Największym wyzwaniem dla pani domu (chociaż nie każda musiała się z nim mierzyć) było wydanie balu.

Bale wydawano przede wszystkim w karnawale i podczas tak zwanego „zielonego karnawału” (po zakończeniu Wielkiego Postu i po świętach wielkanocnych). Na wydanie prawdziwego balu pozwolić sobie mogli tylko najzamożniejsi, wymagał on bowiem dużej przestrzeni i wiązał się ze sporymi wydatkami na orkiestrę, poczęstunek dla licznych gości, itp. Goście z kolei musieli odpowiednio wystąpić, zwłaszcza suknie dam były bardzo kosztowne. Mniej zamożni zadowalali się więc znacznie skromniejszymi wieczorami tańcującymi.

Jedną z pierwszych cnót i ogniw towarzyskich jest niezaprzeczenie gościnność, ale i w gościnności są różne stopnie i odcienia. Grzeczność i hojność przyjęcia nie jest jeszcze jej najwyższym objawem; ale będzie nim bezwątpienia delikatny wzgląd i uprzedzenie potrzeb lub troskliwości swych gości. O takim chcemy właśnie powiedzieć. Dla dam nie mających własnego powozu, powrót z późnej zabawy do domu jest zwykle największym kłopotem, gdyż nie mówiąc już nawet o koszcie, nie zawsze można znaleźć powóz do najęcia. Owóż jeden ze słynnych z uprzejmości gospodarzy Warszawskich, zaradził temu w ten sposób, iż najęte przezeń powozy, były na rozkazy dam i poważniejszych mężczyzn, którym wiek lub zdrowie, w nocnej i słotnej porze, utrudniałyby powrót do domu piechotą, a wiadomo, że podczas Świąt o dorożki trudniej niż kiedy. Uprzejmość tego rodzaju, uprzedzająca troskliwość rodziców o zdrowie córek, znużonych i zgrzanych tańcem, a czuwająca nad wygodą i zdrowiem wszystkich swych gości, może być tylko wynikiem delikatnej wyrozumiałości a czułego i kochającego serca, tem bardziej, że nie jest naśladowaniem niczyich poprzednich wzorów. Ale oby ten przykład znalazł naśladowców! 

„Kurier Warszawski”, 1867

 

Obowiązkiem zaś gospodyni domu jest czuwać nad tem, aby zaproszone przez nią młode osoby tańczyły; powinna ona namawiać młodych ludzi, aby szli zapraszać do tańca panny, których powierzchowność nie jest dostateczną zachętą do częstego angażowania. Ma się rozumieć, że należy to robić z wielkim taktem i delikatnością i udawać się pod tym względem z prośbą do dobrze znajomych i najbliższych przyjaciół. Baczyć także należy, aby osoba, która jest celem podobnych starań, nie spostrzegła się i nie obraziła.

Zwyczaje towarzyskie (Le savoir-vivre) w ważniejszych okolicznościach życia przyjęte, według dzieł francuskich spisane, Kraków 1876

 

Zaproszenia na bal lub liczne zebrania, odbywają się za pośrednictwem umyślnie na ten cel wydrukowanych kart, które się rozsyła nawet wtedy, gdy się już poprzednio zaprosiło kogo ustnie. Toż samo dzieje się z zaproszeniami na śluby, pogrzeby itd.
Daleko przyzwoiciej wygląda, gdy się te bilety rozsyła przez służących aniżeli przez pocztę, a w tym ostatnim razie, listy pieczętować wypada.

Spirydion, Kodeks światowy czyli Znajomość życia we wszelkich stosunkach z ludźmi. Na podstawie dzieł Pani d'Alq ułożył, Warszawa, Kraków 1881

 

Z krytyki balów wydawanych w Warszawie przez Marię Andriejewną Hurko, żonę warszawskiego generał-gubernatora, można też wyczytać, jakie standardy obowiązywały w tej dziedzinie (które Maria Andriejewna zignorowała):

Naśladując modę petersburską zaczęła pozować na narodowe zwyczaje i jakiś kulinarny patryotyzm. Oddawna zaproszenia na bale i obiady zamkowe redagowane były po francusku i opatrzone co najmniej podwójną datą. Ona pierwsza kazała je wydrukować po rosyjsku i dzień tylko według starego oznaczyć kalendarza. Porządek tańców na balach i menu kolacyi wylitografowano także grażdanką i w języku urzędowym. Chaud-froid z przepiórek nazywało się więc popiełocznaje szo-frua, créme d'asperges, aspierznyj kriem itp. dziwolągi grażdanki.

