, która się musi wyrobić, niemal jako zdolność specyalna.

 Maria Ilnicka, Nowa kwestya wychowawcza, Bluszcz, 1883

 

Ale dotąd występowały głównie względy i obowiązki natury ekonomicznej: przecież roboty ręczne mają i swoję stronę moralnego znaczenia. Pomijając to nawet, co Palmgren nie bez słuszności pisze, że są szkołą doskonałej kobiecości, bo uczą systematyczności w rzeczach najdrobniejszych i tych rzeczy najdrobniejszych znaczenie wykazują, że wyrabiają cierpliwość, uwagę, łamią zbyteczną burzliwość charakteru i wyrabiają zamiłowania spokojne, domowe – bo to mniejwięcej powiedzieć można o każdem zajęciu pracowitem – roboty ręczne mają dla kobiety tę wagę, wielką, że są właśnie owem „zajęciem pracowitem” zgodnem z zawodową pracą jej życia – zgodnem z jej położeniem w rodzinie. Dobre zajęcie znaleźć, to wygrana wielka, rzecz ogromna dla wielkiej części takich ludzi, których twarda konieczność losu gwałtem nie wprzęga do jarzma pracy, niezbędnie na utrzymanie życia potrzebnej, i niech je ma każdy, miłe mu zajęcie takie, a świat o połowę lepszym, uczciwszym się stanie.

 Maria Ilnicka, Nowa kwestya wychowawcza, Bluszcz, 1883

 

Kobieta klas wyższych, na którą, jeżeli zamożną nie jest, ostatecznie mąż pracuje, której czasu, ani zarząd domu przy pomocy sług, ani wychowanie dzieci przy pomocy piastunek i nauczycielek w zupełności nie wyczerpuje i której czasu tego wiele swobodnych godzin pozostaje – kobieta ta ze względów moralnych potrzebuje zajęcia i to zajęcia takiego, któryby ją do siebie przez zamiłowanie ciągnęło, a któremu w każdym razie oddać-by się mogła z zadowoleniem pewnem, nie cierpiąc tej Syzyfowej męczarni nudów, która ciężko przed sobą toczony kamień czasu wciąż upadającym widzi i wciąż musi go popychać pod górę.

 Maria Ilnicka, Nowa kwestya wychowawcza, Bluszcz, 1883

 

Nieraz się słyszy zarzut, że kobiety tracą na tak zwane robótki niewieście zbyt wiele czasu, który możnaby korzystniej zużytkować; że roboty takie są rzeczą bezmyślną, zabijającą ducha i niegodną istoty z wyższym umysłem. Zapewne, że odkąd wynaleziono maszyny, które przez godzinę odrabiają to co dawniej wymagałoby pół dnia pracy, znaczenie igły w gospodarstwie domowem znacznie zmalało, nie idzie jednak za tem, żeby umiejętność obchodzenia się z nią była dla kobiety zbyteczną, a robótki wykonane przy jej pomocy bezużytecznemi. Umysł niewieści nie może być ciągle w stanie natężenia, ręce jej od lat dziecinnych przywykły do zajęcia, a czyż może być milszy po umysłowej pracy wypoczynek jak igiełka, ta ulubiona przyjaciółka i powiernica kobiety? Ona ją pocieszy i ukoi w smutku, odwróci jej uwagę od bolesnych przedmiotów, nie pozwoli zatapiać się w płonnem rozpamiętywaniu cierpień przebytych.

Skarbiec dla rodzin w mieście i na wsi, tom II, Wydawnictwo Biesiady Literackiej, Warszawa 1889

 

Roboty niewieście kształcą przytem zmysł piękna i smak estetyczny, działają, więc uszlachetniając na umysł; wyrabiają zamiłowanie do pracy, nie dające kobiecie gnuśnieć w bezczynności, choćby więc z tego względu należałoby je popierać. Zresztą w obecnem tak ciężkiem położeniu ekonomicznym kraju, żadna kobieta nie może igłą pomiatać. Jakaż to jest oszczędność módz samej skrócić i uszyć suknią, albo przerobić ją i odświeżyć; jak ważną i potrzebną jest umiejętność łatania i cerowania, zwłaszcza tam gdzie jest rodzina, a środki nie pozwalają na znaczne wydatki. Z tego wynika, że nauka robót ręcznych powinna zajmować ważne miejsce w wychowaniu dziewcząt; zamożne niech im się oddają dla przyjemności, niezamożne dla zarobku, a jednym i drugim wyjdzie to na korzyść.

Skarbiec dla rodzin w mieście i na wsi, tom II, Wydawnictwo Biesiady Literackiej, Warszawa 1889

 

Powiemy więcej, każda bez wyjątku kobieta naukę krawiecczyzny i szycia posiadać powinna, jako uzupełnienie wykształcenia. Gdy los postawi ją w położeniu w którem potrzebować jej sama nie będzie, posłuży jej zawsze jako pożyteczna wskazówka w codziennem życiu, nauczy czego wymagać potrzeba, a gdyby los się zmienił, pozwoli jej rachować na pewne, chociaż skromne utrzymanie.

