Choinka bożonarodzeniowa nie należała do zwyczajów polskich, jednak przyjmowała się stopniowo na całym świecie, w naszym kraju także. Drzewka ozdobione owocami, orzechami i słodyczami pojawiają się w informacjach prasowych, poradnikach, a także we wspomnieniach. Nie wszyscy byli z tego zadowoleni – niechętny choinkom był np. Hieronim Kieniewicz, ojciec Antoniego (co nie znaczy, że w Dereszewiczach choinek nie stawiano).

Choinki ubierano przede wszystkim dla dzieci. Zdobiono je pozłacanymi orzechami, jabłkami, pomarańczami i słodyczami. Rozpowszechniały się też ozdoby ze szkła lub celuloidu, a także dekoracje domowej roboty. Do gałązek mocowano świeczki.

W kilku przekazach przeczytać można, że ubranie choinki czy zapalenie na niej świeczek miało miejsce dopiero po wieczerzy wigilijnej.

 

W jednym z domów naszego miasta, kupiono na gwiazdkę chłopczykowi choinkę ubraną w pierniczki i orzechy, złotem malarskim jak zwykle odziane. Jakież było zadziwienie malca, gdy pod płatkami złota, skoro zwyczajem dziecięcym chciał się przekonać o dobroci orzechów, przekonał się, iż to były poprostu kartofle ozłocone. Jest to przemysł nowy zupełnie.

„Kurier Warszawski”, 1867

 

Statua MATKI BOSKIEJ PASSAWSKIEJ, na Krakowskiem-Przedmieściu, ozdobioną została obstawionemi w około niej Choinkami, które, jak corocznie, służyły do obchodu w gronie rodzinnem pamiątki Narodzenia BOŻEGO DZIECIĄTKA. Tą skromną maluczkich ofiarą, nie pogardzi BÓGA-RODZICA, pomnąc, że przy tych samych oświetlonych Choinkach, brzmiała Kolenda na cześć BETLEEMSKIEJ DZIECINY: „Dziecię za rękę, Matkę za serce", mówi odwieczne podanie.

„Kurier Warszawski”, 1867

 

Dziatwa mała kontentująca się mniej kosztownemi podarkami wygląda dziś z upragnieniem zjawienia się choinki obciążonej wyrobami tutejszych cukierników, którzy, aby zachęcić do nabycia tych słodyczy, ceny swoich wyrobów w roku bieżącym poobniżali.
Place targowe prawdziwie, że w lasy się zamieniły tyle tam choinek poustawiano a niektóre z nich są nawet przystrojone w dość skromne upiększenia. Czy te drzewka młodziutkie wszystkie będą rozkupione wątpić należy, lecz w każdym razie sprzedający je nie stracą na swojem przedsiębiorstwie, gdyż ceny nakładane na te młodziuchne drzewka stosunkowo do rzeczywistej ich wartości są dość wysokie. Zabawki dziecinne cieszą się jak najlepszem odbyciem, a sprzedawane są nietylko po sklepach, lecz i na placach targowych, gdzie liczne wystawy z nich pourządzano.

„Kurier Warszawski”, 1869

 

Malutki fakcik z bruku warszawskiego. Wczoraj Krakowskiem-Przedmieściem szła pewna pani z dziewczynką mającą lat 6 lub 7. Pod posągiem Kopernika, kobieta uboga, wynędzniała i schorzała z dziewczynką rówienniczką prawie tamtej owej panienki, zastąpiła im drogę z płaczem. Na ten widok panienka rozpłakała się i oddała biednemu dziecku z ochotą choinkę którą służąca niosła za niemi przystrojoną już zupełnie, oraz dwa złote, które dostała na zabawki. Fakt ten mówi sam za siebie i do niego ten tylko dodać możemy wniosek, że dziecię tak pięknie rozwiniętem uczuciem miłosierdzia musi posiadać dobre zasady.

„Kurier Warszawski”, 1869

 

A ruch ogromny w mieście, tam tłum się zebrał koło choinek, przeznaczonych na drzewka dla dzieci; tu gwar kupujących i sprzedających ryby i grzyby; w innem znowu miejscu obstąpiono wory z orzechami; a przekupki żywo się krzątają, sprzedając strucle, pierniki i jabłka.

B.L., Korespondencya ze Lwowa, w: „Bluszcz”, 1871

 

Dla dzieci stroi się drzewko na gwiazdkę i otacza się je zabawkami, cukierkami, pierniczkami itp. Starszym zaś osobom zwykle składają się prezenta w nowy rok.