Baronowa XYV [Antoni Zaleski], Towarzystwo warszawskie. Listy do przyjaciółki, przez Baronową X. Y. Z., t. I, Kraków, 1886

 

Za to Kraków zwykle cichy i skromny obchodził świetnie kończący się karnawał. Przybył tam podolski hrabia Ignacy Stadnicki, który zadziwił oszczędne miasto wielkim przepychem olbrzymiego balu. Wspaniale urządzony salon przystrojony był w świeże kwiaty; każda z przybywających dam dostawała kosztowny bukiet, a podniebienia smakoszów rozkoszowały się najwytworniejszemi specyałami. Podawano w obfitości trufle, ostrygi, ryby morskie i t p. smakołyki. Szampany i 100-letnie węgrzyny tryskały strumieniem. Prawda to, że „według stawu groble", bo hrabia S. jest jednym z majętniejszych obywateli na Podolu, a za część dobrze zachowanych lasów, wyliczono mu nie dawno 500,000 rubli gotówką.

Wiadomości z pod naszej strzechy i z obczyzny, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1887

 

Zaproszenia na bal lub wieczór tańcujący rozsyłać trzeba najmniej na tydzień przedtem, żeby panie miały czas przygotowywać toalety. Prosić można osobiście, listownie, albo za pomocą kart drukowanych; forma zaproszenia powinna być jak najgrzeczniejszą.
Tak kobiety, jak mężczyźni powinni uważać, żeby nie przyjść ani zawcześnie, ani zapóźno, stosując się w tem do przyjętych zwyczajów. Zbyt późne zjawienie się może obrazić gospodarstwo, jako dowód lekceważenia. Również jest niestosownie wychodzić ostatniemu.

Skarbiec dla rodzin w mieście i na wsi, tom I, Warszawa 1888

 

Gospodyni domu powinna zaznajamiać ze sobą gości, ożywiać zabawę, uważać, żeby wszystkie panny tańczyły, nie okazywać znużenia, jaknajmniej wychodzić z salonu i dla każdego znaleźć jakie miłe słówko. Toaleta jej nigdy nie powinna być świetniejszą od toalet zaproszonych pań. Gospodarz przedstawia młodzież paniom, sadza do kart starszych panów, zachęca gości do jedzenia i picia.

Skarbiec dla rodzin w mieście i na wsi, tom I, Warszawa 1888

 

Tańce prowadzi uproszony przez gospodarza młodzieniec, albo syn domu. On wskazuje muzyce co ma grać, wymyśla figury w mazurze, zaczyna bal i tańczy zawsze w pierwszą parę, wybierając panią, której się należy to odznaczenie, zazwyczaj mężatkę. Nie wolno mu odchodzić przed końcem balu. Inna młodzież obowiązana jest poddać się jego kierownictwu i powtarzać w mazurze te figury, które on tańczy.

Skarbiec dla rodzin w mieście i na wsi, tom I, Warszawa 1888

 

Z tej samej przyczyny i kolacje zmniejszono, tylko na wielkich tańcujących balach ukazują się 2 dania, oprócz trzeciego słodkiego. Na mniej licznych zebraniach, oprócz obfitych przekąsek podają jedno gorące danie, coś słodkiego, ser i owoce, które to ostatnie z powodu silnych mrozów redukują się do winogron i jabłek; owej obfitości już prawie słodkich pomarańcz, któremi nasycaliśmy się w lutym a nawet w końcu stycznia nie widać. Bardzo właściwym byłby powrót do dawnych zwyczajów ojców naszych, gdzie przy skromnem przyjęciu bawiono się daleko ochoczej i serdeczniej, a nawet hygieniczniej, zaczynano bowiem zabawę o 7 a kończono zaraz po północy. Na ten nieszczęśliwy zwyczaj późnego zbierania się niema innego sposobu, tylko kazać podać wieczerzę jak można najwcześniej, to jest najpóźniej o północy, goście zauważywszy dążenie gospodarstwa do wcześniejszego zakończenia zabawy, zaczną się wcześniej zbierać.

