Edukacja dziewcząt i chłopców przebiegała w XIX wieku zazwyczaj oddzielnie. Czasem chłopcy szli do szkół, podczas gdy dziewczęta pobierały edukację domową. A nawet gdy dziewczęta także wysyłano na edukację szkolną, każda płeć miała dla siebie osobne szkoły z osobnymi przedmiotami. Razem uczyły się tylko najmłodsze dzieci w domu, albo dzieci wiejskie, jeżeli miały dostęp do szkoły.
Pojawiające się czasami pomysły dotyczące szkół koedukacyjnych, ale spotykały się zazwyczaj z niechętnym przyjęciem. Traktowano je przeważnie jako dziwne wymysły z dalekiej Ameryki. Znajdowały jednak czasem swoich orędowników.
Koedukacja pojawiała się dopiero na etapie uczelni wyższych, z konieczności – osobnych uniwersytetów dla kobiet (początkowo)  nie było. To także było przez wielu uważane za problematyczne – nie dosyć, że młode kobiety musiały zdobywać wiadomości uważane za niezbyt dla nich stosowne, to jeszcze robiły to w męskim towarzystwie. Niektóre wspominają, że bywało to krępujące, a także że koledzy często specjalnie starali się utrudnić im sytuację.
Niektórzy upatrywali rozwiązania w tworzeniu żeńskich uczelni, jak zdarzało się to np. w Anglii czy Stanach Zjednoczonych.

Główną wadą dzisiejszego wychowania kobiet jest niepraktyczność jego i nieuwzględnienie przyszłego stanowiska, jakie kobieta w życiu zająć ma. Że co do zwyczajnych umysłowych zdolności nie ustępują w niczem mężczyznom, tego między innemi dowodem jest najświeższe (z r. 1876) sprawozdanie zarządu oświaty publicznej Unii amerykańskiej. Tam istnieją szkoły mięszane dla obojga płci, przyczem dziewczęta okazywały w ogóle więcej pochopności do nauk i bystrości od chłopców. Sprawdzono jednakowoż, że zbyt natężająca umysł nauka u pierwszych prędzej sprowadza wycieńczenie fizyczne, aniżeli u drugich.

Franciszek Kasparek, prof. Wszechnicy Jagiellońskiej, Kobieta i jej stanowisko w rodzinie, społeczeństwie i państwie, w: „Gazeta Sądowa Warszawska”, 1877

 

Już dziś można z pewnością twierdzić, że z czasem, gdy coraz znaczniejsza liczba kobiet czuć zacznie potrzebę nauki wyższej, kobieta angielska otrzyma od narodu własne swoje akademie i uniwersytety, jak dziś posiada szkoły niższe i średnie. Obecnie na te ostatnie skierowywa się głównie troskliwość narodowa. Edukacya mieszana, będąca głównym szkopułem w sprawie wyższego wykształcenia kobiety, i wywołująca przeważnie ten silny opór ze strony społeczeństw, z którym sprawa ta walczyła, zniknie zapewne ze szkolnego programmatu kobiecego w Anglii i nietylko w Anglii; Ameryka która pierwsza zaprowadziła to u siebie, pierwsza też poczęła wznosić kolegia wyższe dla kobiety wyłącznie, i równo uprawnienie kobiety przed obliczem oświaty w tym kierunku właśnie celu swego dopnie, że kobieta dostanie od narodu swego szkołę wyższa, kształcącą ją z przeważnym względem na te zawody, na te powołania, które są jej przeznaczeniem w społeczeństwie. Stanie się wtedy to, co Żmichowska określiła życzeniem, aby kobieta swoim własnym i wyłącznym torem „ubiegła na odległość“ tę samą co mężczyzna drogę.

Kronika działalności kobiecej, w: „Bluszcz”, 1880

 