Zwyczaje towarzyskie (Le savoir-vivre) w ważniejszych okolicznościach życia przyjęte, według dzieł francuskich spisane, Kraków 1876

 

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, — radość dla dzieci, którym już teraz przebłyskuje w uroczych snach sięgająca pod niebo choinka z gwiazdką na samym wierzchołku.

Pogawędka, w: „Bluszcz”,  1878

 

Choć już daleko, daleko mam za sobą dziecięce zachwyty, nie mogę jednak dotąd oprzeć się wrażeniu, jakie zawsze jeszcze sprawia na mnie choinka; jest to chyba jeden z najbardziej poetycznych pomysłów, które ludziom przyszły w formie bardzo prostej, a pięknej właśnie przez tę prostotę.
To zielone drzewko, urągające śnieżnej i mroźnej zimie, kwitnące światełkami, ze złotą gwiazdką u szczytu, obwieszone samemi niespodziankami, kryjące w swoich gałązkach łakocie i zabawki,— dobre, poczciwe, hojne drzewko jest najmilszem marzeniem wszystkich dziatek i ich radością świąteczną.

Quis, Pogawędka, w: „Bluszcz”, 1889

 

Chwalebny zwyczaj każę wieszać na niem obok rumianych jabłuszek i złoconych orzeszków pożywne także owoce dla młodego umysłu w postaci książek, najstosowniejszych na gwiazdkowe podarki.

Quis, Pogawędka, w: „Bluszcz”, 1889

 

Choinki na uroczystość Bożego Narodzenia wycinane corocznie dla uciechy dziatwy, w poblizkich lasach Warszawy, sprawiały w nich wielką szkodę. 
Otóż jeden z pierwszorzędnych warszawskich ogrodników urządził sprzedaż świerczków w doniczkach. 
Można więc sobie nabyć żywą choinkę za cenę, począwszy od rs. 1 kop. 50 i raz na zawsze uwolnić się od łaski panów przedsiębiorców gwiazdkowych. 
Przytem świerczek hodowany w domu, będzie przez cały rok prawdziwą ozdobą mieszkania.
Cztery zaś większe pracownie kwiatów, zatrudnione są obecnie wyrobem choinek sztucznych drucianych. Przemysł ten okolicznościowy, daje niezły zarobek pracownicom. Choinki sprzedawane są stosownie do wielkości od 30 do 90 kop. za sztukę. Zamówienia przeważnie nadchodzą z prowincyi i Cesarstwa.

Wiadomości z różnych stron, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1889

 

Po wieczerzy, następuje rozdanie gwiazdki.
W niektórych stanach, ktokolwiek z domowych przebrany za starego Józefa, wchodzi do pokoju z rózga, z zieloną i oświetloną choinką, ustrojoną w wstążeczki, ciastka i cukierki. Przedstawia się. że jest posłańcem od takiej a takiej gwiazdki, aby się dowiedzieć o grzeczności i postępach dzieci. Na odgłos: gwiazdka idzie! lub stary Józef idzie! dziatwa spogląda po sobie i gromadzi się w kółko. Lecz dzisiaj, straszny ten niegdyś poseł, nosi rózgę więcej od parady, a cały egzamin kończy się na dowcipnych pytaniach i rozdawaniu ładnych książeczek, zabawek, pierników albo obrazków. W innych znów okolicach, sami rodzice tem się zajmują.

K.D., Wigilja Bożego Narodzenia, w: „Gwiazdka. Wydawnictwo Ilustrowane na 1894/1895 rok. Opracowane z okazyi świąt Bożego Narodzenia”, Warszawa 1894

 

Grudzień!
Najprzyjemniejszy to miesiąc dla dziatwy. A co to święty Mikołaj przyniesie, jakiemi obsypie podarunkami? Choćby chciała, to nie mogłaby nawet dziatwa, o poczciwym staruszku zapomnieć, bo w wystawowych oknach wszystkich cukierni, z za szyb dużych nie od dzisiaj już wyzierają skrzydlate aniołki, duże wiśnie i truskawki, jabłka i gruszki i orzechy, służące do ozdoby choinek.