Lucyna Ćwierczakiewiczowa, Pogawędki gospodarcze, w: Kolęda dla gospodyń, 1894

 

Gospodyni domu, lubo zwykle obarczoną bywa zaprosinami do tańca, ma je przyjmować bardzo rzadko, bo jest nie na to, aby tańczyła sama, ale żeby innych zachęcała do tańca. Rozpoczyna jednak bal a naprzeciw niej mąż jej. Głównem jej zajęciem ma być pobudzanie młodzieży do tańca, dyskretne wskazywanie tancerek, tak,iżby żadna nie siedziała opuszczona, a także rozmawiać winna z matkami, zatrzymywać zbyt spiesznie chcących odejść, jednem słowem: powinna być duszą balu.

Spirydion, Kodeks światowy czyli Znajomość życia we wszelkich stosunkach z ludźmi Na podstawie najlepszych źródeł ułożył, Wydanie czwarte, Warszawa, Kraków 1898

 

Pan i pani domu mogą wziąć udział w tańcach, szczególniej przy ich rozpoczęciu, w chęci ożywienia zabawy; ale bezwarunkowo powinni usunąć się, gdy zabawa idzie już żywem tempem, aby zająć się wyłącznie obowiązkami, przywiązanymi do ich gospodarskiej godności.

Przewodnik życia światowego, Warszawa 1900

 

Ostatnią nowością, którą niedawno zainaugurowano w pewnym miliardowym domu amerykańskim, są elektryczne ubrania stołów i sal balowych.
Dzięki nowym udoskonaleniom, przewodniki elektryczne składają się z taśm niezmiernie miękkich i elastycznych, dających się układać i rozwijać we wszelkie festony, kokardy, girlandy, a gdzie tylko się chce wykwitają lampki elektryczne, spowite w jedwabne osłony, imitujące różnobarwne kwiaty.
Efekt jest przepyszny.
Szczególnie łacinie wygląda stół ubrany festonami kwiatów, wśród których błyszczą lampki, bardzo ładne są też ubrania sali balowej, w których lampki wiszą wśród kwiatów u sufitu, giną i majaczeją pośród porty er, żarzą się w kwiatach.

Parisia, Co modne w Paryżu?, w: „Bluszcz”, 1902

 

Pomijam konieczność dobrej muzyki i dobrej kolacji – są to bowiem rzeczy wiadome wszystkim. Jednak po za tem gospodarz, chcący, aby wszyscy goście równie dobrze się bawili, powinien wcześnie odpowiednio rozstawić służbę, powierzyć jej działy specjalne zajęć, jak naprzykład: kontramarkarnię, oświetlenie, buduar dla pań, pokój do palenia dla panów, - wreszcie dobrze jest, gdy służący mają wskazane i pojedyncze działy samego przyjęcia, a więc podawanie herbaty, wina, przekąsek i bufet, jeśli ten zastępuje zwykłą kolację.
Najczęściej bale zaczynają się o godzinie 11-tej wieczorem, więc o 10-tej cała służba powinna już być na swoich miejscach i tego musi sam gospodarz lub jego zastępca dopilnować.

J.N., Wieczory i bale, w: „Dobra Gospodyni”, 1904

 

Bal rozpoczyna się, gdy już pewna liczba osób znajduje się w sali, a zanim gospodarz polonezem rozpocznie tańce, należy aż do tej chwili przybyłych częstować herbatą.
Podczas tańców, których program poprzednio już powinien być ułożony, podaje się lody, potem znów herbatę, cukry – dalej wino, chłodzące napoje – aż do chwili podania kolacji.
Muzyka powinna otrzymać polecenie ograniczania czasu każdego tańca, odpowiednio do tego, czy one mniej lub więcej męczą – zwalniając tempo stopniowo, aż do zupełnego przycichnięcia.
Zabawa taka przy umiejętnem poczęstunku napojami i chłodnikami trwać będzie do ostatniej chwili przyjemnie dla wszystkich.