Wychowanie córek przedstawia obecnie rodzinom kwestyą bardzo ważnego znaczenia: jaki ma być kierunek i zakres ich nauczania? Niegdyś było to zadaniem głównem, aby oświecenie umysłu rozjaśniło kobiecie drogę jej życia przez rozumny na nie pogląd, przez pojęcie życia tego obowiązków: pojęcie ich ważności w stosunku do zadań kobiety u domowego ogniska, co przecież zaczyna coraz więcej ulegać zmianie. Kobieta klas intelligentnych zaczyna pragnąć a zarazem i potrzebować kształcenia takiego, któreby jej pomogło w biegu życia do samodzielnej pracy na chleb, na zarobek, i oto wytwarza się niepokojące myśliciela zagadnienie: jaki kierunek mają przyjąć wyższe kobiece zakłady nauczania? Kobieta wykształcona naukowo, kobieta wiedzy wyższej, żąda i ma prawo żądać, aby wiedza ta, mozolnie nabyta, równała jej drogi życia, dawała jej chleb, na który chce i może pracować, przecież aż dotąd najważniejszą w tym zakresie gałęzią samodzielnej pracy kobiecej poza jakimś talentem szczególnym, co tu w rachunek wchodzić nie może, bo przedstawia rzecz wyjątkową, jest wyłącznie nauczanie. Nauczanie elementarne oddawna otwarłem dla niej było. Dziecko według praw natury należy do kobiety, kobieta tylko potrafi je zrozumieć i być przez nie zrozumianą, ale ta, która słuchała kursu nauk uniwersyteckich, która pracowała mozolnie nad zdobyciem sobie wiedzy wyższej — wiedzy tego stopnia, jaką posiada mężczyzna, czyż ma pozostać zawsze na dole, zajmować miejsce, niższe?
Więc należy otworzyć jej nauczanie wyższe w szkołach kobiet, usuwając z nich mężczyzn profesorów, i tu oto wytwarza się kwestya ważna, którą podniósł pedagog francuzki, Michał Bréal, zapytując: czy taki podział nauki na kobiecą i męzką wyjdzie na korzyść kobiety właśnie? W wyższych szkołach kobiecych we Francyi: w Sèvres, w Fontenay już się tak stało poniekąd — już bardzo mało mężczyzn professorów wykłada tam jeszcze: i czy nie będzie to szkodą dla uczącej się, jeżeli żywioł męzkiego umysłu,, który jest ściślejszym, surowszym, a dodać trzeba: i głębszym, skoro rzecz bierze się na ogół, usunie się zupełnie z naukowego oświecania kobiety, mającej przecież kiedyś być towarzyszką mężczyzny i matką synów, których należy jej przygotowywać do życia?

M.I., Kształcenie kobiety, w: „Bluszcz”, 1892

 

Że zwierzchność uniwersytetu krakowskiego nie zgadza się na otwarcie swoich podwojów kobietom, należy jej to poczytać za wielką zasługę. Każdy, komu choć trochę leży na sercu moralność publiczna i rzeczywista nauka młodych pokoleń, powinien z oburzeniem odrzucać i potępiać wszelkie szkoły wspólne dla młodzieży płci obojej, bo, że w takim razie nauki byłoby mało albo zgoła nic, a zgorszenia i rozpusty bardzo dużo, o tem chyba mówić nie potrzeba. Zbyt dobrze wiemy, co się dzieje w takich zakładach. Najżarliwsze zaprzeczanie nikogo nie przekona, że, jeżeli ogień i słomę; razem połączyć, wywiąże się swąd, dym, i w końcu pożar wybuchnie.

Ks. Karol Niedziałkowski, Nie tędy droga, Szanowne Panie! (studyum o emancypacyi kobiet), Warszawa 1897

 

Równouprawnienie kobiety powinno się już zaczynać na ławie szkolnej, gdzieby równorzędnie i wspólnie chłopcy z dziewczętami naukę pobierali; — wtedyto dopiero będzie można twierdzić na pewno, czy dziewczynka jest z natury bardziej ograniczonego umysłu od chłopców. Pod względem wychowania fizycznego należy u dziewcząt zastosować w tej samej mierze gimnastykę, ruch na wolnem powietrzu jak u chłopców. Następnie powinny być im otwarte wrota uniwersytetów i szkół fachowych i umożliwiony dostęp do t. zw. zawodów literalnych i wszelkich urzędów. Kobieta zamężna niech ma prawo dowolnego rozporządzania swym majątkiem i równy z mężem autorytet nad dziećmi. Wkońcu żądają one zniesienia tej podwójnej moralności, która uwodzicielowi tak łatwo przebacza, kobietę uwiedzioną natomiast stawia pod pręgierz opinii; — niechaj będzie równa moralność dla obu płci — lecz nierówna niemoralność. Osięgnięcie wreszcie praw politycznych będzie najwyższym ideałem, na którym dążności kobiet spoczną zadowolone.

Kilka słów w kwestyi kobiecej, w: „Nowe Mody”, 1897

 

Wiadomo, że kobieta wcześniej, niż mężczyzna, dojrzewa umysłowo i moralnie, słuchaczka zatem w uniwersytecie przewyższa swego kolegę powagą charakteru i znajomością etyki życiowej. Z chwilą więc, gdy uznajemy w niej ową różnicę z przewagą moralną, znikają obawy niebezpieczeństwa, wynikającego z obcowania i wspólnego uczenia się z kolegami. „Dla czystego wszystko pozostaje czystem.“

Zofia Seidler, Słów kilka o wyborze powołania i pracy zawodowej przez kobiety, w: „Bluszcz”, 1901

 

Reforma dotyczyć powinna zarówno dziewcząt, jak i chłopców, idzie bowiem o stworzenie doskonałego typ „człowieka.” Ażeby jednak kobieta stała się istotnie fizycznie i moralnie człowiekiem, należy wprzód usunąć z wychowania kobiety panujące w niem dotąd fałsz i obłudę. Ważnym środkiem ku temu byłoby zaprowadzenie szkół mieszanych, które wszędzie, gdziekolwiek zostały wprowadzone, najlepszy wydały rezultat.
Podniesiona przez p. Bujwidowi idea szkoły nowoczesnej, nader ważna i nader słuszna, jest jednak, niestety – zwłaszcza u nas – bardzo jeszcze daleką urzeczywistnienia, dla reformy zaś wykształcenia kobiet – nawet w ramach teraźniejszego szkolnictwa – dałoby się jeszcze wiele powiedzieć.