??, Pogawędka, w: „Bluszcz”, 1895

 

Zwyczaj urządzania choinki na święta Bożego Narodzenia przybył do nas z Niemiec i łatwo się przyjął. Pierwotnie przystrojenie choinki było bardzo skromne: kilka orzechów, jabłek, pierników, a między tem wszystkiem kilka świeczek, oto i wszystko. Starzy ludzie, pamiętający jeszcze owe „skromne” czasy, powiadają, że taka choinka była piękniejszą, aniżeli dzisiejsza, przeładowana najrozmaitszemi zabawkami szklanemi, tekturowemi i t. p. I mają słuszność; reforma jednak pod tym względem, a raczej powrót do dawnej prostoty, musiałby się odbyć kosztem niezadowolenia, a może i łez dziecięcych, a tych pragnęlibyśmy oszczędzić naszym „milusińskim”, zwłaszcza w dniach tak uroczystych, jak wigilia i święta Bożego Narodzenia.
Obejdzie się atoli bez łez, jeżeli zamiast zabawek fabrycznych, użyjemy do przyozdobienia choinki rozmaitych przedmiotów, wyrobionych w domu, rączkami tych, dla których choinka jest przeznaczoną.

H., Jak przystroić choinkę?, w: „Wędrowiec”, 1898

 

Gdy jeszcze po skończonej uczcie rozwarły się drzwi przyległego pokoju, w którym ukazała się jaśniejąca światłem różnobarwnych świeczek choinka, i ozwała się rzewna melodya kolendy: „Bóg się rodzi, moc truchleje....“, wówczas uciecha dziatwy nie miała granic, a starsi do głębi serca wzruszeni, czuli nad sobą tę Moc Nadziemską i ogarniające ich bardziej, niż kiedykolwiek, ciepło serc rodzinnych.

Ziemianka M.R.S., Słówko o naszych tradycyach, w: „Bluszcz”, 1902

 

A teraz parę słów jeszcze o samej gwiazdce. Z dziecinnych swoich lat pamiętam owo dziwne, nawpół mistyczne wzruszenie, które opanowywało nas dzieci, w chwili, gdy miały się otworzyć drzwi salonu i ukazać naszym oczom rzęsiście oświetlone drzewko. Z roku na rok wiedziałyśmy, jak to się przedstawia, i co rok powtarzało się to silne a dodatnie wrażenie, wrażenię czegoś niespodziewanego, a tak pięknego, że się nam prawie nadprzyrodzonem wydawało. Obecnie, o ile uważam, rzadko które z dzieci doznaje tego rodzaju wrażeń: najczęściej albo ubiera się choinkę wobec nich, z ich współudziałem nawet, albo też rodzice sami niweczą urok niespodzianki, zarażając własnym sceptyczyzmem swoje dzieci.
Dziś już dziatwa nie wierzy w istnienie Ś-go Mikołaja, który ongi do nas przychodził z długą brodą, w biskupiem ubraniu, napawając uszanowaniem i radosną trwogą całą naszą gromadkę (rolę tę odgrywała zazwyczaj najstarsza osoba w rodzinie, prababka nasza), ani nie wierzy w to, że gwiazdkowe podarki przynosi anioł z nieba, ani wreszcie nie przejmuje się wątpliwościami co do niebiańskiego pochodzenia samego drzewka; wszystko jest dziś dla niej jasne, realne, wytłomaczone.
Nie wchodżę w to, czy tak jest lepiej czy gorzej. Być może, iż taka od początku rozwijana trzeźwość staje się później nader cennym dorobkiem życiowym, wyrabia ścisłość i krytycyzm, wreszcie chroni od wielu złudzeń i zawodów, niemniej jednak z drugiej strony pewnem jest, iż odbiera dziecinnym chwilom wielką sumę najlepszych i najpiękniejszych wrażeń i wzruszeń, takich, które przez cały szereg jednostajnych i szarych lat życia błyszczą jasnem a czystem światłem świeczek na drzewku gwiazdkowem.

Helena Stattlerówna, Wychowanie. Na gwiazdkę, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1903

 

Rok po roku, gdy przyjdą czasy zimowe, pełne chłodu, zimna i pustki w około, wtedy razem z pieśnią wesołej kolędy, z światłem drobnych świeczek na choince, sypią się podarków roje całe i niosą uciechy, śmiechu wesela ogromnie wiele.