J.N., Wieczory i bale, w: „Dobra Gospodyni”, 1904

 

Godzina 3-cia jest zwykle godziną kolacji, którą urządza się w osobnym zupełnie pokoju, albo też przy bufetach, przy których powinno stać kilku służących, zaopatrzonych we wszystkie przyrządy stołowe, aby na zawołanie gościom je dostarczali.
Jeśli kolacja jest przy wspólnym stole, to mężczyźni podają damom ramię i w tym porządku siadają przy stole.
Na pięć par powinien być jeden służący, podający półmiski i nalewający wino.
Stół stawia się zwykle w podkowę z boku zaś mniejszy, przybrany kwiatami, na którym ustawić trzeba wódki likiery i drobne przekąski.
Sam stół ubrać należy kwiatami, owoce umieścić w kryształach ułożone estetycznie, bacząc, aby większe wazony nie zakrywały mniejszych. Przy drzwiach powinien być stolik do talerzy zapasowych.
Przed każdym talerzem znajdować się winno tyle gatunków kieliszków, ile jest gatunków wina do picia. Gdy zabawa przeciąga się dłużej, należy mieć w pogotowiu barszcz, buljon i herbatę gorącą.

J.N., Wieczory i bale, w: „Dobra Gospodyni”, 1904

 

Bal. Lokaj wygłasza nazwiska gości przybywających. Na salę wchodzą: naprzód matka, potem córka, a w końcu ojciec. Niekiedy matkę wprowadza pod rękę gospodarz lub jeden z jego synów, w takim razie ojciec wchodzi pod rękę z córką. Idą przywitać się z gospodarstwem, którzy stoją nieopodal wejścia do Sali. Młoda panna siada obok matki lub obok pierwszej osoby, która jej towarzyszy. Wdowiec, wprowadzający na bal swoją córkę, winien, natychmiast po przybyciu, powierzyć ją opiece jednej ze starszych pań znajomych.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

Zapomnieliśmy nadmienić, że w czasie balu powinien być przewidziany pokój słabo oświetlony dla osób, pragnących odpoczynku i usunięcia się od gwaru. Pokój ten powinien być ciepły, ażeby się panie nie poprzeziębiały. Jeżeli nie można urządzić osobnego pokoju w tym celu, to można przeznaczyć jeden z pokojów sypialnych, gdzie łóżko ukrywa się za parawanem.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

U nas po kolacyi tańczą zazwyczaj mazura, wszakże ostatnimi czasy lwią część balu zabiera kotylion, który wymaga mnóstwa specyalnych przyborów z bibułki i szychu. Pomysłowy wodzirej układa coraz to nowe figury, które niekiedy bywają bardzo ucieszne – n. p.  tancerka otrzymuje pudełko z pudrem i puszek; dwóch tancerzy klęka przed nią, ona zaś jednego pudruje, a z drugim tańczy; albo dama staje na krześle z zapaloną świecą w ręku; kto świecę zgasi ze swojego miejsca, z tym dama tańczy.

Mieczysław Rościszewski, Pani domu. Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów, Warszawa, 1904

 

Bal wymaga przedewszystkiem obszernego lokalu, wytwornych toalet, kapeli, porządku tańców, ułożonego z góry przez wodzireja i t. d. i t. d. Na bal przyjeżdża się zwykle po 10-tej, a nawet koło północy, że zaś zebrania tak późne i liczne wymagają bardzo wiele kłopotów i zabiegów, urządzane przeto bywają rzadko w domach prywatnych i to jedynie i ludzi bardzo zamożnych.

Mieczysław Rościszewski, Dobry ton, Warszawa, Lwów, 1905

 

Trudność to nielada wydać bal oszczędnie i umiejętnie! W Paryżu i w wielkich miastach istnieją specyalne biura, podejmujące się wszelkich kłopotów, związanych z urządzeniem balu. Większość jednak gospodyń uważa sobie za ubliżenie uciekać się do cudzej pomocy i woli wziąć ciężar tego zadania na własne barki.
Oczywiście, nikt nie wydaje balu, nic rozporządzając ani odpowiednim lokalem, ani dostateczną ilością służby. Trzeba się w takich razach ograniczyć obiadami proszonymi lub »herbatką tańcującą.« Kto jednak może się podjąć wydania balu, winien zachować przepisy, obwiązujące w zamożnych kołach towarzyskich.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów, 1905

 

Zaproszenia rozsyłają się na dziesięć dni lub na dwa tygodnie przed balem. Jeżeli w przerwie balowej dadzą się słyszeć artyści, to na kartach zaproszeni owych nadmienia się: »Będzie muzyka i deklamacya.« Przy samych tańcach, pisze się po francusku: »on dansera,« albo po polsku: »Tańce.« W pierwszym wypadku bal ma charakter rautu i odbywa się zazwyczaj w poście.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów, 1905

 