Głos kobiet w kwestyi kobiecej, w: „Bluszcz”, 1904

 

Natomiast nie rozumiem dobrze idei p. Sokołow co do „wspólnej” nauki w szkole średniej.
Nie staję tu bynajmniej uzbrojony w pedanteryę starego pedagoga lub w pruderyę dewotki, ale nie widzę jakoś owocnej pracy z nauki wspólnej młodych dziewcząt i chłopców razem, w wieku najtrudniejszym do prowadzenia ich każdych z osobna, kiedy budzą się zmysły, kiedy natura dopomina się pewnych praw swoich.
Nie o zdawkową moralność tu chodzi, ale przedewszystkiem o istotny pożytek z takiej wspólnej nauki wynikający.
Kto zna dobrze myśli młodzieży szkolnej, to sam przypomni sobie swe lata gimnazyalne i wspomni sobie swych kollegów, kto zna pensye żeńskie i choć trochę głębiej wniknie w tę sprawę, od razu zgodzi się, że połączenie nauki dziewcząt i chłopców jest niemożebnem; w takich klassach panowałyby takie prądy anarchii, takie zaloty i takie roztaczanie kokieteryi, obok rywalizacji ze strony „panów”, że przy zwykłej dystrakcyi uczniów, chyba ani jeden wykład nie miałby praktycznego znaczenia.

K.D. Strzelbicki, Czego żądać powinny dzisiaj kobiety?, w: „Bluszcz”, 1905

 

Badając głębiej ducha i charakter szkoły amerykańskiej typu „mieszanej,“ nasuwa się mimowoli pytanie: „Czy rzeczywiście wspólna nauka chłopców i dziewcząt dałaby się zaszczepić i na naszym europejskim gruncie, gdzie samodzielność kobiet na tak nizkim jeszcze znajduje się szczeblu. Reformę szkoły należałoby zatem poprzedzić gruntowną pracą nad charakterem kobiety, wpajaniem r nią od najmłodszych lat poczucia rozumnej samodzielności, opartej na poważnej pracy, a nie wyłamującej się z pod odwiecznych praw i obowiązków, które natura i społeczeństwo na nią wkładają. Zrobiło się już dużo w tym kierunku, i mamy nadzieję, że idąc drogą normalnej ewolucyi urzeczywistni kobieta z biegiem czasu i postępu wielki i święty ideał — do którego dąży.
Nieodzowna potrzeba nauki rośnie z dniem każdym, podnosi się umysłowy poziom kobiety, a względy ekonomiczne przemówią może w przyszłości i u nas za wspólną nauką.
Niechże ta chwila znajdzie nasze dziewczątka należycie uzbrojone duchowo i moralnie do szlachetnego współzawodnictwa z energicznymi i silnymi kollegami.

R., Szkoły mieszane amerykańskie, w: „Bluszcz”, 1905

 

Eksperymenty. Donosi „Kuryer Warszawski,'' że pani Helena ze Skłodowskich Szalay otwiera we Wrześniu r. b . szkołę dla dzieci od lat 7-iu wieku opartą na zasadach koedukacyi. Szkoła ma być wedle tej informacyi, urządzona według wszelkich wymagań pedagogii współczesnej — będzie podzieloną na klasy, z których każda pomieści najwyżej 20 dzieci — rozumie się obojej płci — nie wiemy tylko w jakim stosunku, ale to już zapewne wzgląd drugorzędny dla tych, którzy różnic przeznaczenia dziecka męzkiego i żeńskiego nie uznają, a tem samem i o przygotowanie odpowiednie każdego z nich do życia troszczyć się nie potrzebują. Zajęcia szkolne trwać mają od godziny 10 do 2.
Za niedorzeczne uważamy wszelkie przewidywania i horoskopy tam, gdzie tylko sam rezultat otrzymany, za jakiemś przedsięwzięciem lub przeciw niemu przemówić moze; zalecać je do naśladowania lub dyskredytować w opinii — tutaj zwłaszcza wobec nazwiska zaszczytnie znanego i w nauce i w pedagogii, byłoby podwójnie nie na miejscu.

Kronika, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1906