Jadwiga z Z. Strokowa, Podarki Gwiazdkowe, w: „Bluszcz”, 1904

 

Targi miejskie mają wydzielone placyki na całe lasy choin i choinek, które już na 5 dni przed gwiazdką rozwożą się po domach prywatnych, tam zwłaszcza, gdzie są drobne dziatki, oczekujące pełnej świecideł, blasków i prezentów, mniej lub więcej strojnej choinki.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów. Dzieło, opracowane na podstawie licznych źródeł swojskich i obcych, Warszawa 1904

 

Ale otóż uczta skończona. Drzwi otwierają się do salonu, dziatwa wydaje okrzyk zachwytu. Pośrodku stoi choinka, ubrana zawczasu przez starsze dziewczęta i panią domu; zwieszają się z niej złocone orzechy, cukry, pierniki i różne ornamenta, w liczbie których pierwsze miejsce zajmują różnobarwne świeczki, zapalone przed samem otwarciem sali. Niekiedy ktoś się przebiera za dziadka i, stojąc pod choinką, dzwoni. Dzieci lękają się. Objaśnia im się, że ponieważ były grzeczne, więc Bozia zesłała dobrego dziadka z podarunkami.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów. Dzieło, opracowane na podstawie licznych źródeł swojskich i obcych, Warszawa 1904

 

W jednym z utworów zamieszczonym w „Tygodniku Mód i Powieści” ciotka, czekająca na przyjazd nieznanej bratanicy sieroty, szykuje właśnie choinkę:

Będziemy przecież mieli dziecko w domu! Nie uwierzysz panie Sewerynie jak to przyjemnie przygotować choinkę.

Zbigniewa Zmorska, Z opowiadania rezydenta. Powieść, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1882

 

Łóżeczko moje w salonie, a w drugim rogu choinka. Uśmiecha się i wabi zakazanymi owocami.

Zofia z Odrowąż-Pieniążków Skąpska, Dziwne jest serce kobiece…, Warszawa 2019

 

Rodzice dzielą się z nami opłatkiem i składają życzenia. Potem siadamy do wieczerzy w ciszy i skupieniu. Szybko nasycamy głód i każdy z nas myśli, co się dzieje w salonie. A było się nad czym zastanawiać. Czekało tam na nas Boże drzewko.
Po wieczerzy rodzice szli do salonu przygotować choinkę. Nam nie wolno było tam wchodzić. Ale cóż? Wielka jest potęga ludzkiej ciekawości! Pod drzwiami był wytarty próg i szparą przenikało światło. Kładliśmy się na podłodze, przywierając ślepkami do owej szpary. Co chwila któreś z nas szeptało: „widzę, widzę!”, ale to tylko na przekór jedno drugiemu, bo i cóż można było zobaczyć? Chyba tylko przesuwające się cienie.
Nareszcie dzwonek! Drzwi się otwierają i dzieciarnia wpada do środka. Wszyscy olśnieni widokiem choinki, na które płoną kolorowe świeczki. Mienią się w blaskach różnobarwne, błyszczące kule, wzbudzają zachwyt ozdoby, słodycze i inne niewypowiedziane cudeńka. Pod choinką stos podarunków: zabawki, książki i inne przedmioty, często bardzo praktyczne i służące do codziennego użytku. Spoglądaliśmy na dary pełni różnorodnych uczuć. Co chwila radosne okrzyki: „Moje najładniejsze!” Rzucaliśmy się rodzicom na szyję, pełni szczęścia i radości.
Ojciec zasiadał do fortepianu i rozpoczynały się kolędy, mamusia rozdawała orzechy, pierniki i inne rozkosze. Potem dzieci szły spać, a rodzice ze starszym rodzeństwem udawali się na Pasterkę.

Sabina Dembowska, Na każde wezwanie. Wspomnienia lekarki, Warszawa 1982

 

Choinka jarząca się świeczkami, która w każdą Wilię raduje moje coraz starsze oczy i wzruszeniem ścisk coraz słabsze serce – toć to ta sama borowska choinka, na którą, zamknięta z rodzeństwem w dziecinnym pokoju, czekałam niby na cud. Jakże powoli ciągnęły się minuty, kwadranse! Kiedyż, kiedyż nareszcie? I wreszcie cud naprawdę. Otwierają się drzwi od ojca pokoju (najmniej zastawionego meblami), w pośrodku ogromne – tak mi się, małej, zdawało, zielone drzewo jarzące się światłami, pachnące nadziemską wonią, z aniołem złocistym u góry. Na choince jabłka, złocone orzechy, cukry, podarki, których moc rozłożona była tez obok na stole. Ale nie było to ważne. Nie na to czekałam i nie tym się radowałam. Podarki, przysmaki – rzecz zwyczajna, ale takie jaśniejące Boże Drzewko naraz jawiące się olśnionym oczom – to przecież wysłaniec z krainy czarów, z nieznanej krainy („Nieznane” – magiczny wyraz po długie lata). Nic to, że domyślałam się, iż mama z mademoiselle od paru godzin stroją choinkę, to był szczegół dla mnie nieistotny, nawet nierzeczywisty. Nie psuł mi on wcale wrażenia corocznie powtarzającego się, a zawsze jakby niespodziewanego cudu.