Organizacya balu to istne pospolite ruszenie lub przeprowadzka! Rzadko który apartament jest dość obszerny, ażeby nie ruszać mebli z ich zwykłego miejsca. Dywany trzeba starannie pozbierać i pozwijać w rulony; w sali tanecznej ustawia się tylko ławki wzdłuż ścian, radzimy unikać krzeseł różnych kształtów i wszystkiego, co mogłoby tamować swobodę ruchów tańczącym. Ci ostatni mają zwyczaj przenoszenia krzeseł z miejsca na miejsce, co powoduje nieład w salonie; dlatego też lepiej posiłkować się tylko ławkami wyściełanemi, choćby je nabyć wypadło. Dla orkiestry w jednym z rogów sali urządza się na kozłach estradę po za baryerą z kwiatów. Orkiestrę stanowić może sam fortepian aż do sześciu muzykantów, lub cała kapela pułkowa; tę ostatnią umieszcza się jednak zwykle w pokoju sąsiadującym z salą, n. p. w poczekalni. Na dwa salony przyległe wystarczają: fortepian, skrzypce i wiolonczela z basem. Muzykantom, niezależnie od umówionego z góry honoraryum, daje się kolacyę i zakąski; trunki zaś roznosi im się bardzo umiarkowanie.
Sala taneczna winna być ubrana w festony z liści i kwiatów; po kątach rośliny wysokie, a na ich tle figury marmurowe, wazony na słupach lub t. p. Kwiatami ubiera się wszystko: zwierciadła, żyrandole, drzwi, obrazy; nie powinno ich brakować ani w jadalni, ani w bawialni, w przedpokoju – i tylko nie masz ich w pokoju przeznaczonym na karty.
Oświetlenie a giorno w naszym wieku elektryczności i gazu łatwo o setki płomyków różnobarwnych, a tak wesoło ożywiających mieszkanie, które podczas balu z początku XX-go stulecia przybiera postać czarodziejskiej siedziby królewicza z bajki.
O zebraniu większem należy zawiadomić policyę, której członek winien dozorować porządku z powozami na zewnątrz. Dobrze jest mieć na zawołanie parę dorożek wynajętych, o ile się nie ma własnych koni, które w takim razie winny być ciągle przed domem do użytku i potrzeb gości.
Grzeczność nakazuje zawiadomić sąsiadów przez stróża domu (dozorcę), że noc ich zostanie zakłócona balem.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów, 1905

 

Jeżeli zebranie ma być bardzo liczne, dobrze jest urządzić kontramarkarnię na rzeczy, ażeby ich później nie trzeba było szukać w całym stosie; dla pań trzeba mieć kącik osobny, n. p. w pokoju sypialnym, gdzie powinna się znajdować pokojowa lub szwaczka z przyborami do szycia, przeznaczona wyłącznie do pomocy paniom na wypadek uszkodzenia toalet.
Puder, perfumy, przybory do czesania, kwiaty świeże – wszystko to powinno być na usługi tancerek w tem sanktuaryum, zwanem po angielsku ladies room, do którego mężczyźni, oczywiście, wstępu nie mają.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów, 1905

 

Bale zazwyczaj rozpoczynają się walcem, a w wyjątkowych jedynie razach, podczas zebrań bardzo uroczystych, polonezem.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów, 1905

 

Bufet na balu urządza się w oddzielnym pokoju, albo w jednym z kątów jadalni. Jest to stół, przybrany kwiatami, na którym widzimy stosy tartinek i różnych przekąsek zimnych, oraz wódki, likiery, wina i limoniady, oranżady, orszady w karafkach i szklaneczkach. Do koniaku powinna być cytryna w plasterkach i cukier miałki (puder) na spodeczku. Tu również gierydony z ciasteczkarni, torty i owoce, oraz cukry.
Jeżeli niema bufetu, to w przestankach co dwa trzy tańce, służba roznosi na tacach pomienione chłodniki w szklaneczkach. Dobrą limoniadę robi się z kwarty soku cytrynowego na garniec wody. Do szklaneczek dodaje się słomki. Obnoszone bywają również sorbety i lody, kawa i czekolada mrożona, konfitury, owoce smażone w cukrze, wiśnie i gruszki w koniaku i t. p.
W trzy kwadranse po lodach można obnieść poncz ciepły lub mrożony (rzymski). We Francyi pod koniec balu obnoszą czekoladę z ciastem albo filiżanki bulionu. U nas barszcz w filiżankach znajdzie pod koniec balu chętne przyjęcie, a po białym mazurze bigos.
Gdy goście skonsumują rozniesione chłodniki, służba natychmiast zbiera wolne szklanki i talerzyki. Ułatwia im to zadanie młodzież, uwalniając panie od kłopotu.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów, 1905