 Praca kobiet, w: „Kronika Rodzinna”, 1892

 

Najlepszą przyjaciółką niewiasty jest igła. Może już sama doświadczyłaś na sobie, że towarzystwo jej było ci nad wyraz przyjemnem, że igła na prawdę szczęściem była dla ciebie. Kierując się sprawiedliwością, przyznać musimy, że pożytek materjalny i moralny, choć na pozór drobny i nieznaczny, przynosi igła bardzo wielki.
Ileż to płochych myśli przytłumiła igła; ile goryczy, cierpień, rozdrażnienia, niepokojów ułagodziła igła; w rozpaczy, w złamaniu, w opuszczeniu, iluż pociech źródłem była igła?
Wieleż to pamiątek przechowujemy z dawnych czasów, wykonanych igłą przez nasze babki i prababki.
A owe miłe robótki, jakie w darze dostajemy, przypominają nam z żywością poczciwe pracownice, które wykonywały je z wielką pilnością.
Ileż zapłacićby potrzeba za te wszystkie drobne prace, jakie codziennie wykonuje igłą matka licznej rodziny?
Widzisz więc, że mała ta przyjaciółka, niepozorna igiełka, wiele robi ci dobrego.
Jak to dobrze było dawniej, gdy pani domu wraz ze służącemi swemi starała się o bieliznę i szaty dla całej rodziny i czeladzi.

Ks. F. EL. Łukaszewicz, Złota książka polskiej dziewicy, Kraków 1895

 

Bogactwo nawet nie uwalnia cię od pracy igłą. Wiele możnych dam byłoby szczęśliwemi, gdyby przyjaźń stałą zawarło z poczciwą igiełką.

Ks. F. EL. Łukaszewicz, Złota książka polskiej dziewicy, Kraków 1895

 

Praca regularna uszlachetnia kobietę bez względu na sferę, do której należy; nie powinna rumienić się za to, że się zajmuje pracą użyteczną.
Praca ręczna, najodpowiedniejsza dla młodej panny – to szycie i różne zajęcia przy gospodarstwie; wyręczając matkę, młoda panienka powinna uczyć się gotowania obiadu, a przynajmniej zarządzania kuchnią przy gotowaniu zwyczajnej strawy domowej.

 Mieczysław Rościszewski, Panna dorosła w rodzinie i w społeczeństwie. Podręcznik życia praktycznego dla dziewic polskich wszelkich stanów, Warszawa 1905

 

Na ważność robótek zwracano również w opowiastkach dla dzieci:

Moja panienko, kobieta bez igły i robótek to jak ptak bez skrzydeł. Ginie marnie, zginie i kobieta gdy ręcznej nie zna pracy, a czem dla mężczyzny tytuły i zaszczyty, tem dla kobiety ręce ze śladami, że igła nie gardzi i zaprząta się robótkami.

Rozmowa z Agatą w: „Przyjaciel Dzieci”, 1883

 

Obowiązek robótek dla młodej panny (w tym przypadku chodzi o robótki „ozdobne”, czyli nie szycie ubrań dla rodziny lub ubogich, ale rzeczy estetyczne, jak haft czy koronki) krytykuje nieco Eliza Orzeszkowa w „Pamiętniku Wacławy”, wkładając w usta babki Hortensji, uosabiającej skostniałe arystokratyczne obyczaje, następujące słowa (warto dodać, że babka Hortensja nieustannie zajmuje się robieniem frywolitek - robótką misterną i wymagającą zręczności, ale nie mającą żadnego praktycznego zastosowania):

 - A Wacia czy lubi robótki? – spytała.
 Uderzył mię ton jej mowy oschły i wyniosły. Wprawdzie niewielką byłam amatorką ręcznych robót i powiedziałam to, bo nie widziałam powodu, dla czego-bym nieprawdę mówić miała. Babka moja utkwiła we mnie swoje piwne dumne uczy i rzekła:
 - To bardzo źle; panna dobrze wychowana powinna zajmować się robótkami, wyszywaniem na kanwie, haftem.
 Babka moja zwróciła się do mojej matki i mówiła dalej:
 - Powinnaś, Matyldo, przyzwyczajać Wacię do ręcznych robót; postaw w jej pokoju krosienka z napiętą kanwą i każ pannie służącej przerysować dla niej z żurnalu deseń na kołnierzyk.
 - Przyznam się kochanej cioci – odpowiedziała moja matka z uśmiechem – że sama nigdy nie byłam amatorką robót ręcznych i nie widzę, na co-by one były tak konieczne.
 - Jakto? – przerwała babka — to nadaje kontenans młodej osobie, w czasie naprzykład wizyty jakiego młodego człowieka. Jakże z nim będzie rozmawiała, skoro nie znajdzie punktu oparcia dla swoich oczu?

 Eliza Orzeszkowa, Pamiętnik Wacławy, Warszawa 1871

 

 Na podobny temat: Szycie ubrań, Rodzaje robótek