Zofia z Grabskich Kirkor-Kiedroniowa, Wspomnienia, Kraków 1986

 

Na Wigilię zaprosiłam sześć osób, a potem przyjdzie jeszcze kilka na orzechy. Będziemy ubierać choinkę cukierkami, które mam jeszcze z Warszawy.

Gabriela Zapolska, List z 17.12.1898, z Krakowa do Ludwika Szczepańskiego

 

Po wieczerzy zapalenie choinki, bardzo gustownie ubranej, tym razem przez Fraulein Louise Othmer, nauczycielkę Dziuni, i rozdawanie przez mamę różnych upominków dla młodzieży. Przy choince śpiewano kolędy. O ile mój ojciec dbał bardzo o tradycję i wymagał, by co roku było to samo menu na wieczerzy wigilijnej i rozkoszował się kolędami, o tyle nie cierpiał choinki. Twierdził, że to zwyczaj niemiecki. Z dawnych moich lat dziecinnych pamiętam, choinka urządzana zwykle bywała w sali na starej górze. Nigdy mój ojciec nie bywał obecny.

Antoni Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu… Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, 1989

 

Drugi taki bal, być może jeszcze bardziej ożywiony, odbył się po Nowym Roku w Bryniewie. Z wyjątkiem rodziców całe towarzystwo dereszewickie było w komplecie. O zmroku w jadalnym zapalono dużą, bardzo bogato ubraną choinkę, przy której odbywało się rozdawnictwo różnych prezentów dla służby dworskiej oraz całego grona dzieci fornalskich, po kolacji zaś tańczono ochoczo do późna.

Antoni Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu… Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, 1989

 

Zbliżały się święta Bożego Narodzenia; jak zwykle na parę dni wyniknęliśmy się do Wilna dla poczynienia zakupów świątecznych i prezencików gwiazdkowych. Tym razem nabyliśmy wyjątkowo piękne ozdoby choinkowe: przeróżne zwierzątka, ptaki, grzybki wykonane z celuloidu lub kolorowego szkła. Oprócz dorocznego rozdawnictwa prezentów przy choince służbie i dzieciom ze szkółek Maduszka urządziła oddzielną choinkę w naszym białym salonie bardzo bogato udekorowaną dla Herutka i wyłącznie naszych domowników i służby. Po rozdaniu prezentów przy zapalonej choince Mad zdejmowała z choinki niektóre ładniejsze ozdoby i dodatkowo obdarowywała nimi obecne przy choince osoby. Szklanym grzybkiem muchomorem o czerwonej główce, osadzonej na białej nóżce obdarowała Antoninę, bonę Herutka.

Antoni Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu… Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, 1989

 

Mój dziadek nie znosił choinki i twierdził, że to obyczaj niepolski, ale niemiecki, więc od najdawniejszych lat przygotowywano ją ukradkiem w sali jadalnej nowego domu, gdzie po pierwszej uroczystości w wieczór wigilijny stała długo, połyskując srebrnymi łańcuchami i rozsiewając dookoła zapach jabłek i igliwia.

Janina z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy, inni ludzie, Londyn 1998

 

Z przyjazdem Łopacińskiego ustawiono dużą choinkę w sieni, przy ścianie przylegającej do gabinetu. Nie była to wspaniała i okazała gwiazdka bryniewska dla całej administracji, ale trochę skromniejsza dla dzieci z folwarku. Zawieszając łańcuchy, jabłka, złocone orzechy, srebrne nitki i szklane kule, zamieniałyśmy z naszym gościem urywane rozmowy młodości, stokroć ważniejsze niż programy polityczne a polegające na stwierdzeniu, że się to samo lubi, to samo czuje, to samo myśli.

Janina z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy, inni ludzie, Londyn 1998

 

Potem, przy akompaniamencie mamy, w radosnym nastroju, śpiewaliśmy kolędy pod jaśniejącą choinką.

Maria Czapska, Europa w rodzinie, Kraków 2014

 

Następowała chwila oczekiwania, chwila osobliwa, nagle otwierały się na oścież drzwi do jadalni, gdzie stała na długim stole ustawionym w poprzek sali rozłożysta choinka, aż po sufit, w blasku świeczek, pod choinką podarunki, każdy miał swoje miejsce albo stolik: rodzice, nauczycielki i goście również, pod oknem stół z bakaliami.

Maria Czapska, Europa w rodzinie, Kraków 2014

 

Na podobny temat: Ozdoby na choinkę