 

Kolacyę na dużych zebraniach podaje się przy dwóch trzech małych stołach, wszakże jeden największy obsiadają osoby najpoważniejsze; tu prezyduje pani domu; przy mniejszym stole – pan domu.
Kolacya składa się z bulionu lub barszczu w filiżankach (można podać osobno żółtko surowe w kieliszkach porcelanowych), pasztecików, majonezu, pieczystego z drobiu, pasztetu z truflami, sarniny, polędwicy lub czegoś podobnego, następnie galaretki ananasowej, blanmanżu mrożonego lub innej leguminy.
Kolacya powinna być krótką. Niekiedy każdy stół jest przybrany w inne kwiaty, bywają więc stoły różane, gwoździkowe, chabrowe i t. d. Przed samą kolacyą takie same bukiety obnoszone są gościom, którym pani domu w ten delikatny sposób daje wskazówkę, przy jakim stole zasiąść mają.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów, 1905

 

Rola pani domu w czasie balu jest nadzwyczaj trudną i odpowiedzialną. Nikt ani przypuszcza, ile dyplomacyi, ile wysiłków musiała ona uczynić dla zdobycia odpowiedniej liczby rzeczywistych tancerzy, niepodpierających pieców, a przytem uprzejmych i dobrze wychowanych. Prezentować kawalerów niema dziś zwyczaju; zostali zaproszeni przez panią domu – to starczy za ich rekomendacyę. Rzecz inna na balu publicznym: - tu przedstawianie młodzieży jest koniecznością.
Pani domu powinna tańczyć mało; natomiast musi ona czuwać, ażeby się wszyscy bawili, wyszukiwać tancerzy pannom mniej ponętnym, a czynić to w sposób przezorny i delikatny, tak, ażeby biedna opuszczona panienka nic czuła, że jej przyprowadzają tancerza z przymusem.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów, 1905

 

Bale publiczne bywają urządzane przez różne korporacye i noszą rozmaite nazwy. Bywają np. bale białe. Na takie bale, naśladowane w domach prywatnych, zaprasza się wyłącznie młodzież płci obojga. Panny ubrane biało, panowie z białymi kwiatami w butonierkach. Bale różowe mają przywilej zgromadzania wyłącznie młodych mężatek. Wszystkie panie są ubrane różowo. Panowie mają w butonierkach róże lub gwoździki różowe.
Do rzędu balów najmodniejszych należy np. t. zw. bal kopciuszek (Cendrillon). Wprowadziły go osoby wielkiego świata, poświęcające się różnym sportom w godzinach porannych, bardzo wczesnych, w których jeżdżą konno, na rowerze, na samochodzie, lub też używają fechtunku albo gimnastyki. Taki bal rozpoczyna się bardzo wcześnie i kończy się punkt o północy, jakkolwiek bardzo, ale to bardzo często przepis ten zostaje ominięty i bal trwa do rana.
Według reguł nie ma na nim ani bufetu, ani kolacyi, ani kotyliona: – lekkie przekąski, tańce wirowe – nic więcej.
Młode panny nie są zwolenniczkami takich zabaw, które natomiast stanowią szczęście mam, ciotek i osób wiekowych.

Mieczysław Rościszewski, Księga obyczajów towarzyskich, Lwów, 1905

 

Sale balowe, zwłaszcza w domach prywatnych, odznaczają się prześliczną dekoracyą zwierciadeł i kwiatów. Kwiaty wykwitają z ogromnych sewrskich wazonów, zasuwają płyty marmurowe kominków i konsoli, zwieszają się girlandami na ramach luster Gdzieniegdzie z głębi świeżego bukietu wytryska dziwaczny kwiat pałający fosforycznem światłem elektrycznem, oświetlając czarująco grupy odpoczywających tancerek, rzucając barwne efekty światła na lekkie tkaniny jedwabiste.

Konstancya, Korespondencya z Paryża o ubiorach, w: „Tygodnik Mód i Powieści”, 1906

 

W powieści Blichtr i złoto za urządzenie balu zabrał się ojciec jednej z bohaterek:

Pan Warner o wszystkim pamiętał. Dwa wspaniałe i chłodne salony do tańca z galeryą dla muzyki; elegancko urządzone buduary ze wszystkiemi przyborami do toalety dam; miękkie i wygodne kanapki dla matek, z daleka tylko na tryumfy córek patrzących, pokoje dla grających w karty, nareszcie gabinet zaopatrzony w najwykwintniejsze cygara i cygaretki, a to wszystko ozdobione mnóstwem tropikalnych roślin i oświetlone blaskiem jarzących świateł.

Felicja Szymanowska, Blichtr i złoto, Warszawa 1881

 

W jednej z powieści drukowanych w „Bluszczu” można znaleźć okoliczności towarzyszących balowi w wiejskim dworze:
Dwór dość obszerny posiadał dwa skrzydła boczne, w których mieściły się pokoje gościnne na przypadek liczniejszych zebrań sąsiedzkich, dość rzadkich co prawda ostatniemi czasy w Zamiechówce. Panie zwykle przechodziły odrazu do głównej części budynku, gdzie obok buduaru gospodyni znajdywały pokoje kobiece i zaczynały w nich poprawiać balowe toalety. Mężczyźni pod opieką gospodarza lub pana Michała szli do bocznych oficyn.
Pan Orzelski i Władysław zastali dość liczne już kółko szlachty, młodszych i starszych, zebranych w większym pokoju, który służył niejako za wspólny salon męzki w dworze zmiechowieckim. Wszyscy prawie jeszcze byli w strojach podróżnych, odpoczywając po drodze, paląc papierosy i witając rzadziej widywanych dalszych sąsiadów i znajomych. Władysław za stał paru dawnych swoich kolegów z gimnazyum z którymi się nie widział od wyjazdu do Warszawy. Młodzież po chwili zaczęła się wymykać do bocznych pokoi dla zrobienia toalety, pragnąc prędzej się ukazać paniom. Wraz z nimi poszedł Władysław. W rzęsiście oświetlonym salonie, którego szeroko otwarte okna wychodziły do parku, zastali nieliczne jeszcze zebranie. Obok gospodyni i starszej jej córki, panny Wandy, było kilka pań i panien. Nastąpiły powitania.

Stanisław Ostrowski, Bez tytułu, w: „Bluszcz”, 1899

 

Sztukę urządzania balu wspomina Józef Mineyko:

Na wieczorach panny miały pierwszeństwo przed paniami i o nich specjalnie się myślało. Więc przy zapraszaniu gości na bal gospodarze musieli się upewnić, że będą mieli u siebie więcej młodych ludzi tańczących niż panien, bo każda panna musiała mieć kawalera do tańca. Wodzirej musiał, jako gospodarz tańca, dopilnować, aby każda panna tańczyła przynajmniej trzy zasadnicze tańce – kontredansa, mazura i kotyliona. Wieczór rozpoczynał się od walca. Wodzirej najpierw prosił pannę domu, potem starał się przetańczyć z każdą panną znajdującą się w salonie. Tańce były niezmiernie żywe, pełne figur i pomysłowości, a powolny kontredans o sześciu figurach kończył się również skoczną galopadą. Mazur, ulubiony taniec zwłaszcza parek zakochanych, trwał całymi godzinami pełen figur i niespodzianek, po czym następowała kolacja, w tym czasie prawie zawsze na siedząco. Młody człowiek tańczący mazura siadał przy kolacji obok swej danserki.
Już na wstępie, gdy goście się zebrali, roznoszono herbatę z drobnymi ciastkami. Kolacja, którą podawano w godzinach późniejszych, składała się zwykle z ryby na pierwsze danie (łosoś, pstrąg, sandacz), na drugie był indyk, perliczka lub bażant, wreszcie lody, czy też kremy mrożone i tym podobne, wina podawało się białe i czerwone, a czasami i szampana. Poza tym po kolacji stół w jadalni pokrywał się przeróżnymi owocami i cukrami, dla ochłody stały lemoniady i orszady, zaś dla podtrzymania werwy – kruszon. Smacznie więc było i wesoło podczas wieczorków karnawałowych, tylko biedne matki nie opuszczały swoich córek i nieraz przez całe noce siedziały cierpliwie patrząc na swe rozbawione dziatki.

Józef Mineyko, Wspomnienia z lat dawnych, Warszawa 1997

 

Na podobny temat: BaleJak się zachować na baluTańce